X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ve-azie.Bangor.Hermon.Hampden.Winterport.�o�nierze od�strzelili tylko dwóch i Garraty zacz�� godzi� si� zprawd� wariackiej teorii Parkera.Znów nasta� jasny dzie�.Kolejny raz wyodr�bni�y si� ma��e ochronne grupy,zawodnicy �artowali o brodach, ale nie o stopach.o stopach nigdy.Garratypoczu� w nocy p�kanie kilku ma�ych p�cherzy na prawej pi�cie, ale mi�kkiabsorbu�j�cy materia� skarpetki jako� ochroni� �ywe mi�so.Dopiero co min�lidrogowskaz: AUGUSTA 77, PORTLAND 187.- To dalej ni� mówi�e� - zgani� go Pearson.By� straszli�wie wychudzony, w�osydynda�y mu sm�tnie przy policzkach.- Nie jestem chodz�c� map� - powiedzia� Garraty.- Co z tego.? To twój stan.- No i co?- Nic.- W tonie Pearsona nie by�o urazy.- Rany, nie powtórz� tego i za stotysi�cy lat.- Oby� tyle prze�y�.- No.- Pearson zni�y� g�os.- Ju� si� zdecydowa�em.Jak b�d� tak zm�czony, �enie dam rady i��, to pobiegn� na bok i dam nura w t�um.Nie odwa�� si�strzela�.Mo�e uda mi si� zwia�.- To jakby� skoczy� na trampolin�.Z miejsca odrzucacie z powrotem naautostrad�, �eby zobaczy�, jak si� wykrwa�wiasz.Nie pami�tasz Percy'ego?- Percy nie my�la�.Próbowa� tylko uciec do lasu.Zgadza si�, Percy'egodopadli.- Popatrzy� z ciekawo�ci� na Garra-ty'ego.- Nie jeste� zm�czony,Ray?- Co� ty.Nie widzisz, �e pracuj� na wolnym biegu?- Ja ledwo si� trzymam.- Pearson obliza� wargi.- Musz� strasznie si� wysila�,�eby cho�by my�le�.I w nogach czuj� co� takiego, jakbym mia� powbijane harpunydo samej.Z ty�u zbli�y� si� do nich McVries.- Scramm umiera - powiedzia� wprost.- Co?! - zareagowali równocze�nie Garraty i Pearson.- Ma zapalenie p�uc.Garraty skin�� g�ow�.- Tego si� ba�em.- Jego p�uca s�ycha� na dwa kroki.Mo�na by pomy�le�, �e kto� przepuszcza przeznie Golfsztrom.Je�li dzi� b�dzie gor�co, po prostu si� wypali.- Biedaczysko - westchn�� Pearson; ton ulgi w jego g�o�sie by� jednocze�nienie�wiadomy i niew�tpliwy.- Móg�by nas wszystkich za�atwi�, co� mi si� zdaje.I jest �onaty.Co zrobi jego �ona?- A co mo�e zrobi�? - spyta� Garraty.Maszerowali blisko t�umu, nie zwracaj�c ju� uwagi na wyci�gni�te r�ce -znale�li w�a�ciwy dystans, kiedy ju� pa�znokcie ka�demu raz czy dwa podrapa�yrami� do krwi.Ma��y ch�opczyk j�cza�, �e chce do domu.- Rozmawia�em ze wszystkimi - powiedzia� McVries.-No, prawie ze wszystkimi.My�l�, �e zwyci�zca powinien co� dla niej zrobi�.- Na przyk�ad co? - spyta� Garraty.- To sprawa pomi�dzy nim i �on� Scramma.A jak dra� wystawi j� do wiatru,wszyscy wrócimy i b�dziemy go prze��ladowa�.- W porz�dku - powiedzia� Pearson.- Co mamy do stra�cenia?- Ray?- Zgoda.Pewnie.Rozmawia�e� z Garym Barkovitchem?- Tym kutasem? Nie zrobi�by sztucznego oddychania w�asnej matce, gdyby si�przyt�pi�a.- Ja z nim pogadam - rzek� Garraty.- Nie dojdziesz z nim do �adu.- Spróbuj�.Teraz.- Ray, czemu nie pogadasz i ze Stebbinsem? Zdaje si�, �e gada tylko z tob�.Garraty prychn��.- Mog� ci z góry powiedzie�, co powie.- �Nie"?- Spyta �dlaczego".I zanim sko�czy, nie b�d� mia� zielo�nego poj�cia.- W takim razie odpu�� sobie.- Nie mog�.- Garraty skierowa� si� ku ma�ej, przygar�bionej postaciBarkovitcha.- To jedyny go��, który my�li, �e wygra.Barkovitch drzema�.Z przymkni�tymi oczami i puchem zakrywaj�cym oliwkowepoliczki wygl�da� jak wy�wiechta�ny pluszowy mi�.Kapelusz przeciwdeszczowyzgubi� albo wyrzuci�.- Barkovitch.Przebudzi� si� gwa�townie, gdy Garraty go zagadn��.- O co chodzi? Kto to? Garraty?- Tak.S�uchaj, Scramm umiera.- Kto? A, tamten kmiotek.Dobrze mu tak.- Dosta� zapalenia p�uc.Pewnie nie wytrzyma do po�udnia.Barkovitch z wolna przebieg� po Garratym oczami czar�nymi jak guziki u butów.Tak, tego rana przypomina� misia jakiego� sadystycznego bachora.- Ale wygl�dasz, Garraty, z t� swoj� wielk� szczer� ob�wis�� g�b�.Czego?- No có�, mo�e nie wiesz, jest �onaty i.Barkovitch wyba�usza� oczy tak,jakby zaraz mia�y mu wypa�� mu z oczodo�ów.- �onaty? �onaty?! Chcesz mi powiedzie�, �e ten zakuty �eb jest.- Ciszej, dupku! On ci� us�yszy!- Zwisa mi to jak st�d do Disneylandu! To wariat! - Obu�rzony w najwy�szymstopniu Barkovitch obejrza� si� na Scramma.- My�la�e�, �e co ci� czeka, tyzakuty �bie, partyj�ka remika?!! - wrzasn�� ile si� w p�ucach.Scramm obejrza�si� na niego m�tnym wzrokiem i potem uniós� r�k�, macha�j�c ni� bezsilnie.Zapewne wzi�� go za kibica.Abraham, id��cy obok Scramma, wystawi�Barkovitchowi palec.Barko�vitch natychmiast odp�aci� mu pi�knym za nadobne, poczym nagle u�miechn�� si� do Garraty'ego.- O Bo�e �wi�ty! To bije z twojej durnej buraczanej g�by, Garraty.Robiszzrzutk� na �on� zdychaj�cego go�cia, zgadza si�? No, �liczno�ci.- Mo�na ci� nie liczy�, co? - powiedzia� sztywno Garra�ty.- Dobra.-Przyspieszy� kroku, chcia� odej��.Barkovitch z�apa� go za r�kaw.- Chwila, chwila.Nie odmówi�em, zgadza si�? S�ysza�e�, �ebym odmówi�?- Nie.- No, pewnie �e nie.- Barkovitch znów si� u�miechn��, ale teraz z jak��rozpacz�.Czupurno�� i zawzi�to�� przepa�d�y.- S�uchaj, wystartowa�em z wami,ch�opaki, nie tak jak trzeba.Nie chcia�em, �eby tak wysz�o.Cholera, kiedy si�mnie lepiej pozna, wida�, �e wcale nie jestem taki z�y, zawsze startuj� nietak, jak trzeba, nigdy nie mia�em za du�o kum�pli.W szkole mnie nikt nielubi�.Chryste, nie wiem czemu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.