X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ta metamorfoza nie jest bynajmniej jak�� makiaweliad� - zachodzi, odpostoju do postoju, z dziwaczn� prostot�: mo�na si� domy�li� (pó�niej w tym si�upewnimy), �e Wieland przebieranki takie, tyle �e nie a� na raty, przechodzi�ju� wielokrotnie jako totumfacki pose� Taudlitza.Gdy wi�c Wieland, który doEuropy pojecha� jako pan Heinz Karl Muller, staje si� zbrojnym i konnymksi�ciem de Rohan, ana�logicznej przemianie, zewn�trznej przynajmniej, podle�gai Bertrand.Bertrand jest oszo�omiony i og�upia�y.Jecha� do stryja, o którymdowiedzia� si�, �e to pan ogromnych w�o�ci, porzuci� zawód kelnera, by sta� si�dziedzicem milionów, a wprowadzaj� go teraz w kr�g kolorowej komedii czy farsy,której nie mo�e zrozumie�.Poucze�nia, jakich Wieland-Muller-de Rohan udziela�mu po drodze, powi�kszaj� tylko zam�t panuj�cy w jego g�owie.Raz wydaje musi�, �e towarzysz zwyczajnie z niego kpi, raz, �e pcha go do zguby, to znów, �ewta�jemniczaj� go w ma�� cz�stk� niepoj�tej afery, której ca�o�ci pozna� narazie nie mo�e; przyjd� chwile, w których b�dzie bliski ob��du.Pouczenia nies� wszak nigdy nazwaniem rzeczy po imieniu; ta instynktowna m�dro�� jestw�asno�ci� wspóln� dworu.�Trzeba - g�osi de Rohan - zachowywa� formy, jakichwymaga stryj (�pan stryj�, potem �JWielmo�ny�, nareszcie - �Jego Wysoko��!);imi� jego brzmi �Ludwik�, a nie �Zygfryd� - tego ostatniego nie wol�no nigdywymawia�.Od�o�y� je na bok - tak by� musi!� - o�wiadcza Muller, staj�c si�ksi�ciem.�Ma�j�tek� przekszta�ca si� w �latyfundia�, a te - w �pa�stwo� -tak, po trochu, podczas d�ugich dni konnej jazdy przez d�ungl�, a potem, wci�gu ostatnich go�dzin, przebytych w z�oconej lektyce, niesionej przez o�miunagich, muskularnych Metysów, widz�c z jej ok�na orszak konnych rycerzy wszyszakach, Bertrand przekonuje si� o prawdzie s�ów zagadkowego towa�rzysza.Potem przerzuca podejrzenia o szale�stwo na niego w�a�nie i liczy ju� tylko nawidzenie ze stry�jem, którego zreszt� prawie nie pami�ta - widzia� go po razostatni jako dziewi�cioletni malec.Lecz spotkanie jest o�rodkiem wspania�ej,efektownej uro�czysto�ci, stanowi�cej amalgamat wszelkich ceremonii, rytów iobyczajów, jakie by� w stanie zapami�ta� Taudlitz, wi�c chór �piewa i graj�srebrne fanfary, wi�c wchodzi król w koronie, a przedtem lokaje wo�aj�przeci�gle �król!�, �król!� - odmykaj�c rze�bione podwoje; Taudlitza otaczadwunastu �parów króle�stwa� (których wskutek omy�ki po�yczy�, gdzie nienale�a�o) i nast�puje podnios�a chwila - Ludwik krzy��em �egna synowca, nazywago swym Infantem i daje mu do uca�owania pier�cie�, d�o� i ber�o.Gdy za�po�zostaj� sami na �niadaniu, obs�ugiwani przez wyfra�czonych Indian, wobeccudownego widoku, co rozta�cza si� z wysoko�ci zamku na park i bij�ce w nim�wietliste szeregi wodotrysków, Bertrand, patrz�c na ów przepych, to znów naodleg�y pas majacz�cej okrutn� zieleni� d�ungli, która otacza ca�� posiad�o��,nie ma po prostu odwagi pyta� stryja o cokolwiek i gdy ten �agodnie go takpoucza, poczyna mówi� mu: �Najja�niejszy Panie�.�Tak trzeba.tego wymagaj�wy�sze racje.moje dobro w tym i twoje.� - mi�o�ci�wie mówi do�Gruppenfuhrer SS w koronie.Niezwyk�o�� tej ksi��ki bierze si� st�d, �e jestona zespoleniem takich elementów, które wydaj� si� abso�lutnie do siebienieprzystaj�ce.Albo co� jest auten�tyczne, albo nieautentyczne, albo fa�szywe,albo prawdziwe, albo jest gr� udawan�, albo spontanicznym �yciem, a tu mamyprzed sob� sk�aman� prawd� i autentyczny nieautentyk, a wi�c to, co jest narazi prawd�, i fa�szem.Gdyby dworacy starego Taudlitza tylko odgrywali swojerole, dukaj�c wyuczone na pa�mi�� teksty, mieliby�my przed sob� martwe,kukie��kowe widowisko, lecz oni sobie form� przyswoili, ka��dy po swojemu w ni�wrós�, i tak ju� przywykli do niej przez lata, �e teraz, kiedy wnet poprzyje�dzie Bertranda poczynaj� spiskowa� przeciw Taudlitzowi, ju� nie potrafi�ca�kowicie wyzwoli� si� z narzuconych schematów, tak �e sam spisek równie� jestdziwaczn� mieszanin� psychologiczn�, niby tort z powid�ami, za�kalcem,makaronem i trupkami myszy, co si� orzecha�mi pod�awi�y.Albowiem autentyczn�swoj� pasj�, rzeteln� nami�tno�� panowania oblek� by� Grup�penfuhrer w zlepeknonsensownie poprzekr�canych wspomnie� o historii francuskich Ludwików,historii branej z trzeciej r�ki - romanside� sensacyjno-awanturniczych; nawst�pie pos�usze�stwa dla swojej ma�nii nie wymusza�, bo nie móg�, a jedynieop�aca� je, i w tym czasie musia� udawa�, �e nie s�yszy, co byli szoferzy,podoficerowie, wachmani SS o nim i o tej ca�ej �imprezie� mówi� tu� za jegoplecami; a mia� tyle rozs�dku, by wszystko to spokojnie �cierpie� - do momentu,w którym by�o mu ju� �atwo strachem, przymusem, tortur� zdobywa� pos�uch; wtedyto zara�zem dolary, jedyny czar dotychczasowy, sta�y si� �ta�larami�.Taprymitywna faza sk�adanki, niejako prehistoria królestwa, nie jest w powie�cipokazana inaczej, ni� w strz�pkach przypadkowych rozmów - a warto pa�mi�ta�, �eza takie wspominki mo�na drogo zap�aci�.Akcja powie�ci zaczyna si� w Europie,gdy niewiado�my wys�annik kaptuje m�odego kelnera Bertranda, i dopiero wdrugiej cz�ci narracja pozwala nam do�my�la� si� tego, co�my dot�d usi�owaliodtworzy�.Oczywi�cie byli �andarmi, obozowi stra�nicy i lekarze, kierowcy istrzelcy wozów pancernych dywizji SS �Grossdeutschland�, jako dworacy, ksi���tai ducho�wni dworu Ludwika XVI, to tak koszmarna, takim ob��dem buchaj�camieszanina, tak nie przystaj�ca do niepisanych ról, jak to w ogóle jestmo�liwe, ale te� oni wszyscy nie tyle �le graj� dobrze u�o�one role, bo tychnigdy nie by�o, ile po swojemu, w sposób cz�sto krety�ski, przecie� radz� sobiez zadaniem, jako �e nic innego nie s� w stanie uczyni�.A poniewa� to, coby�o fa�szywe ju� w powiciu, oni fa�szywie i t�po odgrywaj�, powinna powsta�taka miszkulancja.która uczyni�aby ksi��k� jednym stekiem bredni.Tak jednakwcale nie jest, poniewa� tym hitlerow�skim oprawcom by�o mo�e kiedy� i g�upionaci�ga� na grzbiety kardynalskie purpury, fiolety biskupie i bla�chy z�oconepancerzy, lecz ju� mniej g�upio by�o im, bo zabawnie, przemianowa� prostytutkiz marynar�skich burdeli na swoje ksi���ce ma��onki, gdy sz�o o panów �wieckich,albo na ksi�niczki i hrabiny-na�o�nice, gdy sz�o o duchowie�stwo królaLudwika [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.