X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jasne, bracie, graj - zawtórowa� jej jeden z nastolatków.Ze znaczka na jegokurtce spogl�da� Jimi Hendrix.- Ten facet or�n�� mnie dzi� na cztery dolce.Chcia�bym zobaczy�, jak do�staje w ty�ek.- Ty te� zagraj, Saro - powiedzia� Johnny i da� dziewczynie jedn� z monet.Waha�a si� przez chwil�, nim po�o�y�a j� na nu�merze dwadzie�cia jeden.Na�ó�tym plastyku widnia�a infor�macja, �e pojedyncze numery wygrywaj� dziesi��do jednego.- Pan zostaje przy �rodkowych numerach, co?Johnny spojrza� na osiem �wier�dolarówek le��cych na pla�styku i nagle zacz��znów pociera� czo�o, jakby czu� nadcho�dz�cy ból g�owy.Gwa�townym ruchemzsun�� pieni�dze z kon�tuaru i sta�, potrz�saj�c nimi w z�o�onych d�oniach.- Nie.Zagra tylko pani.Chc� na to popatrze�.Sara przyjrza�a mu si�,zaskoczona.- Johnny? Wzruszy� ramionami.- Mam takie przeczucie.-W�a�ciciel przewróci� oczami, jakby chcia� powiedzie�: �Bo��e, daj micierpliwo��, bym zniós� tych wszystkich durniów",i po raz kolejny zakr�ci� ko�em.Zawirowa�o, zwolni�o, stan�o.Na podwójnymzerze.- Przegrywaj�cy, przegrywaj�cy - za�piewa� m�czyzna i �wier�dolarówka zgin�aw kieszeni jego fartucha.- Czy to w porz�dku, Johnny? - zapyta�a ura�ona Sara.- Zero i podwójne zero zawsze przegrywaj� - wyt�umaczy� jej Johnny.- Wi�c zrobi�e� bardzo m�drze, �e zabra�e� pieni�dze?- Chyba tak.- Mam zakr�ci� ko�em czy zaparzy� kaw�?- Zakr�� pan - powiedzia� Johnny i po�o�y� monety, w dwóch kupkach po cztery,na kwadracie oznaczaj�cym dwa�dzie�cia jeden do trzydziestki.Ko�o zakr�ci�o si�, b�yskaj�c �wiat�em, a Sara, nie odrywaj�c od niego oczu,zapyta�a Johnny'ego:- Ile mo�na na czym� takim zarobi� przez jeden wieczór?Do nastolatków do��czy�a czwórka starszych ludzi, dwie ko�biety i dwajm�czy�ni.M�czyzna, wygl�daj�cy jak robotnik budowlany, powiedzia�:- Gdzie� mi�dzy pi��set a siedemset dolarów.W�a�ciciel znów przewróci� oczami.- Panie, chcia�bym, �eby� pan mia� racj�.- Hej, nie gadaj bzdur - upomnia� go m�czyzna.- Jakie� dwadzie�cia lat temusam robi�em ten kant.Pi��set do siedmiu�set za wieczór i to bez majstrowaniaprzy kole.Johnny wpatrywa� si� w ko�o, wiruj�ce ju� wystarczaj�co wol�no, by mo�na by�oodczyta� poszczególne numery.Przemkn�o zero i podwójne zero, przemkn�yjedynki, pojawi�y si� dwójki.Ko�o nadal zwalnia�o.- Za szybko, cz�owieku - odezwa� si� jeden z nastolatków.- Zaczekaj - odpowiedzia� mu Johnny szczególnym tonem.Sara spojrza�a na niego- jego d�uga, mi�a twarz by�a dziwnie napi�ta; oczy mia� ciemniejsze ni�zazwyczaj, nieobecne, od�leg�e.Zapadka dotar�a do trzydziestki i znieruchomia�a.- Wygrana, wygrana - zakomunikowa� z rezygnacj� w�a�ci�ciel, a t�um wzniós�radosny okrzyk.M�czyzna, który wygl��da� jak robotnik budowlany, klepn��Johnny'ego po plecach wy-starczaj�ce mocno, by Johnny si� zatoczy�.W�a�ciciel si�gn�� pod lad� i wyj��z pude�ka cztery dolary, i po�o�y� je przy o�miu �wiartkach.- Wystarczy? - zapyta�a Sara.- Jeszcze raz.Je�li wygram, ten facet zap�aci za wieczór i twoj� benzyn�.Je�li przegram, b�dziemy do ty�u o jakie� pó� dolara.- Hej, hej, hej - za�piewa� w�a�ciciel.Rozja�ni� si� nagle i z�apa� w�a�ciwyrytm.- Po�ó�cie je, gdzie chcecie.Wszyscy krok do przodu! To nie zawody wogl�daniu.W ko�o zakr�ci si� ko�o, a gdzie si� zatrzyma, nie powie nikomu!M�czyzna, który wygl�da� jak robotnik budowlany, i dwój�ka nastolatków stan�liko�o Johnny'ego i Sary.Po krótkiej k�ót�ni ch�opcy uzbierali wspólniepi��dziesi�t centów i obstawili dwudziestki.M�czyzna wygl�daj�cy na robotnikabudowlane�go, który przedstawi� si� jako Steve Bernhardt, po�o�y� dolara naPARZYSTE.- A ty, kolego? - zapyta� w�a�ciciel Johnny'ego.- Mam je zostawi�, gdzie le��?- Tak.- Cz�owieku - stwierdzi� jeden z nastolatków - kusisz los.- Chyba tak - przytakn�� Johnny i Sara u�miechn�a si� do niego.Bernhardt przyjrza� si� z namys�em i nagle przesun�� swoje pieni�dze na�rodkowe.�Co, do diab�a!" - westchn�� nastola�tek, który przedtem powiedzia�,�e Johnny kusi los, i przesun�� nale��ce do niego i kolegi pi��dziesi�t centóww to samo miejsce.- Wszystkie jajka w jednym koszyku? - zdziwi� si� w�a�ci�ciel.- Tego chcecie?Gracze stali w milczeniu - cisza by�a potwierdzeniem.Do���czy�o do nich kilkumiejscowych robotników, jeden z nich z dziewczyn�; w mroku, przed budk�, zebra�si� ca�kiem spory t�umek.W�a�ciciel mocno zakr�ci� ko�em; dwana�cie par oczu�ledzi�o obroty.Sara zorientowa�a si�, �e znów patrzy na Johnny'ego i my�li otym, jak dziwnie wygl�da jego twarz w tym ostrym, lecz jakby nierzeczywistym�wietle.Po raz kolejny po�my�la�a o masce: Jekyll i Hyde, parzyste -nieparzyste.�o���dek znów da� zna� o sobie, poczu�a md�o�ci.Ko�o zwolni�o,us�yszeli stuk zapadki.Ch�opcy zacz�li krzycze�, jakby nie chcieli pozwoli� musi� zatrzyma�.- Jeszcze troch�, dziecinko - wo�a� pieszczotliwie Steve Bernhardt.- Jeszczetroch�, s�oneczko.Ko�o wskaza�o dwudziestki i zatrzyma�o si� na dwudziestce czwórce.T�umekwiwatowa�.- Johnny, uda�o ci si�, uda�o! - krzykn�a Sara.W�a�ciciel z dezaprobat� sykn�� przez z�by i wyp�aci� sta�wki.Dolara dlanastolatków, dwa dolary dla Bernhardta, dzie�si�tk� i dwie jednodolarówki dlaJohnny'ego.Johnny mia� teraz przed sob� osiemna�cie dolarów.- Wygrana, wygrana, hej, hej, hej! Jeszcze raz, przyjacielu.Ko�o ci dzisiajsprzyja! Spojrza� na Sar�.- Ty decydujesz - powiedzia�a, ale nagle znów poczu�a si� niewyra�nie.- Graj, cz�owieku - zach�ci� go nastolatek za znaczkiem przypi�tym do kurtki.-M a r z �, �eby zobaczy�, jak ten go�� dostaje w ty�ek.- W porz�dku - zgodzi� si� Johnny.- Ostatni raz.- Postaw, na co chcesz.Wszyscy patrzyli na Johnny'ego, który sta� przez chwil� za�my�lony, pocieraj�cczo�o.Jego pogodna zazwyczaj twarz by�a nieruchoma, powa�na, skupiona.Spogl�da� na o�wietlone ko�o, a jego palce nieprzerwanie pociera�y g�adk� skór�nad prawym okiem.- Niech zostan� - odezwa� si� w ko�cu.T�um odpowiedzia� mu pe�nym pow�tpiewania szmerem.- Och, cz�owieku, teraz ju� rzeczywi�cie kusisz los.- Facet wygrywa - odezwa� si� Bernhardt g�osem pe�nym przekonania.Spojrza�przez rami� na �on� [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl