X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pier�cie� ca�kiem si�zsun��.By� nieco zbyt du�y, by zmie�ci� si� mi�dzy deskami, i oczywi�cie nieda� si� wci�gn��.Le�a� tam.Teraz ju� tylko on pozosta� z Deke'a.Deke znikn��.Koniec zciemnow�osymi dziewczynami o sennych oczach, koniec ze strzelaniem z mokregor�cznika w go�y ty�ek Randy'ego, gdy ten wychodzi� spod prysznica, koniec zszalonymi biegami z pi�k� ze �rodkowego pola, gdy fani zrywali si� z miejsc, amajoretki wywija�y zwyci�skie fiko�ki po bokach boiska.Koniec z przeja�d�kamicamaro po zmroku i z Thin Lizzy, rycz�cym og�uszaj�co "The Boys Are Back inTown" z g�o�nika magnetofonu.Cisco Kid odszed�.I wówczas znów rozleg� si� ów cichy szorstki szelest - k��b p�ótna przeci�ganypowoli przez w�skie okienko.Randy sta� boso okrakiem na dwóch deskach.Kiedy spojrza� w dó�, odkry�, �eszpary po obu stronach jego nóg wype�ni�a nagle l�ni�ca ciemno��.Wytrzeszczy�oczy, przypominaj�c sobie strug� krwi wystrzeliwuj�c� z ust Deke'a i ga�kioczne wypchni�te jak na spr�ynach, gdy krwotoki zamienia�y jego mózg w krwaw�miazg�.To mnie czuje.Wie, �e tu jestem.Czy mo�e wej�� na gór�? Czy przedostanie si�przez szpary? Potrafi to? Potrafi?Patrzy� w dó�, zapominaj�c o wci�� trzymanym w r�kach bezw�adnym ci�arze,zafascynowany przera�liw� wag� pytania.Zastanawia� si�, co by poczu�, gdyby toco� zala�o jego stopy i wczepi�o si� w nie.Czarna l�ni�ca masa d�wign�a si� niemal do kraw�dzi desek (Randy, nie zdaj�csobie nawet sprawy, uniós� si� na palcach), a potem znów opad�a.Ponownierozleg� si� szmer mokrego p�ótna i nagle Randy ujrza� j� na wodzie, wielk�czarn� plam�, ciemny pieprzyk o �rednicy pi�ciu metrów.Plama unosi�a si� iopada�a, wraz z �agodnymi falkami, wznosi�a si� i opada�a, wznosi�a i opada�a,a gdy Randy dostrzeg� na jej powierzchni pulsuj�ce kolory, natychmiast odwróci�wzrok.Ostro�nie po�o�y� LaVerne i gdy tylko jego mi�nie odpr�y�y si� lekko, r�cezacz�y gwa�townie dygota�.Pozwoli� im.Ukl�k� obok niej; rozrzucone w�osydziewczyny tworzy�y na bia�ych deskach asymetryczny ciemny wachlarz.Kl�cza� iobserwowa� ciemny pieprzyk na wodzie, gotów znów j� d�wign��, gdyby tamten cho�drgn��.Zacz�� lekko klepa� j� po twarzy, najpierw jeden policzek, potem drugi, tam i zpowrotem, niczym sekundant, próbuj�cy ocuci� boksera.LaVerne nie chcia�a si�ockn��.LaVerne nie chcia�a przej�� linii startu i odebra� dwustu dolarów albowybra� pytania za czterysta.LaVerne zobaczy�a ju� dosy�.Lecz Randy nie móg�pilnowa� jej ca�� noc, podnosz�c niczym �eglarski worek za ka�dym razem, gdy tarzecz si� ruszy�a (a nie zapominajmy, �e nie móg� przygl�da� si� plamie zbytd�ugo).Zna� jednak pewn� sztuczk�.Nie nauczy� si� jej w college'u, lecz odprzyjaciela starszego brata.Przyjaciel ów by� sanitariuszem w Wietnamie i zna�mnóstwo u�ytecznych sztuczek - jak wy�apywa� wszy z ludzkiej g�owy i urz�dza�im wy�cigi w pude�ku zapa�ek, jak wzmacnia� kokain� pigu�k� przeczyszczaj�c�albo zaszywa� g��bokie skaleczenia zwyk�� ig�� i nitk�.Pewnego dnia rozmawialio sposobach cucenia pijanych w trupa ludzi, tak by owi pijani w trupa ludzienie zadusili si� w�asnymi wymiocinami, jak zrobi� to Bon Scott, wokalistaAC/DC.- Chcesz szybko kogo� ocuci�? - spyta� przyjaciel dysponuj�cy katalogiemu�ytecznych sztuczek.- Spróbuj tego.- I opowiedzia� Randy'emu o sposobie,którego ten obecnie u�y�.Nachyli� si� i z ca�ych si� ugryz� LaVerne w ucho.Do jego ust sikn�a gor�ca gorzka krew.Powieki LaVerne unios�y si� gwa�townieniczym rolety.Krzykn�a ochryp�ym szorstkim g�osem i uderzy�a go.Randy uniós�wzrok.Dostrzeg� jedynie kawa�ek plamy, reszta by�a ju� pod tratw�.To co�porusza�o si� z niesamowit�, przera�aj�c�, bezszelestn� pr�dko�ci�.Ponownie d�wign�� LaVerne i jego mi�nie zaprotestowa�y gwa�townie, skr�caj�csi� w twarde sup�y.Dziewczyna t�uk�a go w twarz.Jeden cios trafi� w obola�ynos i Randy ujrza� przed oczami czerwone gwiazdy.- Przesta�! - wrzasn�� szuraj�c stopami po deskach.- Przesta�, dziwko, to znówjest pod nami.Przesta�, do kurwy n�dzy, albo ci� upuszcz�, przysi�gam naBoga!Natychmiast przesta�a wymachiwa� r�kami, oplataj�c nimi jego szyj� wrozpaczliwym uchwycie ton�cego.W migotliwym blasku gwiazd jej oczy l�ni�ybiel�.- Przesta�! - Nie pos�ucha�a.- Daj spokój, LaVerne, dusisz mnie!Ucisk wzmóg� si�.W jego umy�le zap�on�a panika.G�uchy stukot beczek sta� si�mi�kszy, st�umiony - zapewne sprawi�a to plama.- Nie mog� oddycha�.Lekko zwolni�a u�cisk.- Pos�uchaj.Zamierzam ci� postawi�.Nic ci nie b�dzie, je�li tylko.Ale ona us�ysza�a tylko "ci� postawi�" i r�ce ponownie zacisn�y si� niczym�miertelna obr�cz wokó� jego szyi.Prawa d�o� Randy'ego podtrzymywa�a plecydziewczyny.Zakrzywi� szponiasto palce i zadrapa� j� z ca�ej si�y.LaVernemachn�a nogami, zawodz�c piskliwie i przez sekund� niemal straci� równowag�.Poczu�a to.Strach bardziej ni� ból sprawi�, �e przesta�a si� szarpa�.- Staniesz na deskach.- Nie! - Jego policzek owia�o powietrze, gor�ce niczym pustynny wiatr.- Nie mo�e ci� dopa��, je�li staniesz na deskach.- Nie, nie puszczaj mnie, to mnie z�apie.Wiem, �e to zrobi, wiem.Znów rozdar� paznokciami jej plecy.Wrzasn�a z w�ciek�o�ci, bólu i strachu.- Sta� albo ci� rzuc�, LaVerne.Opu�ci� j� powoli, ostro�nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.