[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Teraz muszę się liczyć z pieniędzmi.Nie tak jak kiedyś.Mam na utrzymaniu kilka osób i wymagającą inwestycji ziemską posiadłość.W Stratton Hall można oglądać gwiazdy wprost z własnego łóżka, bo co najmniej od dziesięciu łat nikt nie naprawiał tam dachu.- Zróbmy jakiś mały zakładzik, a może zarobisz na swój dach.Przecież wiesz, że zawsze płacę swoje długi - namawiała Edwina, - Znamy się od piętnastu lat.Kiedy po raz pierwszy przyjechałeś do Londynu, od razu cię polubiłam.traktowałam cię jak członka rodziny, jakbyś był moim wnukiem.Już w wieku osiemnastu lat wiedziałeś, jak używać swojego wdzięku i uroku.- Pamiętam, że byłaś dla mnie dobra, i dlatego pożyczę ci pieniądze.Wyślij jutro kogoś do Jaceya na Lombard Street po umowę do podpisu.- Chcesz ze mną podpisywać umowę? Nie ufasz starej przyjaciółce, która uratowała cię przed więzienną celą?- Ależ ufam - odparł z czarującym uśmiechem Ross.- Wiem, że tak samo jak ja nie chciałabyś się znaleźć w celi, i nie zniósłbym, gdyby nasza przyjaźń rozpadła się dlatego, że ktoś mógłby trafić do więzienia.Zresztą umowa jest korzystna także dla ciebie, bo przecież mógłbym chcieć się wycofać z tak szaleńczo szczodrej oferty.Po wizycie w więzieniu dla kobiet i dzieci członkowie Towarzystwa Przyjaciół spotykali się w domu pani Martin, gdzie przy herbacie omawiali działalność Towarzystwa i robili plany na przyszłość.Zazwyczaj Elizabeth brała żywy udział w tych dyskusjach, ale dziś prawie się nie odzywała.Dochodziło wpół do dziesiątej, a ona czuła się zmęczona.Odstawiła filiżankę i uznała, że najwyższa pora wracać do domu.Całe popołudnie i wieczór jej myśli zaprzątał wicehrabia Stratton.Widywała piratów na obrazkach w książkach i była ciekawa, czy przyjaciel babci ma złoty ząb albo kolczyk w uchu.A może trzyma papugę albo małpkę? Z jednej strony, chciałaby pojechać do domu, żeby się o tym przekonać, a z drugiej, starała się przeczekać jego wizytę i uniknąć spotkania.Pastor zrozumiał jej intencje i kiedy zegar wybił wpół do dziesiątej zapytał, czy jest gotowa wyjść.Elizabeth kiwnęła potakująco głową i popatrzyła znacząco na Sophie.Podjęła decyzję.Chce wrócić do domu i rzucić okiem na tego intrygującego łotra.Jeśli zdąży do Marylebone przed dziesiątą, powinna go jeszcze zastać.Wiedziała z doświadczenia, że goście babci potrafili długo siedzieć przy stole albo przy muzyce.Kiedy odwieźli do domu Sophie, pastor skierował powozik w stronę domu Elizabeth i rozpoczął dyskusję o zastosowaniu przymusowych ciężkich robót, jako środka mającego zniechęcać skazanych do powrotu do więzienia.Elizabeth uważała, że to kiepski pomysł, i zaczęła tłumaczyć dlaczego, ale nagle na widok pary pięknych siwych koni zaprzężonych do eleganckiego powozu słowa zamarły jej na ustach.Poczuła, że serce jej mocniej zabiło, bo wjechali właśnie w Connaught Street.Przestała słuchać wywodów pastora, a kiedy mijali elegancki zaprzęg jej wielkie fiołkowe oczy z ciekawością zajrzały w okno powozu.Wydawało się jej, że dostrzegła czubek pochylonej nad zapaloną zapałką czarnowłosej głowy i koniuszek cygara przytknięty do płomienia.Ogieniek zapałki oświetlił mocny profil i pasma włosów opadające na policzki.Mężczyzna odsunął włosy z twarzy.Jego białe zęby chwyciły cygaro, a zmysłowe usta delikatnie je objęły.Gasząc zapałkę, obojętnym spojrzeniem obrzucił mijający go powozik.Dostrzegł wielkie, błyszczące oczy i jasne loki, ale o sekundę za późno, bo powozy już się minęły.Rozdział trzeci- Co się dzieje, kochanie? Wyglądasz tak mizernie! - zawołała Edwina, unosząc wzrok znad książki.- Naprawdę musisz skończyć z tymi wizytami w więzieniu.Za każdym razem, kiedy stamtąd wracasz, wyglądasz coraz żałośniej.Poza tym boję się, że przyniesiesz stamtąd jakieś choroby albo wszy.- Czy ten mężczyzna, który właśnie odjechał, to wicehrabia Stratton? - zapytała Elizabeth i zrywając z głowy czepek, zaczęła chodzić po pokoju.- Tak, to był on.Wyszedł zaledwie kilka minut temu.Gdybyś wróciła ciut wcześniej, jeszcze byś go zastała - odparła, zadowolona, że do tego spotkania jednak nie doszło.- Kolacja się udała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- Clark, Mary Higgins Weil deine Augen ihn nicht sehe
- Clark Higgins Mary i Carol Przybierz swoj dom ostrokrzewem
- Clark, Mary Higgins Denn niemand hoert dein Rufen i
- Clark, Mary Higgins Das Haus auf den Klippen
- Clark, Mary Higgins Und morgen in das kuehle Grab i
- Clark, Mary Higgins Sieh dich nicht um
- Clark, Mary Higgins Mein ist die Stunde der Nacht i
- Clark Higgins Mary Dwa slodkie aniolki
- Clark Higgins Mary Jestes tylko moja
- Clark, Mary Higgins Der Mord zum Sonnntag
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- racot.htw.pl