[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wzrost około 1,70 m, waga niecałe 45 kg.Włosy brązowe, zresztą bardzo ładne.Tweed omal nie zakrztusił się swoim koniakiem, ponieważ liczby podane przez Lucindę dokładnie odpowiadały szacunkom Saafelda, które przedstawił po zbadaniu szczątków kobiety znalezionych w szybie na Dartmoor.Lucinda zalotnie odgarnęła z twarzy kosmyk blond włosów i położyła Tweedowi rękę na piersi.- Dlaczego pytasz?- Te same pytania zadajemy wszystkim osobom zamieszanym w tę sprawę.Uzupełniamy po prostu kartotekę.- Mam nadzieję, że Lee nic się nie stało - powoli powiedziała Lucinda.- Cóż, Aubrey wie pewnie najlepiej.Kiedy opuściła go Lee?- Myślałam, że już ci o tym mówiłam.Trzy, może cztery miesiące temu.Możliwe, że pojechała do Stanów.Ma przyjaciółkę w Richmond, w Wirginii.- Czy Lee jest w jakiś sposób powiązana z Gantią? - Tweed wytrwale zadawałnowe pytania.- Jesteś uparty jak osioł, wiesz? - odpowiedziała, przesuwając mu palcem po policzku.- Cudownie, gładko ogolony, tak jak lubię.To dla mnie, prawda?Związki Lee z Gantią? Jest w zażyłych stosunkach z Dragonem.Nie wiem czemu, ale on bardzo ją lubi i jej ufa.- W jaki sposób to się objawia?- Oprócz głównych dyrektorów, czyli mnie, Michaela, Larry'ego i Aubreya, Lee jest jedyną osobą, która ma uniwersalny klucz do fabryki.Potrafiła pojechać tam w środku nocy i sama, bez strażnika, sprawdzała, czy wszystkie biura są pozamykane.- Wątpię, czy o tej porze jeździła tam tylko w tym celu.- Wiem.Rzeczywiście, spędzała w nocy dość dużo czasu w fabryce.Być może poszukiwała dowodów licznych zdrad swojego męża.Tak mi się przynajmniej wydaje.- Jakąjest osobą? Jaki ma charakter?- Jest bardzo energiczna i inteligentna.Może trochę hałaśliwa, ale lubię ją.Pełna życia.Teraz już nie jest pełna życia, jeśli się nie mylę, pomyślał Tweed.Lucinda chyba zauważyła zmianę wyrazu jego twarzy, ponieważ pogłaskała go po ręce i zapytała:- Czym się tak martwisz? Chcę ci sprawić jakąś przyjemność.Jestem pewna, że masz w sobie jeszcze choć trochę radości życia.- Nigdy o tym nie myślałem - odpowiedział Tweed, spojrzałna zegarek i aż podskoczył na fotelu.- Bardzo cię przepraszam, ale muszę już iść.Wyraz twarzy Lucindy zmienił się nagle, teraz patrzyła wrogo.Tweed zmagał się ze sobą, nie wiedział, czy bardziej chce zostać z Lucinda, czy wyjść już z jej mieszkania.W końcu zdecydował, że nie zamierza rozpoczynać romansu z osobą znajdującą się na liście podejrzanych, nawet jeśli jest to bardzo atrakcyjna kobieta.Szybko poszedł do przedpokoju, chwycił swój płaszcz, włożył go pośpiesznie i wyszedł na korytarz, zamknąwszy za sobą drzwi.Czas, który musiał spędzić na korytarzu, czekając na windę, dłużył mu się bez końca.Odnosił wrażenie, że lada chwila otworzą się z trzaskiem drzwi jej mieszkania, nie dawała przecież tak łatwo za wygraną.Kiedy winda wreszcie przyjechała, Tweed wpadł do niej i niecierpliwie naciskał guzik, aż z ulgą zobaczył, że drzwi wreszcie się zamykają i winda jedzie na dół.Otworzyła się w podziemnym garażu, gdzie w swoim samochodzie czekał na niego Pete.Pomachał mu.- Dostałeś to, czego chciałeś? - zapytał Nield.Tweed pokiwał głową w odpowiedzi i powiedział Pete'owi, że jedzie z powrotem na Park Crescent.Pete ruszył za nim.Tweed skręcił w szeroką arterię Park Lane, kiedy nagle zajechało mu drogę brązowe volvo z przydymionymi szybami.Tweed szarpnął kierownicą i skręcił prosto na chodnik pełen pieszych.O włos uniknął tragedii.Wyobraził sobie, jak jego samochód miażdży dziecięcy wózek, popychany przez jakąś kobietę, wjeżdża pomiędzy trzy nastolatki, zobaczył parę starszych ludzi patrzących na niego z przerażeniem w oczach.Krew na chodniku.Nacisnął klakson i skierował samochód z powrotem w prawo, mając nadzieję, że uderzy w volvo, a nie w pieszych.Droga przed nim była wolna, nieznany samochód znikł.Słychać było tylko klaksony stojących z tyłu samochodów.Wolno ruszyłdalej, wypatrując volvo, ale w mrowiu samochodów sunących po Park Lane nie można go było dostrzec.Odetchnął głęboko i spojrzał w tylne lusterko, gdzie zobaczył wóz Pete'a Nielda.Razem dojechali do Park Crescent.- To nie był przypadek - wychrypiał Pete, kiedy wchodzili do biura SIS.Wyobraź sobie proces, nagłówki w gazetach.Twoja kariera ległaby w gruzach.Najwyraźniej zalazłeś komuś za skórę.- Ktoś chce mnie wyeliminować.Wzbudziłem w kimś wielki niepokój czymś, co nieopatrznie zobaczyłem lub powiedziałem.Tyle że nie mam pojęcia, co to mogło być - oświadczył Tweed.Muszę zadzwonić do Lucindy - kontynuował, kiedy weszli do gabinetu.- Nie dość długo u niej siedziałeś? - zapytała Paula.- Zapomniałem zadać kluczowe pytanie - odpowiedział, podnosząc słuchawkę.- Mówi Tweed, czy to Lucinda?- Nie możesz przestać o mnie myśleć?- Zapomniałem zapytać cię, gdzie mieszka Lee Greystoke.-Tweed przyłapał się na tym, że chciał powiedzieć: „mieszkała".- Ma domek na wsi.Masz coś do pisania? Oto adres: Ivy Cottage, Boxton, Heel Lane.W Beaconsfield trzeba zjechać na drogę A355 w kierunku na Amersham.Mniej więcej w połowie drogi przed Boxton odbija się w prawo w Heel Lane.Domek stoi samotnie, Lee nie chciała mieć sąsiadów.Po prawej stronie drogi.- Dziękuję.A tak przy okazji, jak się ma Michael?- Według Larry'ego bez zmian.O ósmej rano, po śniadaniu idzie szlakiem do wsi, obraca się na pięcie i wraca do domu, gdzie udaje się prosto do swojej sypialni.Dużo czyta.- Jakie książki?- Nie mam pojęcia.Ostatnio nie byłam w Abbey Grange.Ta jego amnezja jest bardzo dziwna, nie rozumiem, co mu dolega.- Każda amnezja jest dziwna.Muszę już, kończyć, dziękuję za informacje.Gdy tylko odłożył słuchawkę, zadzwonił telefon.Monica przekazała, że na linii czeka Newmant- Jak ci poszło, Bob?- Nie za dobrze.Po pierwsze, odesłali mnie z kwitkiem.Larry ma okropną sekretarkę.Jest bardzo ładna, ale po krótkiej rozmowie z Lanym wróciła do mnie i powiedziała, że pan Voles jest bardzo zajęty i nie może mnie przyjąć.Kiedy zacząłem się stawiać, zamknęła mi drzwi przed nosem.- Trudno.Jaki jest adres jego biura?- Marlow Street pięć.To boczna od Pall Mail, po południowej stronie.Tweed powtórzył adres i kazał Newmanowi wracać.Kiedy wstał od biurka, Paula już ściągała z wieszaka jego płaszcz, pomogła mu go włożyć, a potem wzięła własny.Tweed popatrzył na nią pytająco.- Jadę z tobą.Przecież Larry lubi towarzystwo kobiet.- A ty skąd wiesz? - zapytał Tweed, kiedy szybkim krokiem schodzili na dół.- Widziałam, jak na mnie patrzył w Abbey Grange.Nie jest z tych, co się obleśnie uśmiechają, ale widać było, że zwrócił na mnie uwagę.Kiedy jechali pod wskazany przez Newmana adres, po raz kolejny zapadał tego dnia zmrok, nie dlatego że było już późno, tylko przez chmury, które wciąż przesłaniały słońce.Tweed znalazłmiejsce, gdzie mogli zaparkować, a potem szybkim krokiem udali się na Marlow Street.Biuro Larry'ego miało ciężkie, czarne drzwi, nad którymi wisiała kamera ochrony.Tweed nacisnął dzwonek i nie puszczał.Otworzyła im szczupła dziewczyna o wojowniczym spojrzeniu, ubrana w elegancki czarny żakiet.- Czy musi pan tak długo dzwonić? Wystarczy raz nacisnąć.- Musimy zobaczyć się z Larrym Volesem - przerwał jej Tweed, okazując swoją legitymację [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl