X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I czy jest to dla tegoczego�, co pan nazywa swoj� nadziej�, niezb�dne? Czy� pan sam nie o�wiadczy�,�e by�by pan nawet zadowolony, gdyby pan mia� cho� tylko sposobno�� mówi� wobecno�ci Klamma, i to nawet gdyby on wcale na pana nie patrzy� i wcale go nies�ucha�? I czy� przez ten protokó� nie osi�gnie pan przynajmniej tego, a mo�enawet o wiele wi�cej?- O wiele wi�cej? - powtórzy� pytanie K.- A to jakim sposobem?- Gdyby pan tylko - zawo�a�a ober�ystka - nie zachowywa� si� jak dziecko, którewszystko chce mie� podane od razu w takim stanie, by mog�o wzi�� to do buzi!Któ� mo�e udzieli� odpowiedzi na takie pytania? Protokó� b�dzie wci�gni�ty wregistratur� wiejsk� Klamma.O tym pan s�ysza�, nic wi�cej nie mo�na na tentemat powiedzie�.Ale czy orientuje si� pan ju� w znaczeniu tego protokó�u,pana sekretarza oraz registratury wiejskiej? Wie pan, co to znaczy, �e pansekretarz pana przes�uchuje? Mo�e - to nawet prawdopodobne - on sam tego niewie, siedzi sobie tu i wykonuje swoje obowi�zki dla porz�dku, jak sam powiada.Prosz� jednak zwa�y�, �e Klamm mianowa� go na to stanowisko, �e pracuje on wimieniu Klamma i �e to, co czyni, cho�by nigdy nie mia�o dotrze� do Klamma, zgóry cieszy si� jego aprobat�.A czy� mog�oby co� mie� aprobat� Klamma, gdybynie by�o w jego duchu? Daleka jestem od tego, aby w ten prostacki sposób chcie�pochlebi� panu sekretarzowi.On sam by nawet do tego pewno nie dopu�ci�, lecznie mówi� o jego osobie jako takiej, ale o tym, czym jest, kiedy ma aprobat�Klamma, jak w�a�nie w tym wypadku: wtedy jest on tylko narz�dziem w r�ku Klammai biada temu, kto go nie us�ucha.Gró�b ober�ystki K.nie przestraszy� si�, a nadzieje, którymi stara�a si� gousidli�, znudzi�y go.Klamm by� daleko.Pewnego razu ober�ystka porówna�a go door�a i wtedy wyda�o si� to K.�mieszne, teraz jednak ju� go nie �mieszy�o;my�la� o odleg�o�ci dziel�cej go od Klamma, o jego niedost�pnym mieszkaniu orazo jego ci�g�ym milczeniu, przerywanym chyba tylko krzykami, jakich K.nigdyjeszcze nie s�ysza�.My�la� o spojrzeniu, którym patrzy� na wszystko z góry iktórego nie mo�na by�o nigdy ani uchwyci�, ani odeprze�, oraz o tym, �e móg�by� widoczny tylko na krótk� chwil� z nizin, gdzie znajdowa� si� K., wniedosi�nych kr�gach, które zatacza� tam w górze wed�ug niezrozumia�ych praw.Wszystko to by�o wspólne zarówno dla Klamma jak i dla or�a.Na pewno jednak niemia� z tym nic wspólnego protokó�, nad którym Momus, popijaj�c piwo, �ama� wtej chwili solony obwarzanek, tak �e sól i kminek sypa�y si� na wszystkiepapiery.- Dobranoc! - rzek� K.- Mam awersj� do wszelkich przes�uchiwa�- i rzeczywi�cie skierowa� si� ku drzwiom.- A wi�c jednak wychodzi - rzek� Momus do ober�ystki niemal z przestrachem.- Nie odwa�y si� - odpar�a ober�ystka.K.nic wi�cej nie us�ysza�, gdy� znalaz� si� ju� w sieni.By�o zimno i wia�mocny wicher.Z przeciwleg�ych drzwi wyszed� zarz�dca gospody, który jak si�wydawa�o, siedzia� przy okienku w drzwiach i obserwowa�, co si� w sieni dzieje.Musia� owin�� woko�o brzucha po�y swego surduta, gdy� wiatr nawet tu w sieni muje podrywa�.- Ju� pan odchodzi, panie geometro? - spyta�.- Pan si� temu dziwi? - odpowiedzia� pytaniem K.- Tak - rzek� zarz�dca.- Czy nie b�dzie pan przes�uchiwany?- Nie - odpar� K.- nie pozwoli�em na to.- Dlaczego? - spyta� zarz�dca.- Sam nie wiem - odpowiedzia� K.- Dlaczego mia�bym pozwoli�, by mnieprzes�uchiwano, i dlaczego mia�bym sta� si� przedmiotem �artów czy te� dogadza�biurokratycznym kaprysom.Mo�e innym razem przysta�bym na to w�a�nie dla �artulub kaprysu, ale dzi� - nie.- No tak, zapewne - zgodzi� si� zarz�dca.By�a to jednak zgoda raczej zuprzejmo�ci ni� z przekonania.- Musz� teraz wpu�ci� s�u�b� do izby zszynkwasem - doda� zarz�dca.- Ju� dawno pora na to.Nie chcia�em tylkoprzeszkadza� w przes�uchaniu.- Pan uwa�a� to za takie wa�ne? - spyta� K.- O tak - rzek� zarz�dca.- A wi�c nie powinienem by� odmówi�? - spyta� K.- Nie - odpar� zarz�dca.- Nie wolno by�o tego panu robi�.- Poniewa� za� K.milcza�, zarz�dca doda� - czy po to, by go pocieszy�, czy te�by pr�dzej go si� pozby�: - Tak, tak, ale nie ma chyba powodu, by zarazprzewidywa� burz� z piorunami.- Nie - rzek� K.- Wcale si� na to nie zanosi.- I rozeszli si� u�miechni�ci.Rozdzia� 10D�� szalony wicher, kiedy K.stan�� na ganku i utkwi� wzrok w ciemno��.Z�a,bardzo z�a pogoda.Jako� w zwi�zku z tym przypomnia�o mu si�, jak bardzoober�ystka stara�a si�, by zgodzi� si� na spisanie protokó�u, i jak on jednakpostawi� na swoim.Usi�owania jej nie by�y oczywi�cie jawne, potajemnieodpycha�a go równocze�nie od protokó�u; w ko�cu nie by�o wiadomo, czy postawi�na swoim, czy te� uleg�.Co za intrygancka natura, pozornie dzia�aj�cabezwolnie, jak ten wiatr, wed�ug dalekiego obcego nakazu, którego nie da si�nigdy odgadn��.Ledwie zd��y� zrobi� kilka kroków go�ci�cem, gdy nagle ujrza� dwa migocz�ce woddali �wiat�a; ten znak �ycia ucieszy� go, tote� po�pieszy� w kierunku�wiate�, podczas gdy one zbli�a�y si� do niego.Sam nie wiedzia�, dlaczegopoczu� si� tak rozczarowany, gdy pozna�, �e byli to pomocnicy.Szli, wys�anizapewne przez Fried� na jego spotkanie, a latarnie, które wyzwoli�y go zciemno�ci, w jakich szala�a wichura, by�y prawdopodobnie jego w�asno�ci�.Mimoto poczu� si� rozczarowany, gdy� oczekiwa� obcych ludzi, a nie tych starychznajomych, którzy mu ju� obrzydli.Nie byli to jednak sami tylko pomocnicy, zciemno�ci wy�oni� si� mi�dzy nimi równie� Barnabas.- Barnabasie! - zawo�a� K.i wyci�gn�� do niego r�k�.- Czy przychodzisz domnie? - Niespodziano�� tego spotkania kaza�a K.zapomnie� na razie o przykrymuczuciu, jakie Barnabas kiedy� w nim wywo�a�.- Do ciebie - odrzek� Barnabas z tak� jak ongi� uprzejmo�ci�.- Z listem odKlamma.- List od Klamma! - powtórzy� K.podnosz�c g�ow� do góry i wzi�� szybko list zr�ki Barnabasa.- Po�wie�cie! - rozkaza� pomocnikom, którzy z prawa i z lewaciasno do niego przywarli, podnosz�c latarnie.By móc czyta�, K.musia� z�o�y�najpierw wielki arkusz papieru listowego w harmonijk�, by go uchroni� przedwiatrem, dopiero potem zacz��:Do pana geometry w ober�y �Pod Mostem�Pomiary, jakie pan dotychczas wykona�, zas�uguj� na moje uznanie.Równie� pracapa�skich pomocników godna jest pochwa�y.Umie pan ich do pracy nak�ania�.Prosz� nie ustawa� w pilno�ci! Niech pan doprowadzi polecon� panu prac� a� dopomy�lnego zako�czenia.Przerwa w pracy bardzo by mnie martwi�a.Poza tym niechpan b�dzie spokojny: sprawa pa�skiego wy�nagrodzenia b�dzie w najbli�szymczasie za�atwiona.Nie spuszczam pana z oka.K.oderwa� wzrok od listu dopiero wtedy, gdy o wiele wolniej od niego czytaj�cypomocnicy dla uczczenia dobrej nowiny zawo�ali trzy razy �hura!� i zacz�limacha� latarniami.- Uspokójcie si� - rzek� K.i zwróci� si� do Barnabasa: - To chybanieporozumienie.- Barnabas nie zrozumia�.- To nieporozumienie - powtórzy� K [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.