[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.L'payr rzuci³ okiem na zdjêcia.- Kiepskie reprodukcje - skomentowa³.- Ci ludzie pod wieloma wzglêdami musz¹siê jeszcze d³ugo uczyæ.Cho­cia¿ pod wzglêdem technicznym wykazuj¹przedwczesn¹dojrza³oœæ.Ale po co mi to pokazujesz? Chyba nie myœlisz, ¿e ja mam coœ z tymwspólnego?Pah-Chi-Luh mówi, ¿e Gtetanin wygl¹da³ na szczerze zdumionego, choæ nadalodpowiada³ cierpliwie, jak gdyby chcia³ coœ zrozumieæ z histerycznego be³kotuzidiocialego dziecka.- Czy zaprzeczasz temu?- A co tu, na Wszechœwiat, jest do zaprzeczania? Niech spojrzê.- Otworzy³ksi¹¿kê na stronie tytu³owej.- Zdaje siê, ¿e jest to Wprowadzenie do biologiiautorstwa niejakiego Osborne'a Blatcha i niejakiego Nikodema P.Smitha.Chybanie bierzecie mnie ani za Blatcha, ani tym bardziej za Smit­ha, prawda? Nazywamsiê L'payr, nie Osborne L'payr ani nie Nikodem P.L'payr.Zwyczajnie, poprostu, po staremu L'payr.Ni mniej, ni wiêcej.Pochodzê z Gtet, która jestszó­st¹ planet¹.- Dobrze znam po³o¿enie astrograficzne planety Gtet -oznajmi³ mu ch³odnoPah-Chi-Luh.- Wiem te¿, ¿e przeby­wa³eœ na Ziemi pó³ ich ziemskiego roku temu.I wtedy do­kona³eœ transakcji z Osbomem Blatchem, dziêki której ty dosta³eœpaliwo potrzebne do opuszczenia planety, a Blatch otrzyma³ zestaw zdjêæ, którepóŸniej wykorzystano jako ilu­stracje do tej ksi¹¿ki.Jak widzisz, nasza tajnaorganizacja na Ziemi dzia³a bardzo efektywnie.Nazwaliœmy tê ksi¹¿kê "DowódRzeczowy Nr 1".- Genialna nazwa - rzeki Gtetanin z przek¹sem.- "Do­wód Rzeczowy Nr l"! Niewiedzieliœcie, jak to nazwaæ, wiêc wybraliœcie to, co ³adnie brzmia³o? Mojegratulacje.Rozumiesz, Hoy, L'payr by³ w swoim ¿ywiole - dysku­towa³ z policjantem na tematzawi³ego zagadnienia prawne­go.Ca³e s³awne ¿ycie kryminalisty na gardz¹cejprawem planecie przygotowa³o go na tê chwilê.Natomiast Pah-Chi-Luh by³ do tejpory ukierunkowany na szpiegostwo i manipulacjê kulturaln¹.By³ zupe³nie nieprzygotowany na orgiê kruczków prawnych, jaka go czeka³a.¯eby byæ wobec nie­gosprawiedliwym, przyznam ci siê, ¿e chyba w tej sytuacji ani ja nie radzi³bymsobie lepiej, ani ty, ani nawet sam Stary! L'payr udowadnia³ kolejne punkty:- Ja jedynie sprzeda³em zestaw artystycznych aktów nie­jakiemu Osborne'owiBlatchowi.Co on z tym potem zrobi³, mnie zupe³nie nie dotyczy.Jeœli sprzedajêjakiemuœ Ziemia­ninowi broñ powszechnie uznan¹ za zacofan¹ - na przyk³adkrzemienn¹ siekierkê albo kocio³ do wylewania wrz¹tku na g³owy szturmuj¹cychmury miasta - i on u¿yje tej broni do rozcz³onkowania jednego ze swoichwspó³plemieñców, czy ja mam byæ winny? Na pewno nie w opinii obowi¹zuj¹cychpraw Federacji Galaktycznej, przyjacielu.A teraz mo¿e od­p³acisz mi zastracony czas i wsadŸ mnie na szybki statek lec¹cy do miejsca, gdzie jest mójwarsztat.Karuzela zaczê³a siê krêciæ.Dziesi¹tki razy Pah-Chi-Luh przewraca³ ca³¹bibliotekê prawnicz¹ Sztabu na Plutonie i znajdowa³ jak¹œ drobn¹, a istotn¹zmianê któregoœ zarz¹­dzenia tylko po to, ¿eby od L'payra dowiedzieæ siê, i¿naj­nowsza interpretacja Rady Najwy¿szej ca³kiem oczyszcza go z zarzutów.Mogêosobiœcie zarêczyæ, ¿e Gtetanie chyba znaj¹ na pamiêæ ca³¹ historiê prawa.- Ale przyznajesz siê do tego, ¿e osobiœcie sprzeda³eœ po­rnografiêZiemianinowi, Osborne'owi Blatchowi? - rykn¹³ w koñcu zrozpaczony kapralgwiezdny.- Pornografiê, pornografiê - zaduma³ siê L'payr.- To mo¿na zdefiniowaæ jakorozbudzanie lubie¿noœci, fa³szy­wie podniecaj¹c¹ obscenicznoœæ.Czy tak?- Oczywiœcie!- Hm, pozwolisz, kapralu, ¿e zadam ci pytanie.Widzia³eœ te zdjêcia.Czy wyda³yci siê lubie¿ne albo podniecaj¹ce?- Jasne, ¿e nie.Ale ja akurat nie jestem gtetañskim ame­boidem.- A Osborne Blatch jest? - skontrowa³ spokojnie L'payr.S¹dzê, ¿e kapral Pah-Chi-Luh móg³ dojœæ do jakiegoœ sensownego rozwi¹zania tegodylematu, gdyby akurat nie przyby³a delegacja z planety Gtet na specjalniewysianym po ni¹ statku patrolowym.Teraz musia³ stawiæ czo³a szeœciu nastêpnymniesamowicie wymownym ameboidom, wœród których by³y te¿ najbystrzejsze umys³yprawnicze ich ro­dzinnej planety.Policja na planecie Rugh VI nie raz mia³a doczynienia z L'payrem w gtetañskich s¹dach.Dlatego wo­leli nie ryzykowaæ iprzys³ali najlepszych swoich przedsta­wicieli.L'payr nie móg³ przewy¿szyæ ich liczb¹, ale pamiêtaj, Hoy, ¿e by³ gotowy natak¹ ewentualnoœæ, od kiedy opuœci³ Ziemiê.A do maksymalnego wysi³ku pobudza³jego prze­bieg³y intelekt fakt, ¿e tylko o jego ¿ycie tu chodzi³o.Gdybypozwoli³ wspó³ameboidom znów po³o¿yæ na siebie niby­nó¿kê, by³by ju¿ martwymjednokomórkowcem.Kapral Pah-Chi-Luh dopiero teraz zacz¹³ rozumieæ, jak ciê¿ki mo¿e byæ lospolicjanta.Chodzi³ tam i z powrotem, od wiêŸnia do prawników, przedzieraj¹csiê przez trzêsawi­sko opinii, wpadaj¹c w otch³anie zawi³oœci.Delegacja upar³a siê, ¿e nie powróci do domu z pustymi nibynó¿kami.Abyosi¹gn¹æ sukces, musieli uprawomocniæ obecny areszt, co da³oby im prawo - jakostronie uprzednio poszkodowanej - do powtórzenia ich ¿¹dañ kary dla L'pay-ra.L'payr ze swej strony tak samo upar³ siê, ¿e udowodni bezprawny charakterujêcia go przez Patrol, poniewa¿ wte­dy nie tylko postawi³by nasz oddzia³ wniewygodnej sytu­acji, ale w dodatku, nie podlegaj¹c odt¹d ekstradycji, mia³byprawo do ochrony ze strony wspó³obywateli.Znu¿ony, zachrypniêty Pah-Chi-Luh w koñcu dowlók³ siê na dr¿¹cych mackach dopokoju delegacji i niemal ze ³zami w oczach poinformowa³ ich, ¿e po starannymrozwa­¿eniu wszystkich argumentów, doszed³ do przekonania o niewinnoœciL'payra.Jeœli wzi¹æ pod uwagê mo¿liwoœæ przestêpstwa w czasie jego pobytu naZiemi.- Nonsens - us³ysza³ w odpowiedzi od rzecznika delega­cji.- Przestêpstwozosta³o pope³nione.Autentyczna, nie­kwestionowana pornografia by³a sprzedawanai rozpo­wszechniana na tej planecie.Przestêpstwo musia³o zostaæ pope³nione.Pah-Chi-Luh, mocno nieszczêœliwy, wróci³ do L'payra i spyta³, co on na to.Czynie wydaje mu siê, b³aga³ go, ¿e wszystkie konieczne sk³adniki przestêpstwa wtym przy­padku wyst¹pi³y? Jakiegokolwiek przestêpstwa?- To prawda - rzek³ L'payr w zamyœleniu.- Tu maj¹ racjê.Jakieœ przestêpstwomo¿e i zosta³o pope³nione, ale nie prze­ze mnie.Natomiast ten OsborneBlatch.Kapral gwiezdny Pah-Chi-Luh kompletnie straci³ g³owê.Wys³a³ rozkaz na Ziemiê, aby sprowadziæ Osborne'a Blatcha.Na szczêœcie dla nas wszystkich ze Starym w³¹cznie, Pah-Chi-Luh nie zagalopowa³siê i nie kaza³ Blatcha are­sztowaæ.Ziemianin zosta³ zwyczajnie zatrzymanyjako ma­teria³ dowodowy.Kiedy pomyœlê, do czego mog³o dopro­wadziæaresztowanie pod fa³szywym zarzutem, stworzenia z planety pod DyskretnymNadzorem, zw³aszcza w tego ty­pu przypadku, to jeszcze teraz, Hoy, krew w¿y³ach zmienia mi siê w ciecz.Ale Pah-Chi-Luh pope³ni³ jednak b³¹d, gdy¿ zamkn¹³ Osborne'a Blatcha w celis¹siaduj¹cej z zamkniêciem L'payra.Jak wiêc widzisz, wszystko dzia³a³o nakorzyœæ te­go ameboida, nawet mój m³odociany zastêpca.Kiedy Pah-Chi-Luh przyszed³ do Blatcha, ¿eby zadaæ mu parê pytañ, ten ju¿zosta³ poinstruowany przez s¹siada.Choæ wcale tego - na razie - nie okazywa³.- Pornografia? - zdziwi³ siê w odpowiedzi na pierwsze pytanie.- Jakapornografia? Pan Smith i ja od jakiegoœ czasu pracowaliœmy nad nowympodrêcznikiem do biologii i mie­liœmy nadziejê, ¿e uda nam siê znaleŸæoryginalne ilustracje.Potrzebne nam by³y du¿e, ostre zdjêcia, zrozumia³e dlam³o­dzie¿y, a zw³aszcza chcieliœmy zerwaæ z tymi zamazanymi rysunkami, którewszyscy autorzy podrêczników przedru-kowuj¹ bezkrytycznie od czasówLeeuwenhoeka.Zestaw zdjêæ pana L'payra, dotycz¹cy cyklu rozrodczegoameboi-dów, spad³ nam jak z nieba [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl