[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tego była pewna.Nie, będzie rozsądnie dokonywać wyboru.Nie będzie mógł jej decyzjom niczego zarzucić.Kiedy jednak weszła do środka, zaczęła żałować, że musi zachować rozsądek.Z sobie wiadomych powodów Penny postanowiła zacząć od modystki.Constance ruszyła w głąb sklepu.Serce zaczęło jej szybciej bić i momentalnie zaschło jej w ustach.Przyzwyczajona była do noszenia czarnych czepków z tej racji, że nadawały się zarówno na codzienny użytek,jak i do kościoła.Ojciec żądał, żeby nakrycia głowy jego córek miały praktyczny kolor i były całkowicie pozbawione jakichkolwiek frymuśnych dodatków.A tutaj, w tym jednym zakładzie piętrzyły się setki kapeluszy ozdobionych kwiatkami z aksamitu, miniaturowymi ptaszkami, frędzlami, koronkami i siateczką.- Och, Penny - rzuciła Constance bez tchu.- Wiedziałam, że ci się ten sklepik spodoba.Po prostu wiedziałam! - Penny ścisnęła jej rękę.- Jesteśmy pokrewnymi duszami, my dwie.Wyczułam to w chwili, w której Gideon cię przyprowadził.A teraz wybieraj co ci się tylko spodoba - zachęcała, gestem zapraszając do zakupów.- A potem zobaczymy, co da się zrobić, żeby dobrać suknie, buty i rękawiczki.13Czekał, aż Maura wyjdzie na dwór, chociaż wiedział, że głupotą było śledzić ją aż tutaj.Kiedy jednak zobaczył, jak wsiadała do powozu Gideona Payne’a, odczuł potrzebę, by pójść za nią, upewnić się, że naprawdę przebywała teraz w Nowym Jorku, ukrywając się w domu męża.Usiadł w parku na ławce, z której mógł obserwować wnętrze sklepu i raz na jakiś czas dostrzec mignięcie jej sylwetki.Nie mógł się nie uśmiechnąć.Cóż to za maskaradę urządziła.Musiał użyć paru forteli, żeby odkryć, jaką rolę odgrywała przed światem.W końcu jednak zdołał ustalić, że podawała się za starą pannę z Bostonu.Za własnego sobowtóra.A Gideon Payne okazał się zbyt głupi, by zrozumieć, że nie mogła istnieć druga piękność taka jak Maura.I nigdy, nawet za sto lat, nie będzie istniała.Tak bardzo chciał z nią porozmawiać, dotknąć jej, choćby tylko potrzymać za rękę w ciemnym korytarzu, ale rozumiał, że to było niemożliwe.Najpierw musi udowodnić jej, że jest wciąż tak samo oddany.Niebawem, jak głęboko wierzył, Maura usłyszy o straszliwym pożarze, jaki wybuchł w teatrze Royale.U samego początku jej kariery, właściciel tego przybytku nie chciał wypłacić jej miesięcznego honorarium za występy, powołując się na kiepską sprzedaż biletów.Maura poprzysięgła, że pewnego pięknego dnia wyrówna z tym człowiekiem rachunki.Następnie Mary MacClannahan.Znała zbyt wiele tajemnic Maury Payne.Kiedy Maura usiłowała doprowadzić do jej zwolnienia, Gideon musiał oczywiście wtrącić swoje trzy grosze i znaleźć jej inną posadę w mieście.Szyderczy uśmiech wykrzywił mu twarz.Ta dziewucha na pewno już niczego nie wyśpiewa.Co zatem teraz? Co jeszcze powinien uczynić, by dać dowód swojego uwielbienia?Jego wzrok padł na drewniane stoisko z gazetami, oklejone plakatami i reklamami.Pewnego dnia, już niedługo, twarz Maury przyćmi wszystkie te nowo wschodzące gwiazdki i wszyscy przekonają się, co czeka tego, kto ośmieli się psuć jej szyki.Kto ośmielił się psuć jej szyki.Zacisnął szczęki i ponownie zapatrzył się w okno salonu modystki, by bodaj na krótką chwilę ujrzeć miłość swojego życia.„Pomogę ci, jak tylko będę umiał” - złożył w duchu solenną przysięgę.- „Już niedługo.Niedługo.”Louise Chevalier wysiadła z prywatnego wagonu, wspierając się o ramię ochroniarza.- Chcę się z nią natychmiast zobaczyć - rzuciła półgłosem.- Nie wolno ci tego zrobić.- Etienne ostrzegawczo ścisnął ją za rękę.- Dlaczego nie? Jestem jej matką.- Była małym brzdącem, kiedy widziała cię ostatni raz.Nie możesz tak zwyczajnie wparować w jej życie i żądać, by wysłuchała twoich zastrzeżeń co do osoby Gideona Payne’a [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl