[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale myślę, że nie we wszystkim.Powinienem był jej posłuchać.Powinienem się ich pozbyć już dawno.– Słyszałam coś na ten temat – powiedziałam.– Czy chodzi o “Diabła w Koronie”?– Tak.Rozważałem możliwość kupna tego lokalu.Gerson jest przekonany, że go kupiłem.Jemu się wydaje, że wie wszystko o moich interesach, ale wcale tak nie jest.Zachodzę w głowę, skąd ma tyle danych o stanie mojego majątku.Olśniła mnie nagła myśl.– Czy trzymasz swoje dokumenty w tym zamkniętym pomieszczeniu? – zapytałam.– Tak – odparł.– A więc nie jest to wyłącznie świątynia dumania.Sądziłam, że kazałeś zamknąć pokój, ponieważ.– Tak było rzeczywiście – przyznał.– Ale potem doszedłem do wniosku, że może być także niezłą kryjówką do przechowywania ważnych dokumentów.Rozbawiło mnie to wyznanie, chociaż wcale mi nie było do śmiechu.Oto cały Benedykt – pomyślałam.– Boleść i cierpienie nie mącą jego umysłu ani nie przytępiają zdolności praktycznego rozumowania.Urządził tę świątynię, by czcić w niej pamięć ukochanej żony, a jednocześnie traktował ją jako skrytkę na poufne dokumenty.Wydawało mi się, że widzę twarz mojej mamy, pobłażliwie uśmiechniętą i słyszę, jak szepcze: “Tak, to prawda, ale Benedykt już taki jest”.– Chowasz tutaj te swoje poufne papiery – zauważyłam – a mimo to pozwalasz, by Gerson miał do nich dostęp.Spojrzał na mnie zaskoczony.– Nie, nigdy! – zaprzeczył.– On tu przecież był, w tym zamkniętym pokoju!– Kiedy?– Nie tak dawno.Przechodząc, usłyszałam w środku jakiś szelest i poszłam do pani Emery po klucz, aby sprawdzić, co tam się dzieje.Kiedy otworzyłyśmy pokój, okazało się, że był w nim Gerson.Przeglądał jakieś papiery z pudła, które stało przed nim, przy biurku.Tłumaczył, że ty dałeś mu klucz do pokoju.Na twarzy Benedykta malowało się niedowierzanie.– Widocznie musiał wykraść klucz pani Emery.– Nie, jej klucz był na miejscu.Właśnie tym kluczem otworzyłyśmy pokój.Zamknął się od środka.– Trudno mi w to uwierzyć.Ja swój klucz noszę zawsze przy sobie, przy łańcuszku od zegarka, na kółeczku.– Ale jednak nie był to klucz pani Emery.Ten leżał u niej w szufladzie.– Jestem zdumiony, Rebeko.Trudno mi pojąć, jak to się mogło stać.Są tylko dwa klucze.– Jeżeli jeden z nich dostał się na jakiś czas w jego ręce, łatwo mógł dorobić drugi egzemplarz.– To jest odpowiedź.Musiał go wykraść przy jakiejś okazji.– Wielce prawdopodobne.– I mówisz, że przeglądał papiery.– Czy swoje pogróżki może wprowadzić w życie?Potrząsnął głową.– Wiesz już teraz tyle, że muszę wyjawić ci resztę.Kluby, które założył mój dziadek i których był przez wiele lat właścicielem, przyniosły mu ogromne pieniądze.Był bardzo zdolnym człowiekiem i nie unikał ryzyka.Przeciwnie, życie bez ryzyka wydawało mu się nudne i nieciekawe.Lubił to, co robił.Niektórzy mówią, że był z niego kawał łajdaka, ale mimo to wielu ludzi go kochało.Wiedziałem, że się różnimy.Nie mam jego klasy.Odziedziczyłem niektóre jego cechy, ale nie wszystkie.Wiesz, że sięgam wysoko.Zaspokojenie ambicji jest dla mnie ważniejsze niż majątek, który pochodzi z wątpliwych źródeł.Od jakiegoś czasu próbuję pozbyć się klubów i skoncentrować się głównie na polityce.Wiesz, że dorobiłem się na kopalni złota w Australii.Nadal mam w niej niewielki udział.Pieniądze nie stanowią dla mnie problemu.Podniecał mnie głównie sposób ich pomnażania.Teraz staram się iść za radą, którą ona mi dała.przed laty.Pozbędę się udziału w tych klubach.Gerson o tym nie wie.Pracował dla mnie przez jakiś czas.Jest bardzo ambitnym facetem.Chce zdobyć prawo do udziału w mych przedsiębiorstwach jako wspólnik.to już słyszałaś.– W jakim stopniu jego groźby są w stanie ci zaszkodzić?– “Diabeł w Koronie”, który zamierzałem początkowo nabyć, jest czymś więcej niż zwykłym nocnym klubem.Prowadzi się w nim dość nieciekawą działalność [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl