[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prawie w tej samej chwili zobaczył inny płomień z przeciwnej strony nieba i zadał sobie pytanie, ile tych piekielnych machin wprowadzono do akcji.Z tego, co wiedział o krążownikach klasy Z - a wiedział znacznie więcej, niż powinien - miały one cztery kanały kierowania pociskami i prawdopodobnie wszystkie były teraz w użyciu.Nagle wpadł na świetny pomysł, choć nie był pewien, czy coś z tego wyjdzie.Radio jego skafandra miało niezwykle szeroki zakres, a przecież gdzieś niedaleko „Doradus” zalewał przestrzeń falami o mocy najmniej tysiąca herców.Włączył odbiornik i zaczął szukać.Bardzo szybko usłyszał chrypiący pisk nadajnika impulsowego.Prawdopodobnie złapał jedynie podharmoniczną, lecz to całkowicie wystarczało.Ustalił kierunek, z którego odbiór był najlepszy, i po raz pierwszy K-15 pozwolił sobie snuć perspektywiczne plany na przyszłość.„Doradus” zdradził się sam: póki statek będzie kierował swoimi pociskami, póty K-15 będzie dokładnie znał jego pozycję.Ostrożnie ruszył w kierunku nadajnika.Ku zdumieniu K-15 sygnał przycichł, a potem nagle znów zabrzmiał głośniej.Zjawisko to intrygowało go, póki nie uświadomił sobie, że znajduje się w strefie dyfrakcji.Gdyby był dobrym fizykiem, jej szerokość mogłaby mu dać przydatne informacje, ale nie wiedział jakie.„Doradus” wisiał około pięciu kilometrów nad powierzchnią w pełnym słońcu.Jego „bezodblaskowa” powłoka od dawna wymagała renowacji, K-15 zatem bardzo dobrze go widział.W dalszym ciągu był w cieniu i granica światła odsuwała się od niego, uznał więc, że tu jest bezpieczny jak nigdzie indziej.Usadowił się wygodnie tak, żeby widzieć krążownik, i czekał wiedząc, że żaden z pocisków kierowanych nie zbliży się do statku na tę odległość.Pomyślał sobie, że kapitan „Doradusa” musi się już nieźle wściekać.Miał absolutną rację.Po godzinie krążownik zaczął się ciężko obracać z wdziękiem hipopotama w błocie.K-15 domyślał się dlaczego.Kapitan Smith zamierzał rzucić okiem na antypody i szykował się do ryzykownej pięćdziesięciokilometrowej drogi.K-15 uważnie śledził, jaki kierunek przyjmie statek, a kiedy ten się zatrzymał, z ulgą stwierdził, że ustawił się niemal dokładnie burtą do niego.Później, po serii szarpnięć, które nie mogły być zbyt przyjemne na pokładzie, krążownik ruszył w stronę horyzontu.K-15 podążył za nim - jeśli tak można powiedzieć - lekkim spacerowym krokiem, wskazującym na to, że była to sztuka, której dokonało bardzo niewielu ludzi.Zwracał szczególną uwagę, by nie prześcignąć statku w czasie któregoś ze swych kilometrowych ślizgów, bacząc na tyły, skąd mógł się pojawić jakiś pocisk.Pokonanie pięćdziesięciu kilometrów zajęło „Doradusowi” blisko godzinę.Było to znacznie mniej niż jedna tysięczna jego normalnej prędkości, jak dla zabawy obliczył K-15.W pewnej chwili statek znalazł się na stycznej prowadzącej w kosmos i, zamiast marnotrawić czas na ponowny obrót, wystrzelił salwę z dział, by zmniejszyć szybkość.W końcu udało mu się to i K-15 zatrzymał się, aby rozpocząć następne czuwanie zaklinowany między dwiema skałami, skąd widział krążownik, samemu z pewnością nie będąc widzianym.Przyszło mu na myśl, że kapitana Smitha zdążyły już opanować poważne wątpliwości co do jego pobytu na Phobosie i miał ochotę wystrzelić rakietę, żeby je rozproszyć.Oparł się jednak tej pokusie.Nie na wiele zdałby się opis wypadków z następnych dziesięciu godzin, nie różniły się bowiem żadnym istotnym szczegółem od poprzedzających je wydarzeń.„Doradus” wykonał jeszcze trzy manewry, a K-15 skradał się za nim z ostrożnością łowcy grubego zwierza na tropie wściekłej słonicy.Jeden raz statek zmusił go do wyjścia na słońce; wówczas K-15 pozwolił mu zniknąć za horyzontem i odczekał do chwili, gdy ledwie odbierał jego sygnały.Najczęściej miał jednak statek na oku, kryjąc się zwykle za jakimś pobliskim wzgórzem.W pewnej chwili w odległości paru kilometrów eksplodowała torpeda i K-15 domyślił się, że jakiś wyprowadzony z równowagi operator zobaczył cień, który mu się nie podobał, albo że technik zapomniał wyłączyć zapalnik zbliżeniowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- Arthur Hailey In High Places (v5.0) (epub) id
- Arthur Conan Doyle Ostatnia Zagadka Sherlocka Holm
- Bernard Cornwell La Saga du Roi Arthur 3 Excal
- Arthur Walker Uroboros Saga 01 (epub)
- Arthur Conan Doyle Przygody Sherlocka Holmesa
- Bernard Cornwell La Saga du Roi Arthur 1 Le Ro
- Book 1 Elminster The Making of a Mage
- Archer, Jeffery Paths of Glory
- Witruwiusz O architekturze ksiag X
- Ariel MacArran Another Man's Bride (epub)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nurkowanie.opx.pl