[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I pan myśli, że to prawda? To bardzo z jej strony nieostrożne.- Trudno coś powiedzieć na ten temat.Hrabia przebywa w Ascot, a w Vauxhall Gardens wystąpi inna śpiewaczka, więc publiczność nie poniesie straty.Nikogo nie interesuje, w jaki sposób Yvonne spędza wolny wieczór.- Oczywiście, ma pan rację - zgodziła się Petrina.- Która może być teraz godzina?- Musiałem zastawić zegarek - rzekł - ale wydaje mi się, że po ósmej.- Chyba się pan nie myli - oświadczyła.- Wyszłam z domu przed wpół do ósmej, ponieważ u mojej przyjaciółki kolację jada się wcześnie.- Widzę, że pani także zadbała o szczegóły - uśmiechając się pochwalił Nicholas Thornton.- Czy pamiętał pan o chłopcach? - zapytała, jakby sobie nagle o tym przypomniała.- Oczywiście - odpowiedział.- Proszę się o nic nie martwić.Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik.- Trochę pan chyba przesadza - rzekła.- Nie przesadzam - odpowiedział.- W istocie jestem równie podenerwowany jak pani.- Ale po panu tego nie widać - rzekła.Nie odpowiedział, tylko usiadł i począł wpatrywać się w narożny dom.Miał delikatną, wrażliwą twarz, było w nim coś, co sprawiało, że wydał się Petrinie godny zaufania.Była przekonana o jego inteligencji i umiejętności pisania.Szkoda że musiał zajmować się wulgarnymi plotkami, zamieszczanymi również w gazetach atakujących księcia regenta i rząd.Na pewno stać go było na pisanie poważnych artykułów.Postanowiła porozmawiać z nim o reformach, do których nawoływały takie pisma jak Courier czy John Bull.Lecz obecnie nie był to odpowiedni czas na takie rozmowy, teraz musieli skoncentrować się na wykonaniu planu, który sobie ułożyli.Jakby w odpowiedzi na ich oczekiwania, na ulicy pojawił się zamknięty powóz i zatrzymał przed narożnym domem.- To książę! - szepnęła Petrina rozpoznając herby na drzwiczkach.Nicholas Thornton skinął głową i obydwoje przypatrywali się, jak lokaj najpierw zadzwonił do drzwi, a dopiero potem otworzył drzwiczki powozu.Książę wysiadł i w wielkim pośpiechu skierował się do wejścia.Natychmiast drzwi się za nim zatrzasnęły, a powóz odjechał.Petrina poczuła złość nie do księcia, lecz wobec kobiety, która tyle otrzymawszy od hrabiego zdradzała go z innym.- Jak ona może tak postępować? - pytała samą siebie Petrina, zdumiona wyborem Yvonne, bo na niej książę nie robił najmniejszego wrażenia.Przypomniała sobie, jak ojciec mawiał nieraz:- Anglicy to snoby - od księcia poczynając, a na najniższym z jego sług kończąc.Tylko Francuzi przewyższają ich w snobizmie, bo to oni są największymi snobami w Europie.,,Jak sądzę - pomyślała Petrina - książę stoi wyżej w hierarchii towarzyskiej od hrabiego’’.Przyszło jej też do głowy, że gdyby hrabia nic nie znaczył w wielkim świecie i tak by go kochała, i byłby dla niej niczym król.- Teraz musimy poczekać aż się ściemni - odezwał się Nicholas Thornton.Petrina przygotowana na długie czekanie poczęstowała się kanapką.Jednak czas przestał jej się dłużyć, kiedy, wbrew wcześniejszym postanowieniom, rozpoczęła z Nichlasem Thorntonem rozmowę o sytuacji w kraju.Wkrótce przeszli do spraw londyńskich, a wreszcie do losu kobiet, którym usiłowała pomagać.Dowiedziała się od Thorntona, że w osławionych ,,domach włóczęgów’’ przebywają nie tylko chłopcy, ale też dziewczęta.- Takich domów są setki - mówił Thornton.- Byłem w jednym z nich, to istne piekło.Opowiedział jej, jakiego doznał szoku, kiedy przybył po raz pierwszy do Londynu.Jego ojciec był adwokatem w małym miasteczku i pragnął, żeby syn przejął po nim firmę, lecz Nicholas chciał pisać.W Londynie przenosił się z jednej gazety do drugiej, aż w końcu spotkał Williama Hone’a i doszedł do przekonania, że przy jego pomocy będzie mógł pisać o tym, co go interesuje.Mówił też, że książę regent i wiele innych osób daje łapówki gazetom, żeby źle o nich nie pisały.Książę regent skłonny jest płacić duże sumy, żeby tylko nie zamieszczano jego karykatur.Jeden z najbardziej znanych karykaturzystów otrzymał od niego sto funtów za zrezygnowanie z opublikowania pikantnej karykatury.- To przykre, że sprawy, o których powinno się mówić i pisać, są tłumione - odezwała się Petrina.- Ma pani zupełnie rację - rzekł Thornton.- Przyrzekam pani, że we własnym piśmie, będę pisał prawdę.Petrina uśmiechnęła się.- Postaram się panu w tym dopomóc - rzekła Petrina.- To obietnica.Roześmieli się i zaczęli rozprawiać o korupcji, co zajęło im następne dwie godziny.W końcu powoli się ściemniło i ujrzeli światło w pokoju na pierwszym piętrze, na którego zapalenie czekali [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl