[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zabieramy go do Omni.- Myœlisz, ¿e tam dotrzemy? Bez jedzenia? Bez wody?- Przecie¿ znalaz³eœ wodê.Wodê na pustyni.- Nie ma w tym nic cudownego - zapewni³ Om.- Na wybrze­¿u trwa pora deszczowa.Zdarzaj¹ siê ulewy tropikalne.Sezonowe rzeki.Wyschniête koryta.Mo¿na znaleŸæska³y wodonoœne - doda³.- Dla mnie to cud - odpar³ chrapliwie Brutha.- Mo¿esz to wy­t³umaczyæ, ale itak jest cudowne.- W ka¿dym razie tam w dole nie ma nic do jedzenia, wierz mi na s³owo -stwierdzi³ Om.- ¯adnego po¿ywienia.Nic w morzu, je­œli w ogóle potrafimyznowu znaleŸæ morze.Znam pustyniê.I te skalne grzbiety, które trzebaobchodziæ.Wszystko spycha ciê z dro­gi.Wydmy, które przesuwaj¹ siê noc¹.lwy.inne rzeczy.bóstwa.- No to co chcesz zrobiæ? - zapyta³ Brutha.- Powiedzia³eœ, ¿e lepiej byæ ¿ywymni¿ umar³ym.Chcesz wracaæ do Efebu? Myœlisz, ¿e powitaj¹ nas tam z otwartymiramionami?Om milcza³.Brutha skin¹³ g³ow¹.- W takim razie przynieœ jeszcze wody.***£atwiej maszerowa³o siê noc¹, z Vorbisem przerzuconymprzez ramiê i Omem pod pach¹.O tej porze roku.blask na niebie, o tam, to Aurora Corealis, ZorzaOsiowa, gdzie pole magiczne Dysku stale roz³adowuje siê wœród szczytów CoriCelesti, Góry Centralnej.O tej porze roku s³oñce wschodzi ponad pustyni¹ wEfebie i nad morzem w Omni, wiêc trzeba iœæ tak, ¿eby Zorza Osiowa by³a polewej, z lœnienie zachodz¹cego s³oñ­ca za plecami.- Czy bywasz czasem na Cori Celesti? - zapyta³ Brutha.Om, który drzema³ wch³odzie, ockn¹³ siê nagle.-Co?- To tam, gdzie ¿yj¹ bogowie.- Ha.D³ugo móg³bym opowiadaæ.- rzek³ ponuro Om.-Co?- Wydaje im siê, ¿e s¹ nie wiadomo jak¹ elit¹!- Wiêc nie mieszka³eœ tam?- Nie.Do tego trzeba byæ bogiem gromu albo czymœ takim.Trzeba mieæ ca³y t³umwiernych, ¿eby zamieszkaæ na Wzgórzu Za­rozumialców.Trzeba byæantropomorficzn¹ reprezentacj¹ czy czymœ w tym rodzaju.- Czyli Wielki Bóg nie wystarcza?Co tam, przecie¿ s¹ na pustyni.A Brutha i tak tu zginie.- W³aœciwie mogê ci powiedzieæ — mrukn¹³ Om.- Raczej nie wyjdziemy st¹d ¿ywi.Widzisz, ka¿de bóstwo jest dla kogoœ Wielkim Bogiem.Ja sam nigdy nie chcia³embyæ a¿ tak wielki.Garstka ple­mion, jakieœ miasto czy dwa.Czy to za wiele?- Imperium ma dwa miliony mieszkañców - przypomnia³ Brutha.- Tak.Niez³y wynik, co? Zacz¹³em od ledwie jednego pasterza, który s³ysza³g³osy, a doszed³em do dwóch milionów ludzi.- Tylko ¿e nigdy niczego z nimi nie robi³eœ.- Czego na przyk³ad?- No.Nie powiedzia³eœ, ¿eby siê wzajemnie nie zabijali i w ogóle.- W³aœciwie nigdy siê nad tym nie zastanawia³em.Po co mia³­bym im mówiæ coœtakiego?Brutha szuka³ jakiegoœ powodu, który móg³by trafiæ do boskiej psychiki.- Wiesz, gdyby ludzie siê nawzajem nie zabijali, wiêcej by ich zo­stawa³o, ¿ebyw ciebie wierzyæ - zasugerowa³.- Coœ w tym jest - przyzna³ Om.- Ciekawy argument.Sprytne.Na wydmachpo³yskiwa³ biel¹ szron.Brutha szed³ naprzód w milczeniu.- S³ysza³eœ kiedy — odezwa³ siê nagle — o Etyce?- To gdzieœ w Howondalandzie, tak?- Efebianie bardzo siê ni¹ interesowali.- Pewnie chcieli j¹ podbiæ.- I czêsto o niej myœleli.- Mo¿liwe, ¿e to jakaœ d³ugoterminowa strategia.- Nie wydaje mi siê, ¿eby to by³o miejsce.Etyka ma jakiœ zwi¹­zek z tym, jakludzie ¿yj¹.- Niby z tym leniuchowaniem po ca³ych dniach, kiedy niewol­nicy wykonuj¹ ca³¹robotê? Uwierz mi, gdy widzisz bandê nierobów, gadaj¹cych o prawdzie i piêknie,i najlepszej metodzie zaatakowa­nia Etyki, mo¿esz postawiæ swoje sanda³y, ¿etak sobie gadaj¹, bo tuzin innych biedaków zajmuje siê prac¹, ¿eby ci mogli ¿yæjak.-.bogowie? - dokoñczy³ Brutha.Zapad³a straszliwa cisza.- Chcia³em powiedzieæ: królowie - poprawi³ go Om z wy­rzutem.- Brzmia³o to trochê jak bogowie.- Królowie - powtórzy³ z naciskiem Om.- Po co ludziom potrzebni bogowie? - zapyta³ Brutha.- Och, musicie przecie¿ mieæ bogów- odpar³ Om serdecznym, rzeczowym tonem.- Ale to bogowie potrzebuj¹ ludzi - przypomnia³ mu ch³opiec.— ¯eby wierzyli.Sam mówi³eœ.Om zawaha³ siê.- Rzeczywiœcie - przyzna³ w koñcu.- Ale ludzie te¿ musz¹ w coœ wierzyæ.Prawda? Inaczej dlaczego by grzmia³o?- Grom.— Oczy Bruthy zaszkli³y siê lekko.- Nie bardzo.Po­wodowany jestprzez zderzaj¹ce siê chmury; kiedy uderza b³yskawi­ca, pozostawia korytarz wpowietrzu i chmury generuj¹ dŸwiêk, wy­pe³niaj¹ go szybko i zderzaj¹ siê zesob¹, zgodnie ze œcis³ymi zasadami cumulodynamiki.- Masz zabawny g³os, kiedy cytujesz - zauwa¿y³ Om.- Co to znaczy „generuj¹"?- Nie wiem.Nikt nie pokaza³ mi s³ownika.- Zreszt¹ to i tak tylko wyjaœnienie.Ale nie powód.- Babcia mówi³a mi, ¿e grom powoduje Wielki Bóg Om, kiedy zdejmuje sanda³y -przypomnia³ sobie Brutha.— Tego dnia by³a w dobrym humorze.Prawie siêuœmiecha³a.- Wyjaœnienie poprawne w sensie metaforycznym - przyzna³ Om.- Aleja nigdy niegrzmia³em.Podzia³ kompetencji, rozumiesz.Gromami zajmuje siê ten przeklêtyŒlepy Io, co to ma wielki m³ot i mieszka na Wzgórzu Zarozumialców.- Wspomina³eœ chyba, ¿e s¹ setki bogów gromu.- Tak.I on jest nimi wszystkimi.To racjonalizacja.Parê ple­mion ³¹czy siê wjedno, a wszystkie mia³y boga gromu, tak? Wiêc ci bogowie tak jakby siêzlewaj¹.Wiesz, jak siê dziel¹ ameby?-Nie.- No wiêc to wygl¹da podobnie, tylko ¿e na odwrót.- Wci¹¿ nie rozumiem, jak jeden bóg mo¿e byæ setk¹ bogów gromu.Oni nawetinaczej wygl¹daj¹.- Sztuczne nosy.-Co?- I zmiana g³osu.Przypadkiem wiem, ¿e lo ma siedemdziesi¹t ró¿nych m³otów.Niejest to fakt powszechnie znany.Tê sam¹ sytu­acjê masz z boginiami matkami [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl