X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- T�dy, t�dy, wielmo�na pani - zawo�a� jeden ze stra��ników, gapi�c si� naYennefer i mieni�c na twarzy.-Wjed�cie t�dy, prosz� �askawie! Nast�pi� si�!Nast�pi� si�, chamy!Wezwany pospiesznie dowódca warty wy�oni� si� z kor�degardy naburmuszony i z�y,ale na widok Yennefer po-kra�nia�, szeroko otworzy� oczy i usta, zgi�� w niskimuk�onie.- Uni�enie witam w Gors Velen, ja�nie pani - wybe��kota�, prostuj�c si� igapi�c.- Na twe rozkazy.Czy w mocy mojej us�u�y� czym wielmo�nej? Eskort�da�? Prze�wodnika? Wezwa� mo�e kogo?- Nie trzeba - Yennefer wyprostowa�a si� na kulbace, spojrza�a na niego z góry.- Zabawi� w mie�cie krótko.Jad� na Thanedd.- Ma si� rozumie�.- �o�dak przest�pi� z nogi na no�g�, nie odrywaj�c oczu odtwarzy czarodziejki.Pozostali stra�nicy gapili si� równie�.Ciri dumniewypr�y�a si� i zadar�a g�ow�, ale skonstatowa�a, �e na ni� nie patrzy nikt.Jak gdyby w ogóle nie istnia�a.- Ma si� rozumie� - powtórzy� dowódca stra�y.- Na Thanedd, tak.Na zjazd.Pojmuj�, ma si� rozumie�.�ycz� tedy.- Dzi�kuj� - czarodziejka pop�dzi�a konia, w oczywi�sty sposób nieciekawa,czego chcia�by �yczy� jej komen�dant.Ciri pod��y�a w �lad.Stra�nicy k�anialisi� przeje��d�aj�cej Yennefer, jej nadal nie zaszczycaj�c cho�by spoj�rzeniem.- Nawet o imi� ci� nie zapytali - mrukn�a, dogania�j�c Yennefer i ostro�niekieruj�c koniem w�ród wyje�d�o�nych w b�ocie ulicy kolein.- Ani o to, sk�djedziemy! Za�czarowa�a� ich?- Nie ich.Siebie.Czarodziejka odwróci�a si�, a Ciri westchn�a g�o�no.Oczy Yennefer p�on�yfioletowym blaskiem, a twarz pro�mienia�a urod�.Ol�niewaj�c�.Wyzywaj�c�.Gro�n�.I nie�naturaln�.- Zielony s�oiczek! - domy�li�a si� od razu Ciri.- Co to by�o?- Glamarye.Eliksir, a raczej ma�� na specjalne oka�zje.Ciri, czy ty musiszwje�d�a� w ka�d� ka�u�� na dro�dze?- Chc� umy� koniowi p�ciny!- Nie pada�o od miesi�ca.To s� pomyje i ko�skie szczyny, nie woda.- Aha.Powiedz mi, dlaczego u�y�a� tego eliksiru? A� tak bardzo cizale�a�o.- To jest Gors Velen - przerwa�a Yennefer.- Miasto, które swój dobrobyt wznacznej mierze zawdzi�cza czaro�dziejom.Dok�adniej, czarodziejkom.Samawidzia�a�, jak traktuje si� tu czarodziejki.A ja nie mia�am ochoty przed-stawia� si� ani udowadnia�, kim jestem.Wola�am, by by��o to oczywiste napierwszy rzut oka.Za tym czerwonym domem skr�camy w lewo.St�pa, Ciii,wstrzymuj konia, bo potr�cisz jakie� dziecko.- A po co my�my tutaj przyjecha�y?- Ju� ci to mówi�am.Ciri parskn�a, zacisn�a usta, silnie szturchn�a wie�rzchowca pi�t�.Klaczzata�czy�a, omal nie wpadaj�c na mijaj�cy ich zaprz�g.Wo�nica wsta� z koz�a izamierza� uraczy� j� furma�sk� wi�zank�, ale na widok Yennefer usiad� szybko izaj�� si� wnikliw� analiz� stanu w�asnych chodaków.- Jeszcze jedno takie brykni�cie - wycedzi�a Yennefer - a pogniewamy si�.Zachowujesz si� jak niedoros�a koza.Przynosisz mi wstyd.- Chcesz mnie odda� do jakiej� szko�y, tak? Ja nie chc�!- Ciszej.Ludzie si� gapi�.- Na ciebie si� gapi�, nie na mnie! Ja nie chc� i�� do �adnej szko�y!Obiecywa�a� mi, �e zawsze b�dziesz ze mn�, a teraz chcesz mnie zostawi�! Sam�!Ja nie chc� by� sama!- Nie b�dziesz sama.W szkole jest wiele dziewcz�t w twoim wieku.B�dzieszmia�a mnóstwo kole�anek.- Nie chc� kole�anek.Chc� by� z tob� i z.My�la�am, �e.Yennefer odwróci�a si� gwa�townie.- Co my�la�a�?- My�la�am, �e jedziemy do Geralta - Ciri wyzywaj�co podrzuci�a g�ow�.- Dobrzewiem, o czym rozmy�la�a� ca��� drog�.I dlaczego wzdycha�a� w nocy.- Do�� - sykn�a czarodziejka, a widok jej p�on�cych oczu sprawi�, �e Ciriwtuli�a twarz w ko�sk� grzyw�.-Nadto si� rozzuchwali�a�.Przypominam ci, �eczas, gdy mog�a� mi si� opiera�, min�� bezpowrotnie.Sta�o si� tak z twojejw�asnej woli.Teraz masz by� pos�uszna.Zrobisz to, co rozka��.Zrozumia�a�?Ciri pokiwa�a g�ow�.- To, co rozka��, b�dzie dla ciebie najlepsze.Zawsze.I dlatego b�dziesz mnie s�ucha� i wykonywa� moje pole�cenia.Jasne? Zatrzymajkonia.Jeste�my na miejscu.- To jest ta szko�a? - zaburcza�a Ciri, podnosz�c oczy na okaza�� fasad�budynku.- To ju�.- Ani s�owa wi�cej.Zsiadaj.I zachowuj si� jak nale�y.To nie jest szko�a,szko�a jest w Aretuzie, nie w Gors Velen.To jest bank.- A do czego nam bank?- Pomy�l.Zsiadaj, mówi�am.Nie w ka�u��! Zostaw ko�nia, od tego jest s�u�ba.Zdejmij r�kawice.Nie wchodzi si� do banku w r�kawicach do jazdy.Spójrz namnie.Po�praw beret.Wyrównaj ko�nierzyk.Wyprostuj si�.Nie wiesz, co zrobi� zr�kami? To nic z nimi nie rób!Ciri westchn�a.S�u��cy, którzy wylegli z wrót budynku i gn�c si� w uk�onach us�u�yli, bylikrasnoludami.Ciri przyjrza�a si� im ciekawie.Cho� tak samo niscy, kr�pi ibrodaci, w ni�czym nie przypominali jej druha, Yarpena Zigrina, ani je�go�ch�opaków".S�u��cy byli szarzy, jednolicie umunduro�wani, nijacy.I uni�eni,czego o Yarpenie i jego ch�opakach �adn� miar� powiedzie� nie by�o mo�na.Wesz�y do �rodka.Magiczny eliksir nadal dzia�a�, tote� pojawienie si� Yenneferspowodowa�o natychmiast wielkie poruszenie, bieganin�, uk�ony, dalsze uni�onepozdrowie�nia i deklaracje gotowo�ci do us�ug, którym kres po�o�y�o dopieropojawienie si� niewiarygodnie grubego, dostatnio odzianego i bia�obrodegokrasnoluda.- Szanowna Yennefer! - zahucza� krasnolud, podzwaniaj�c z�otym �a�cuchem,zwisaj�cym z pot�nego karku znacznie poni�ej bia�ej brody.- Có� zaniespodzianka! I có� za zaszczyt! Prosz�, prosz� do kantoru! A wy, nie sta�,nie gapi� si�! Do roboty, do liczyde�! Wilfli, do kanto�ru natychmiast flaszk�Castel de Neuf, rocznik.Ju� ty wiesz który rocznik.�ywo, na jednej nodze!Pozwól, po�zwól, Yennefer.Prawdziwa rado�� ci� widzie�.Wygl��dasz.Ech,psiakrew, a� dech zapiera!- Ty te� - u�miechn�a si� czarodziejka - nie�le si� trzymasz, Giancardi.- No pewnie.Prosz�, prosz� do mnie, do kantoru.Ale� nie, nie, panie przodem.Znasz przecie� drog�, Yennefer.W kantorze by�o ciemnawo i przyjemnie ch�odno, w po�wietrzu unosi� si� zapach,który Ciri pami�ta�a z wie�y pisarczyka Jarre - zapach inkaustu, pergaminu ikurzu pokrywaj�cego d�bowe meble, gobeliny i stare ksi�gi.- Siadajcie, prosz� - bankier odsun�� od sto�u ci�ki fotel dla Yennefer,obrzuci� Ciri ciekawym spojrzeniem.-Hmmm.- Daj jej jak�� ksi�g�, Molnar - powiedzia�a niedbale czarodziejka, zauwa�aj�cspojrzenie.- Ona uwielbia ksi�gi.Si�dzie sobie w ko�cu sto�u i nie b�dzieprzeszkadza�.Prawda, Ciri?Ciri nie uzna�a za celowe potwierdza�.- Ksi�g�, hem, hem - zatroska� si� krasnolud, podcho�dz�c do komody.- Co my tumamy? O, ksi�ga przycho�dów i rozchodów.Nie, to nie.C�a i op�aty portowe.Te� nie.Kredyt i remburs? Nie.O, a to sk�d tu si� wzi�o? Jedna cholerawie.Ale chyba to b�dzie w sam raz.Pro�sz�, dzieweczko.Ksi�ga nosi�a tytu� Physiologus i by�a bardzo stara i bardzo podarta.Ciriostro�nie przewróci�a ok�adk� i kilka stron.Dzie�o zaciekawi�o j� natychmiast,bo traktowa�o o zagadkowych potworach i bestiach i by�o pe�ne rycin [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.