[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest wkoñcu magiem i.- Po moim trupie - rzek³a Babcia z moc¹.-1 twoim te¿.Z niego czerpi¹ moc.Chcesz daæ im wiêcej?Cutangle westchn¹³.Podziwia³ tê laskê.By³a jedn¹ z lepszych, ja­kie w ¿yciuogl¹da³.- Bardzo dobrze.Masz racjê, oczywiœcie.Pochyli³ siê i u³o¿y³ laskê na cieleœpi¹cej Esk, po czym odst¹pi³ i zamar³ w dramatycznej pozie.Nic siê niesta³o.Jeden z magów zakaszla³ nerwowo.Nic nie stawa³o siê nadal.RzeŸbione wzory nalasce zdawa³y siê uœmiechaæ z³oœliwie.- To nie dzia³a - mrukn¹³ Cutangle.- Prawda?-Uuk.- Dajmy jej trochê czasu - zaproponowa³a Babcia.Dali jej trochê czasu.Nazewn¹trz burza kroczy³a przez miasto, próbuj¹c zrywaæ z domów pokrycia.Babcia usiad³a na stosie ksi¹¿ek i przetar³a oczy.D³oñ Cutangle'a jakbyprzypadkiem zab³¹dzi³a do kapciucha z tytoniem.Kolega wypro­wadzi³ z pokojukaszl¹cego nerwowo maga.- Uuk - powiedzia³ bibliotekarz.-Ju¿ wiem! - zawo³a³a Babcia tak, ¿e na pó³ gotowy skrêt wystrzeli³ w deszczutytoniowych okruchów z niezgrabnych palców Cutangle'a.-Co?- To nie wystarczy!-Co?- Esk nie mo¿e u¿ywaæ laski.- Babcia wsta³a.- Ale sama mówi³aœ, ¿e zamiata³a za ni¹ pod³ogi, ¿e j¹ ochrania³a, ¿e.-zacz¹³ Cutangle.- Nie nie nie - sprzeciwi³a siê Babcia.- To jedynie oznacza, ¿e la­ska sama zsiebie korzysta, albo wykorzystuje Esk, ale Esk sama nigdy nie bêdzie mog³a jeju¿yæ.Rozumiesz?Cutangle wpatrywa³ siê w dwa nieruchome cia³a.- Powinno jej siê udaæ.To przecie¿ prawdziwa laska maga.- Wiêc ona jest prawdziwym magiem, tak? Cutangle zawaha³ siê.- Nie, oczywiœcie, ¿e nie.Nie mo¿esz wymagaæ, ¿ebyœmy miano­wali j¹ magiem.Gdzie jest precedens?- Co? - spyta³a Babcia ostrym tonem.- Nic takiego jeszcze siê nie zdarzy³o.- Wiele rzeczy jeszcze siê nie zdarzy³o.Rodzimy siê tylko raz.Cutanglespojrza³ na ni¹ b³agalnie.-Ale to wbrew t.Zacz¹³ ju¿ mówiæ „tradycji", ale s³owo zamar³o mu na wargach nie dokoñczone.- Kto to powiedzia³? - zapyta³a tryumfuj¹co Babcia.- Gdzie jest powiedziane,¿e kobiety nie mog¹ byæ magami?Przez g³owê Cutangle'a przebiega³y na przemian nastêpuj¹ce myœli:.To nie jest powiedziane gdzieœ, to jest powiedziane wszêdzie.Ale m³ody Simon twierdzi³ chyba, ¿e wszêdzie jest ca³kiem podobne do nigdziei w³aœciwie trudno dostrzec jak¹œ ró¿nicê.Czy chcê przejœæ do historii jako pierwszy Nadrektor, który do­puœci³kobiety do studiów na Uniwersytecie? Ale.Przejdê do histo­rii, to pewne.To naprawdê imponuj¹ca kobieta, kiedy stoi w takiej pozie.Laska ma w³asne pomys³y.Jest w tym wszystkim pewien sens.Bêd¹ siê ze mnie œmiali.To siê nie mo¿e udaæ.To siê mo¿e udaæ.Nie mog³a im ufaæ.Ale nie mia³a wyboru.Spogl¹da³a na pochylone nad sob¹straszne pyski i dziwaczne cia³a, litoœciwie okryte p³aszczami.Zamrowi³y j¹palce.W œwiecie cieni idee s¹ rzeczywistoœci¹.Ta myœl zdawa³a siê p³yn¹æ w górêwzd³u¿ ramion.By³a to radosna myœl, myœl pe³na entuzjazmu.Esk zaœmia³a siê, rozsunê³ad³onie, a laska zab³ys³a miêdzy nimi jak zestalona iskra elek­tryczna.Stwory zaæwierka³y nerwowo, jeden czy drugi z tylnych szeregów niezgrabniepróbowa³ siê wycofaæ.Simon upad³ do przodu, kiedy stra¿nicy puœcili go nagle,i wyl¹dowa³ na czworaka w piasku.- U¿yj jej! - zawo³a³.- To jest to! Przestraszy³y siê! Esk uœmiechnê³a siê doniego i nadal bada³a laskê.Po raz pierw­szy mog³a siê przekonaæ, jak wygl¹da³yrzeŸbienia.Simon porwa³ piramidê ze œwiatem i podbieg³ do niej.- Dalej! - rzuci³.- One tego nienawidz¹!- S³ucham? - spyta³a Esk.- U¿yj laski - ponagli³ j¹ Simon i siêgn¹³ po ni¹.- Hej! Ona mnie ugryz³a!- Przepraszam.- Esk podnios³a g³owê i przyjrza³a siê wyj¹cym Stworom, jakbydopiero teraz je zobaczy³a.- A, one.One istniej¹ tyl­ko w naszych umys³ach.Zniknê³yby, gdybyœmy przestali w nie wierzyæ.Simon rozejrza³ siê.-Jakoœ nie bardzo mnie to przekonuje - wyzna³.- S¹dzê, ¿e powinniœmy ju¿ wracaæ do domu.Bêd¹ siê o nas martwiæ.Z³o¿y³ad³onie i laska zniknê³a.Przez moment tylko œwiat³o prze­œwitywa³o jej przezpalce, jakby trzyma³a w nich œwiecê.Stwory zaskowycza³y [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl