X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pot�ny strumie� wody z szumi�cym �wistem �mign�� tu� obok nich i zla� si� wjedno z przera�liwym hukiem p�kaj�cej lampy.B�ysn�o o�lepiaj�co i grzmotn�ojak wybuch bomby.W zapad�ej nagle ciemno�ci na wszystkie strony prysn�ydrobne, ale obfite okruchy szk�a.Okrzyki ludzkie zabrzmia�y z lekkimopó�nieniem, za to potrwa�y znacznie d�u�ej.Wywali�o, rzecz jasna, bezpieczniki, Karol jednak �e mia� w domu naderprzemy�lne instalacje, zgas� zatem tylko salon, biblioteka, sypialnia i�azienka.W holu i w kuchni nadal pali�o si� �wiat�o i zamar�a z przera�eniaHelenka wszystko wokó� siebie widzia�a doskonale.Szcz�liwym trafem nietrzyma�a nic w r�kach i nie przyczyni�a �adnych szkód, osun�a; tylko na sto�ekw chwilowym bezw�adzie, kurczowo chwyciwszy d�oni� kraw�d� kuchennego bufetu.Po drugiej stronie domu zapanowa�y ciemno�ci i rozlega�y si� rozmaite okrzyki,ale Helenka zareagowa� nie by�a w stanie.Oszo�omiony w pierwszym momencieKarol, nie pojmuj�c jeszcze, co w�a�ciwie nast�pi�o, o�lepiony b�yskiem,obryzgany wod�, obsypany drobinami szk�a, w pierwszym rzucie pomy�la� orozja�nieniu sytuacji w dos�ownym tego okre�lenia znaczeniu.Drgn�o w nimwykszta�cenie budowlane, bez zastanowienia rzuci� si� w kierunku ja�niejszejcz�ci domu, odnalaz� szafk� z bezpiecznikami, wcisn�� w�a�ciwy guzik.�wiat�ow zaciemnionych pomieszczeniach wróci�o, blask z salonu pad� na taras.Chwil� wcze�niej znieruchomia�ej Helence wyda�o si�, �e widzi ludzk� posta�,przemykaj�c� si� na ty�y domu.Faktu, �e owa ludzka posta� nader zr�cznieprzelaz�a przez ogrodzenie, nie zdo�a�a stwierdzi�.Konrad rozsta� si� z Justynk� bardzo niech�tnie ulegaj�c jej zdenerwowaniu,patrzy� za ni�, kiedy okr��a�a budynek, i nie odje�d�a�.Zgasi� nawet silnik,tkwi�c tak w bezruchu, z otwartym oknem, sm�tnie my�l�c, �e co� tam si� mo�eokaza� takiego, �e Justynka wróci.Za��da pomocy albo co.I wtedy on si�przyda.�ci�le bior�c, nadziejami niejako s�u�bowymi usi�owa� oszuka� swojenadzieje prywatne.B�ysk za domem dostrzeg� i wybuch us�ysza�.W dziesi��sekund pó�niej zobaczy�a go Helenka, bo jasne przecie�, �e nie móg� tejeksplozji pozostawi� bez wyja�nienia.Justynka tam by�a!Pop�dzi� t� sam� drog�, co i ona, i wpad� na ni� przy naro�niku budynku.Oszo�omio�na Justynka, której daleka mign�� w oczach srebrzysty strumie�,zamar�a uczepiona grubej �odygi dzikiego wina, z nog� na listwie kraty, niemaj�c poj�cia, co si� w�a�ciwie sta�o.Dostrzeg�a przedtem jak�� sylwetk� wbujnym krzaku ja�minu, domy�li�a si� ciotki po srebrnych iskierkach na czarnejsukni, nikt inny podobnego stroju na sobie nie mia�, ale có�, na mi�y Bóg,mog�o j� ��czy� z rozwalaniem lampy?! Chocia� ta jaka� smuga polecia�a jakby odniej.Widok nie by� wyra�ny i gdyby Malwina wymkn�a si� tak, jak zakrad�a, po czymwysz�a z wn�trza domu, obecno�ci w ogrodzie bez trudu zdo�a�aby si� wyprze�.Skutki strza�u jednak�e otumani�y j� doszcz�tnie i nadal trwa�a w bezruchu,niezdolna do niczego.Powolutku ogarnia�a j� jaka� okropna s�abo��, dzi�kiczemu pistolet wysun�� si� jej z r�ki i brz�kn�� g�ucho na tarasowych p�ytkach.Nie mog�a go podnie��, nie mog�a si� w ogóle schyli�, poniewa� zdecydowanie zaciasna suknia trzyma�a j� niczym w kleszczach.Karol mia� doskona�y s�uch, wybieg� w�a�nie z powrotem na taras, us�ysza�brz�k, obejrza� si�, ujrza� znieruchomia�� w ja�minie posta� �ony.Z wysi�kiemopanowa� wybuch w�ciek�o�ci, ruszy� ku niej.Obejrzeli si� za nim wszyscygo�cie, ju� zgromadzeni w wej�ciu do salonu, �ywo komentuj�cy niemi�y wypadek iusi�uj�cy sk�ada� panu domu wyrazy wspó�czucia w rozmaitych j�zykach.�wiat�o z wn�trza budynku pozwala�o co� nieco widzie�, Karol schyli� si� ipodniós� pot�n� machin� o morderczym obliczu.Obejrza� j�.- Czy���� ju� do reszty zwariowa�a? - zwróci� si� do Malwiny straszliwym,sycz�cym szeptem - Co to ma znaczy�?Ze strachu Malwina dozna�a przyp�ywu inwencji.- Ja.ja chcia�am.wystrzeli�.taki fajerwerk, �eby upi�kszy�.twojeprzyj�cie.Niespodziank�.- A, niespodziank�.Istotnie, niespodzianka ci si�, uda�a.Z tego chcia�a�wystrzeli�? To ma by� rakietnica?Potrz�sn�� broni�.Malwina postanowi�a trzyma� si� fajerwerku do upad�ego.Oczyju� mia�a pe�ne �ez ale co j� to obchodzi�o, niechby p�yn�y strumieniami,kosmetyków u�ywa�a doskona�ych.- A nie.? My�la�am, �e tak.Kaza�am nabi� takim pi�knym.- Sk�d to masz?- Z.z.z bazaru.- Bo�e, miej lito�� nade mn�.Zabrak�o mu s�ów.Wybryk �ony by� tak przera�liwy, �e a� �mieszny.Zanim si�zd��y� opami�ta�, powiedzia� o nim go�ciom.Pierwszy zachichota� Amerykanin.Po nim prychn�a Jola, potem ju� grzmotogólnej weso�o�ci rozleg� si� nad ogrodem.Wbrew wszelkim spodziewaniomincydent rozpromieni� atmosfer�, dalszy ci�g bryd�a nabra� wr�cz frywolnegonastroju.Najwyra�niej w �wiecie wszyscy gro�ni konkurenci Karola poczuli si�nie tylko doskonale nakarmieni, ale te� równie doskonale rozbawieni, Amerykaninwyrazi� zgod� na propozycje kontraktowe bez �adnych zastrze�e�, zapomniawszy oswoim warunku, Szwed odczepi� si� od podrywania Joli, Karol pomy�la�, �e sam,cho�by stan�� na g�owie, nie osi�gn��by takich rezultatów.Justynka z Konradem przeczekali w dzikim winie ca�� awantur�.Obydwojedostrzegli przedmiot podniesiony przez Karola spod stóp Malwiny i obydwojeprzerazili si� �miertelnie, przy czym Konrad poczu� si� doszcz�tnie sko�owany.Wszystko, co do tej pory s�ysza�, czego si� kolejno dowiadywa� i co zrozumia�,najpierw nasun�o mu my�l, �e pani Wolska szuka dróg pozbycia si� m�a, potemzmieni� zdanie, bo to raczej Wolski powinien mie� ch�� pozby� si� �ony, �onaza� czyni�a te ró�ne sztuki, �eby si� zabezpieczy�, teraz znów mu si� odwróci�odo góry nogami.Kto tu kogo.?Justynka mia�a podejrzenia trafne, chocia� myli�y j� troch� upór ciotki wkwestii trzymania si� m�a i jej próby t�umienia w�asnego charakteru.Nieudolne, ale jednak podej�mowane.Ponadto pomys�, �e w tak przedziwny sposóbMalwina próbuje usun�� m�a ze swojego �yciorysu, wydawa� si� zbyt krety�ski,�eby we� mo�na by�o uwierzy�.- Co to by�o, to, co ciotka mia�a? - wyszepta�a Justynka.- Wygl�da�o jakpistolet.- Zgadza si� - odszepn�� Konrad.- Pistolet na wod�, ale nie zabawka.Robi�takie rzeczy do celów filmowych i tak dalej.Wali z cholern� si��.- I sk�d si� to bierze?- Ró�nie.Twoja ciotka chyba na bazarze znalaz�a.- I my�la�a, �e to rakietnica?- Bóg raczy wiedzie�, co my�la�a, ale �e j� wykantowali, to pewne.Niezamierza�a przecie� t�uc lampy.- Tylko co? Pu�ci� rakiet�? Prosto w �cian� domu? I sfajczy� ca�� cha�up�?- Widzisz jakie� sensowne wyt�umaczenie?- �adnego - stwierdzi�a szeptem Justynka po krótkiej chwili namys�u [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.