[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wisia³ nieruchomo, niczego nie dotykaj¹c.To wszystko by³o bardzo, bardzodziwne.Nigdy przedtem nie bywa³ pozbawiony zmys³u dotyku.-.wiesz, ¿e.ja.Mia³ zamkniête powieki, ale zorientowa³ siê, ¿e intensywnoœæ czerni uleg³azmianie.Przesta³ odnosiæ wra¿enie, ¿e panuj¹ nieprzeniknione ciemnoœci.Widzia³ jasnobr¹zow¹ mgie³kê, podobn¹ do tej, jak¹ odbiera³ narz¹d jego wzroku,kiedy przebywaj¹c w s³oneczny dzieñ na Yavinie Cztery, czasami zamyka³ oczy.-.czujesz.Zapachy tak¿e pojawia³y siê i znika³y.Luke'owi wydawa³o siê, ¿e czuje woñgulaszu, który zawsze przyrz¹dza³a ciocia Bem, ilekroæ transportowcedostarcza³y miêso do Anchorhead.Miêso nie by³o bardzo œwie¿e, tote¿ ciocia Bemnajpierw dusi³a je przez dwa dni, a potem podawa³a, jakby by³o równie cenne jakwilgoæ, któr¹ zbierali.-.nied³ugo.G³os brzmia³ podobnie jak g³os Yody, ale s³Ã³w nie wypowiada³ stary nauczyciel.Luke wyczuwa³ w nich tê sam¹ dwup³ciow¹ jakoœæ, ale dziwaczna sk³adniawskazywa³a na to, ¿e mistrz Yoda nie ma z nimi nic wspólnego.Osoba mówi¹cazna³a jêzyk bardzo dobrze.Po prostu uszy Luke'a nie funkcjonowa³y prawid³owo.Gubi³y niektóre wyrazy, zupe³nie jakby by³ uszkodzonym androidem.Skywalker siê skupi³.Wys³a³ myœlowe wici, poszukuj¹c Mocy, a kiedy j¹ znalaz³,skierowa³ w g³¹b cia³a, pragn¹c wzmocniæ w³asne zmys³y.B¹ble.Skwierczenie.Ró¿owa galareta, rozsmarowana po jego skórze.Mimo i¿ czu³, ¿e jego serce bije szybkim rytmem, zmusi³ siê do otwarcia oczu.Spogl¹da³a na niego siedemdziesiêciokilkuletnia kobieta.Kiedy ujrza³a, ¿eSkywalker odwzajemnia jej spojrzenie, rysy jej pomarszczonej twarzy rozci¹gnê³ysiê w uœmiechu.Musia³a byæ kiedyœ bardzo piêkna; a zreszt¹ wci¹¿ jeszczeby³oby trudno odmówiæ jej urody.Mia³a srebrzyste w³osy i oczy tak b³êkitne,jakich Luke nie widzia³ od.Od.Nie potrafi³ przypomnieæ sobie, odk¹d.- Nie martw siê - powiedzia³a.- Ju¿ nied³ugo wyzdrowiejesz.Prawdê mówi¹c,Luke us³ysza³ tylko s³owa: „nie", „ju¿" i „wyzdrowiejesz".Reszty domyœli³ siê,czytaj¹c z ruchów jej warg.- Niewielu ludziom udaje siê prze¿yæ po spotkaniu z mg³orobami, ale nigdy niewidzia³am nikogo, kto by³by pokryty tak jak ty ich œluzowat¹ mazi¹ i prze¿y³.NieŸle ciê urz¹dzi³y -jej uœmiech sta³ siê trochê serdeczniejszy.- Mia³eœszczêœcie, ¿e trzymam w domu zbiornik bacta.Dopiero wówczas Luke zupe³nie siê przebudzi³.Zbiornik bacta sta³ wprzeciwleg³ym k¹cie pokoju, a w cieczy, któr¹ by³ wype³niony, wci¹¿ jeszczeunosi³y siê nitki ró¿owawego œluzu.Galaretowata substancja musia³a mieænaprawdê niezwyk³¹ si³ê, je¿eli przetrwa³a tak d³ugo po tym, jak opuœci³zbiornik.W pokoju znajdowa³o siê kilka innych aparatów medycznych, u¿ywanych przezistoty mieszkaj¹ce na ró¿nych œwiatach.Przez otwarte drzwi by³o widaæ du¿ysalon i kuchniê.Jeszcze jedne drzwi wiod³y do nastêpnego pomieszczenia,którego Skywalker jednak nie widzia³.Wszystko to zauwa¿y³, nie poruszaj¹c g³ow¹.Nadal nie czu³ niczego, co gootacza³o.Kiedy zmobilizowa³ wszystkie si³y i uniós³ g³owê, stwierdzi³, ¿eunosi siê na wysokoœci kilku stóp ponad wielkim ³o¿em.Poduszka powietrzna.Widzia³ kiedyœ takie ³o¿a w oœrodku medycznym Imperium, ale nigdy przedtem natakim nie le¿a³.Zazwyczaj k³adziono na nich pacjentów, którzy w wynikurozleg³ych poparzeñ stracili wiêkszoœæ skóry.Luke siê wzdrygn¹³.Próbowa³ unieœæ rêkê, by przekonaæ siê, czy jeszcze jestporoœniêta skór¹, ale kobieta energicznie pokrêci³a g³ow¹.- Im czêœciej bêdziesz stara³ siê poruszyæ, tym wiêcej czasu zajmie twojarekonwalescencja.Nie czujesz niczego, poniewa¿ mg³o-roby nie zjadaj¹ swoichofiar, dopóki ich nie sparali¿uj¹.Odrêtwienie nied³ugo ust¹pi.Potrwa jak¹œgodzinê, mo¿e krócej.Dopiero wówczas bêdziesz móg³ coœ zjeœæ.Nie wiedzia³am,czy mogê nakarmiæ ciê ju¿ teraz.Obawia³am siê, ¿e móg³byœ ud³awiæ siê piciemalbo po¿ywieniem.Po³owê s³Ã³w s³ysza³, a drugiej po³owy móg³ tylko siê domyœlaæ, widz¹c, jakporusza wargami.Pomyœla³, ¿e to bardzo dziwny sposób prowadzenia rozmowy.- Wiem, ¿e chcia³byœ zadaæ mi wiele pytañ.Nie powinieneœ jednak mówiæ anis³owa.- Kobieta chwyci³a automatyczne krzes³o i pompowa³a podstawê dopóty,dopóki siedzenie nie znalaz³o siê na wysokoœci Luke'a.Dopiero póŸniej wspiê³asiê na nie i usiad³a.- Odpowiem na wszystko, co ciê interesuje.Luke zamruga³, maj¹c nadziejê, ¿e staruszka poczyta to za oznakê wdziêcznoœci.- Masz szczêœcie, ¿e us³ysza³am ciê, kiedy l¹dowa³eœ.Liczy³am, ¿e.- Urwa³ai pokrêci³a g³ow¹, jakby z³a na siebie, ¿e zamierza³a to powiedzieæ.Dopiero pochwili ci¹gnê³a: - A zreszt¹ niewa¿ne.Przysz³am zobaczyæ, kto przylecia³, izobaczy³am mg³oroby unosz¹ce siê wokó³ kad³uba twojej maszyny.W³aœnie mia³amodwróciæ siê i odejœæ, kiedy us³ysza³am huk eksplozji najwiêkszego b¹bla.Jej oczy rozszerzy³y siê na wspomnienie tamtej chwili.Luke tak¿e s³ysza³ tensam dŸwiêk, odbijaj¹cy siê echem w jego g³owie - zdumiewaj¹cy ni to huk, ni totrzask, który ocali³ mu ¿ycie.- To by³o coœ wspania³ego - mówi³a kobieta.- PóŸniej musisz mi powiedzieæ, jaktego dokona³eœ.Te stworzenia s¹ odporne nawet na strza³y z blasterów.Skywalker czu³, ¿e zaczyna coraz lepiej s³yszeæ, rozró¿nia³ wiêcej s³Ã³w ni¿poprzednio.Wydawa³o mu siê tak¿e, ¿e czuje delikatne podmuchy powietrza,³askocz¹ce skórê jego pleców.- Zanurkowa³am, ¿eby ukryæ siê przed ulew¹.Strugi ró¿owej galarety poszybowa³ywe wszystkie strony.Na szczêœcie znajdowa³am siê doœæ daleko, gdy¿ wprzeciwnym razie tak¿e zosta³abym pora¿ona.Kiedy wsta³am, zauwa¿y³am ciebie.- Dziêkujê - szepn¹³ Luke, a raczej spróbowa³.Jego wargi nie chcia³y siêporuszaæ.- Cœœ - powiedzia³a kobieta.- Zostawi³abym ciê, gdybym nie mia³a na sobieochronnego p³aszcza.Gdybym musia³a iœæ po niego i wróciæ, by³byœ trupem.Szczêœcie.Tylko ono ciê uratowa³o.Kobieta stara³a siê, jak mog³a, by nie przypisaæ sobie ¿adnej zas³ugi.Lukepomyœla³, ¿e musi porozmawiaæ z ni¹ o tym trochê póŸniej.- Le¿.Co jeszcze chcia³byœ wiedzieæ? - Staruszka zmarszczy³a czo³o i zaczê³aszarpaæ srebrn¹ obr¹czkê zdobi¹c¹ jeden z palców prawej rêki.- Przebywasz tuod dobrych kilku godzin, a twojemu X-skrzyd³owcowi nie sta³o siê nic z³ego,je¿eli nie liczyæ kilku plam w miejscach, na które spad³y strzêpy galarety.Nicwiêcej.Luke próbowa³ chrz¹kn¹æ.Zdecydowanie odzyskiwa³ zdolnoœæ odczuwania.Wydawa³omu siê, ¿e prawie us³ysza³ w³asne chrz¹kniêcie.Kobieta wzruszy³a ramionami.- Przypuszczam, ¿e teraz chcia³byœ siê dowiedzieæ czegoœ na mój temat.-Machnê³a lew¹ rêk¹, pokazuj¹c wnêtrze pokoju.- Wiêkszoœæ tych rzeczy ukrad³am,kiedy odlecieli ostatni funkcjonariusze Imperium.Sama tak¿e powinnam by³adawno odlecieæ, ale.- Tym razem umilk³a na bardzo d³ugo.Zapewne znów siêzastanawia³a, co powiedzieæ.- Mam tu dom - ci¹gnê³a.- Mo¿liwe, ¿e jestokropny, ale nie ma to jak w domu, prawda?Luke nie mia³ pojêcia.By³ rad, ¿e nie musi odpowiadaæ na to pytanie.Jego dompozosta³ na Tatooine, ale by³ pewien, ¿e ju¿ nigdy tam nie zamieszka.W¹tpi³jednak, czy odpowiedzia³by tak samo, gdyby ¿y³a ciocia Bem i wuj Owen.- Wszystko to mi siê przydaje - powiedzia³a starowina.- Je¿eli chodzi o mnie,jakoœ dajê sobie radê.Nigdy jednak nie spotka³am siê, jak ty, z mg³orobami.Inigdy nie widzia³am nikogo, kto spotka³by siê z nimi i prze¿y³.Dmuchaj¹ce powietrze by³o naprawdê ciep³e [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl