[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Już to, że pan nie pamięta.- Pytam, ponieważ nic nie pamiętam z tamtego wieczoru, nawet tego, że byliśmy na jakimś balu.Chyba byłem pijany.Wtedy często bywałem pijany.- Spojrzał na nią z niepokojem.- Kiedy się spotykam z kumplami i wspominamy dawne czasy, rzadko wiem, o czym mówią.Przez większość czasu w szkole średniej byłem pod wpływem alkoholu.- Był pan pijany - powtórzyła wolno.Wtedy nie zdawała sobie z tego sprawy, ale patrząc wstecz.- To dlatego jechał pan na bal i z powrotem zygzakiem.Był pan pijany!Joe jęknął.- Boże, ależ ja wówczas ryzykowałem.Byłem kompletnym idiotą, piekielnym nastolatkiem.To prawdziwy cud, że nie zabiłem kogoś albo siebie.- Może nie cud, raczej to, że diabeł zawsze dba o swoje dusze.Puścił ją, podszedł do łóżka i usiadł na brzegu.- Najwyraźniej przestraszyłem panią tamtego wieczoru, jadąc jak szaleniec.Co jeszcze zrobiłem? - Przypomniał sobie domysły Zane’a.- Zwymiotowałem pani na suknię? To była jedna z moich towarzyskich rozrywek.Żadna porządna dziewczyna nie umówiła się ze mną więcej niż raz.- Nie był pan szczególnie zainteresowany porządnymi dziewczynami - odparowała złośliwie Ronnie.- To prawda.Przyjrzała mu się uważnie.Wyglądało na to, że żałuje grzechów młodości.I nie pamiętał niczego z okropnej randki, która stała się przełomowym momentem jej życia.Do tej pory uważała, że celowo sprawił jej przykrość.Tymczasem okazało się, że był wtedy pijany i nie bardzo wiedział, co się wokół działo.Z drugiej strony, kiedy się zgodził zaprosić ją na bal, aby przejść do następnej klasy, z pewnością był trzeźwy.Doszła do wniosku, że jego wyjaśnienie wcale go nie usprawiedliwia.- Chodził pan wtedy z Tawny Movan, ale na bal zaprosił pan mnie, a nie Tawny.Czy z czymś się to panu kojarzy?- Tawny? Ach tak, pamiętam.Była równie niemożliwa jak ja.Ludzie się zastanawiali, które z nas pierwsze wyląduje w więzieniu.- Joe potrząsnął głową.- Niestety, w tamtych czasach uważałem się za super - faceta.I często ryzykowałem, na przykład prowadząc po pijanemu.Jak na ironię, kiedy w zeszłym roku miałem pierwszy wypadek samochodowy, byłem absolutnie trzeźwy.Już od lat nie prowadziłem po alkoholu.Ale uderzył we mnie pijany kierowca i rozwalił mi nogę.- I dlatego musiał pan zrezygnować z kariery wojskowej.- Ronnie powtórzyła to, o czym wszyscy w Steelport wiedzieli i Joe kiwnął głową.- Utykał pan w piątek wieczorem w Lemon Tree, ale nie na weselu.Dziś też pan nie kuleje.- Moja noga jest zawsze osłabiona po intensywnych ćwiczeniach fizycznych, a w piątek po południu grałem parę godzin w koszykówkę.Utykam zaledwie od czasu do czasu, ale nie mogłem dłużej służyć w piechocie morskiej.Nie zdałem testu sprawnościowego.I dlatego wróciłem do Steelport.- Skrzywił się.- A przysięgałem, że moja noga tu nie postanie.Wstąpiłem do piechoty morskiej, żeby wyrwać się w świat, a teraz jestem z powrotem i pracuję u Eddiego.- Nie podoba się panu praca u brata? Joe uśmiechnął się sarkastycznie.- Ujmijmy to tak: Eddie jest równie doskonały jak Claire.Chciałaby pani dla niej pracować?- Mniej więcej tak samo chętnie, jak pracuję dla rodziców.- Przyjrzała mu się z zainteresowaniem.- Właściwie dlaczego pan tu wrócił? Rodzina pana zmusiła?- Wprost przeciwnie.Biedny Eddie nie był szczególnie zachwycony moim powrotem ani tym, że chcę pracować w firmie, którą z takim trudem stworzył.Ale byłem w depresji i nie wiedziałem, co ze sobą zrobić, więc zaproponował mi pracę u siebie.Nawet przyjął mnie na wspólnika, żebym czuł się lepiej.To cały Eddie.Wspaniały facet, świetny w tym, co robi, i z dobrym charakterem.Zawsze taki był.- Znam ten typ.Wychowałam się w cieniu Claire.- Ronnie westchnęła.- Niełatwo być czarną owcą pośród świecącego przykładem rodzeństwa.- Ja sądzę, że wprost przeciwnie, w takiej sytuacji łatwiej być czarną owcą.- Joe wstał i podszedł do Ronnie.- Kto może rywalizować z takimi ludźmi jak Claire czy Eddie? Nawet nie próbowałem.Poszedłem inną drogą.Jeśli nie mogłem być najlepszy tak jak Eddie, postanowiłem, że będę najgorszy.Najgorszy łobuz w całym mieście.- Wydaje mi się, że osiągnął pan swój cel - Nadal krążą o panu legendy w szkole Ducha Świętego.- To mnie wcale nie bawi.Byłem wstrętnym gnojkiem i teraz trudno to naprawić.- Wstrętny gnojek - powtórzyła Ronnie.- Sama bym tego lepiej nie określiła.Joe chrząknął.- Opowie mi pani o tym balu?Miała mu opowiedzieć, że była naiwną brzydką grubaską, której rodzina musiała szantażem załatwić partnera na bal? Dopiero miałby nad nią przewagę.- Nie zamierzam tracić czasu na opowieści o starych czasach.Niech mnie pan nie nudzi.- Cokolwiek to było, przepraszam raz jeszcze.Mam nadzieję, że przestanie mnie pani nienawidzić.- Jak pan może przepraszać, nie wiedząc za co? Poza tym już się przyzwyczaiłam, że pana nie znoszę.Nie zamierzam się teraz odzwyczajać.A co to pana obchodzi?- Chcę naprawić stare błędy.Zacząć nowe życie.Pani i ja mamy wspólnych przyjaciół i byłoby łatwiej, gdybyśmy też.zostali przyjaciółmi.- Sięgnął po jej rękę.Ronnie szybko założyła ręce do tyłu.- Nie chcę się z panem zaprzyjaźniać.Nie potrzebuję nowych przyjaciół.Nawet dla tych, których mam, nie starcza mi czasu.- Czyli chce pani nadal traktować mnie jak wroga?- Tak jest.Wrogami nie trzeba sobie zawracać głowy.- Nie zgadzam się.Myślenie o wrogach wymaga więcej czasu i energii.- Bezczelnie przesunął palcem po jej twarzy.- Ludzie dostąją obsesji na punkcie wrogów.Ronnie zadrżała.W ustach jej zaschło i nie wiedziała, jak zareagować.Spojrzała na Joe zdumionym wzrokiem.Miał rozszerzone źrenice, a brązowe oczy stały się niemal czarne.Położył dłonie na jej ramionach i nie spuszczał z niej wzroku.To jest zupełnie bez sensu, pomyślała w panice.Miała wrażenie, jakby leciała w dół na diabelskim młynie.- Nie - mruknęła.Nie mogła przecież odczuwać fizycznego pożądania, patrząc na Joe Janickiego.Wykluczone! Wcale jej nie pociągał!- Nie zgadza się pani z moją teorią wrogości? - spytał lekkim tonem Joe.Uśmiechał się, ale Ronnie w jego spojrzeniu i w jego głosie? rozpoznała wyzwanie seksualne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl