[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Byłbym zobowiązany - odparł Tobias.- Muszę przyznać, że podoba mi się ten pana zawód detektywa.- Crackenburne uniósł filiżankę z kawą.- jest to niemal równie interesujące, jak tajne dochodzenie w imieniu Korony, które prowadził pan za dawnych lat, w czasie wojny.- Rad jestem, że to pana bawi.Obecne zajęcie w charakterze okazjonalnego partnera pani Lake pozwala mi na prostsze i dużo spokojniejsze życie, co osobiście bardzo sobie cenię.Siedziba Banksa była ogromną budowlą z kamienia w stylu gotyckim.Wzniesiona w oddalonym krańcu dzielnicy, była otoczona wysokim murem i liczyła kilka pięter.W wąskich oknach na górnych kondygnacjach widać było zaciągnięte story.Zdaniem Lavinii, domisko było tak ponure, że idealnie pasowałoby na scenerię do powieści grozy, z duchami i szkieletami.- Nawet gdybyśmy się nie dowiedziały, że jego właści-115ciel stopniowo rozkłada się w tych wnętrzach, rzut oka z ulicy przygotowałby nas na najgorsze - orzekła Emeline.- Trochę depresyjne miejsce, prawda? - Lavinia zastukała kołatką.- Jednakże, biorąc pod uwagę okoliczności, niczego lepszego się nie spodziewałam.Jego Lordowska Mość jest przecież konający.I zajmuje mu to dość dużo czasu.Drzwi uchyliła gospodyni, wyglądając przez szparę.Mrugała oczami, jakby nienawykła do słońca, które w tych progach zdało się nieproszonym gościem.- Pragniemy porozmawiać z panią Rushton.- Lavinia wcisnęła w sękatą dłoń gospodyni swoją wizytówkę.- Proszę jej to przekazać i powiedzieć, że sprawa jest nagląca.Kobieta zagapiła się na wizytówkę, jakby zaskoczona nadrukiem, i wystękała:- Pani Rushton nie ma teraz w domu.Udała się na jedną z tych swoich sesji medycznych.- Sesji? Jakich? - spytała szybko Lavinia.- Ma słabe nerwy.Kilka tygodni temu zaczęła chodzić na terapię do jednego z tych mesmerystów.Twierdzi, że zdziałał cuda.Ja osobiście nie zauważyłam żadnej różnicy, gdyby mnie ktoś pytał o zdanie.W każdym razie nie zastały jej szanowne panie.I to rzekłszy, gospodyni zatrzasnęła im drzwi przed nosem.Oczy Emeline zapłonęły ciekawością.- Pani Rushton chadza do mesmerysty.- Owszem.- Lavinia też nie kryła satysfakcji, schodząc pierwsza po schodkach.- Interesująca wiadomość, nieprawdaż?- Do czego to prowadzi?- Nie wiem, dokąd nas to zaprowadzi, ale bez wątpienia musi istnieć jakiś związek między tymi faktami.Emeline ruszyła za nią.- Kiedy opowiesz panu Marchowi o tym odkryciu?Lavinia zastanawiała się przez kilka sekund.116- Dzisiaj wieczorem, na balu u Stillwaterów.On może mieć równie ciekawe informacje do przekazania.Pragnę, aby wiedział, iż dotarłam tu pierwsza.Nie mam ochoty wysłuchiwać od niego, że wszystko przypisuje sobie.Niekiedy jest nie do zniesienia.11- Odnalazłem Oscara Pellinga - Anthony z trudem panował nad sobą, by nie zdradzić dumy, która go rozpierała.- Nie było to takie proste.Musiałem zasięgnąć języka w wielu gospodach, zanim natrafiłem na wieść, że zatrzymał się Pod Głową Niedźwiedzia przy Shuttle Lane.- Doskonała robota.- Tobias odchylił zasłonkę w oknie pojazdu i zerknął na spowitą w ciemnościach ulicę.Było nieco po dziewiątej wieczorem.Charakterystyczny odór unoszący się od rzeki wskazywał, że zbliżają się do celu.-Czy dowiedziałeś się, czemu przyjechał do miasta?- Zamieniłem w tej kwestii słowo z chłopcem stajennym w zajeździe.Tobias spojrzał na niego ze zmarszczonym czołem.- Mam nadzieję, że nie wymieniłeś swego nazwiska?Nie chcę, by Pelling zorientował się, iż prowadzimy śledztwo.- Naturalnie, zapytałem z głupia frant.- Anthony poczuł się dotknięty.- Pogadaliśmy sobie o koniach i o rozkładzie jazdy dyliżansów, a potem przeszliśmy do ziemian, którzy stanowią główną klientelę gospody.- No i co? Co wykryłeś?- Nic niepokojącego.Tak jak sądziła pani Lake, Pelling przybył do Londynu celem załatwienia interesów.Jest w końcu człowiekiem majętnym.Miał się spotkać z kimś ze swego banku.Stajenny mówił mi, jak słyszał, że wybiera się też do krawca i do szewca.To zwykła trasa boga-117tego dżentelmena, który nie przyjeżdża zbyt często do Londynu.- No tak, ale należy sądzić, że chłopak stajenny niewiele wie o interesach Pellinga, prawda?- Nie, to oczywiste.W końcu to tylko chłopak do posług.- Anthony zrobił efektowną pauzę.- Co do spraw natury osobistej, stajenny pospieszył z wieścią, że Pelling zabawiał się wieczorami z jedną z prostytutek, która działa w sąsiedztwie gospody.- Znajdź tę kobietę.Anthony, czerwony jak burak, głośno przełknął ślinę.- Och.- Źle się poczułeś?- Nie, nic mi nie jest.Ja.zaraz się zajmę tym dochodzeniem.- Odkaszlnął i mruknął.- Prosiłbym.żebyś nie wspominał o tej misji pani Lake lub pannie Emeline, jeśli możesz.Tobiasa oświeciło, że Anthony byłby przerażony myślą, iż Emeline dowie się, że przepytywał prostytutki.- Tym się nie turbuj - zapewnił go.- Nie wspomniałem żadnej z pań, że interesujemy się bliżej panem Pellingiem.Nie chcę ich straszyć.- Pani Lake może się zirytować, że coś przed nią ukrywasz - ostrzegł szwagra Anthony.- Jeśli nie wykryjemy nic interesującego, nie musi wiedzieć o tym tropie.W każdym razie, gdy zlokalizujesz tę kobietę lekkich obyczajów, która przyjmuje Pellinga w swym łóżku, to natychmiast daj mi znać.Zajmę się osobiście przeprowadzeniem z nią wywiadu.Anthony odetchnął z ulgą.- Jeśli tak sobie życzysz.- Życzę sobie.- Tobias wyjrzał przez okienko.- Przybyliśmy na miejsce.- Zastukał w budę, by woźnica stanął.Pojazd przystanął z terkotem kół.Tobias otworzyłdrzwiczki, uchwycił się siedzenia i spuścił nogi na chodnik.Właśnie przestało padać, a noga bolała nieco mniej niż 118poprzedniego dnia.Jednakże nawet w najlepsze dni nie mógł już wyskakiwać z taką lekkością, jak to kiedyś czynił.Mówił sobie, że to wynik postrzału, jaki otrzymał we Włoszech, a nie faktu, że zbliżał się do czterdziestki.W każdym razie nie mógł już wysiadać z pojazdu z energią, która charakteryzowała go w młodszych latach.- Nie zapomnij powiedzieć woźnicy, aby na nas zaczekał - rzekł Anthony.- W tej dzielnicy nie należy się odcinać od środków transportu.A już z pewnością nie o tej porze.Wyskoczył z powozu z taką swobodą, że Tobias aż westchnął w duchu.- Zostaniemy tu tylko kilka minut - rzucił woźnicy parę monet.- Dobry człowieku, poczekajcie tu na nas.- A jakże, szanowny panie.- Woźnica natychmiast schował pieniądze i wyciągnął butelkę dżinu.- Będę tu tkwił, póki panowie nie skończycie sprawy.Tobias ruszył w kierunku świecących żółtawo okien tawerny.Czuł rosnący niepokój Anthony'ego.- Pamiętaj, nie odzywaj się, póki nie znajdziemy się w kantorze Uśmiechniętego Jacka - uprzedził go.- Twoja pańska wymowa natychmiast zrazi do ciebie tutejszą ga-wiedź.Jasne?Anthony zrobił minę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl