[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lekarz potwierdzi� zgon.W tej w�a�nie chwili Jakubowi co�za�wita�o.- Nie ma st�e� po�miertnych - zauwa�y�.- To normalne - uspokoi� go lekarz.- Zgon musia� nast�pi� niedawno.Jeszczesi� nie pojawi�y.Egzorcysta poskroba� si� po g�owie, ale nic nie powiedzia�.Jego wzrok przyku�abutelka z resztk� cieczy.- A to co? - zaciekawi� si�.Lekarz pod��y� za jego spojrzeniem.- A, to, Semen mia� raka.Mia� bóle, zosta�o mu par� tygodni �ycia.Chybapróbowa� si� leczy� jakim� �wi�stwem.Brwi Jakuba unios�y si� do góry.Korzystaj�c z chwili nieuwagi, ukrad� butelk�z reszt� zawarto�ci.***Zmar�y le�a� w trumnie.Przyjecha�a ca�a jego rodzina.Sze�ciu synów,osiemnastu wnuków, ponad dwudziestu prawnuków.By�o te� kilku praprawnuków.Stali milcz�c ponuro.Jakub przykl�k� i modli� si�.Ko�cielny szykowa� wszystkodo mszy.Niespodziewanie do uszu egzorcysty dolecia� cichy d�wi�k, jak gdybycia�o w trumnie poruszy�o si�.- Jestem przewra�liwiony - powiedzia� sam do siebie.Wieko nie by�o jeszcze przykr�cone.Przyszed� lekarz.Nie wiedzie� dlaczego odtrzech dni pi� na umór.Teraz nadszed� lekko si� zataczaj�c.Synowie Semena najego widok jak na komend� skrzywili si�.- Dziadek nie chcia�by, �eby jaki� lekarz przyszed� na jego pogrzeb -powiedzia� jeden z wnuków.Lekarz czkn�� pot�nie.- Pomylili zdj�cia - powiedzia�.- On mia� od�amek, a nie raka.On by� zdrów.- Co? - zawy� Jakub.- Ty gnido!- Ja bym go zaraz.- rzuci� który� z prawnuków z nienawi�ci�.- Spokój - wrzasn�� ko�cielny.- To dom Pa�ski, a nie knajpa.Ale egzorcysta ju� go nie s�ucha�.Kruszy� w�a�nie krzes�o na maczug�.Lekarzszarpn�� si� w ucisku kilku silnych r�k.Niepokoj�cy zgrzyt z ty�u uton�� wogólnym ha�asie.Nawet upadek wieka trumny na pod�og� przeszed� niezauwa�ony.Dopiero gdy nieboszczyk wmiesza� si� do bijatyki, awantura niespodziewanieucich�a.Ju� tylko Semen dar� si� na ca�y regulator.- Uh ty! Zaraz ci g�b� skuj� felczerze od siedmiu bole�ci!- Semen, tak nie wypada, ty przecie� nie �yjesz - zauwa�y� jeden z jegoprawnuków.By�y nieboszczyk zasun�� go pi�ci� w twarz.- Co ty te� zaczynasz? Ja ci dam, �e nie �yje.Wrodzona delikatno�� nakaza�a Jakubowi oddali� si� z miejsca zaj�cia.Ko�oko�cio�a w�ród drzew spotka� ksi�dza, który bieg� w stron� ko�cio�a.- Co tamsi� dzieje? - zapyta� zaniepokojony.- Semen by� w letargu.W�a�nie si� ockn�� i bije lekarza.Mo�e lepiej tam niewchodzi�.Ksi�dz popatrzy� na Jakuba z niech�ci�.- To niedobrze - powiedzia�.- B�d� musia� maza� w ksi�gach.Jakub wzruszy� ramionami.Los nikomu nie szcz�dzi rozczarowa�.Z wn�trza�wi�tyni dobiega�y w�a�nie odg�osy wa�ni rodzinnej.- Zobaczyli dziadka wtrumnie i co? Ostani raz pytam �achmyty, który z was r�bn�� mi mój srebrnyzegarek? [ Pobierz całość w formacie PDF ]