X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdybym mia�a okre�li�okolic� jednym s�o�wem, wybra�abym okre�lenie �ponura".- To nast�pny budynek - powiedzia�a Lula.- Miesz�kanie numer 4B.Zaparkowa�am za rogiem, przecznic� dalej, �eby Lally nie móg� nas zobaczy�,wysiad�am i zacz�am studiowa� jego zdj�cie.- Dobrze, �e w�o�y�a� kamizelk� - o�wiadczy�a Lula.-Przyda si�, jak wyjdzienam na spotkanie komitet powitalny.Niebo by�o szare, podwórza zamiata� wiatr.Na ulicy sta�o kilka wozów, ale pozatym nic si� nie dzia�o.Ani �ladu psów i dzieci, nikt nie okupowa� schodówprowa�dz�cych do drzwi wej�ciowych.Okolica przypomina�a miasto-widmo,zaprojektowane przez Hitlera.Stan�am z Lula pod drzwiami oznaczonymi numerem 4B i nacisn�am dzwonek.Otworzy� nam Kenyon Lally.By� mojego wzrostu i szczup�ej budowy cia�a, nosi�obwis�e d�insy i podkoszu�lek z materia�u termoizolacyjnego.W�osy mia� wnie�a�dzie, twarz nieogolon�.I wygl�da� jak cz�owiek, który t�ucze przez ca�ydzie� kobiety.- Chryste - zareagowa�a Lula na jego widok.- Nie potrzebujemy tu �adnych pieprzonych harcerek -o�wiadczy� Lally.Izatrzasn�� nam drzwi przed nosem.- Nienawidz�, kiedy ludzie to robi�- o�wiadczy�a Lula.Ponownie nacisn�amdzwonek, ale nikt nie zarea�gowa�.- Hej! - wrzasn�a Lula.- Agentki s�dowe.Otwierajdrzwi!- Pierdolcie si�! - odkrzykn�� Lally.- Do cholery z tym dra�stwem - o�wiadczy�a Lula.Kopn�a z ca�ej si�y drzwi,które otworzy�y si� z hukiem na o�cie�.By�y�my tak zaskoczone, �e stan�y�my jak wryte.�ad�na z nas si� niespodziewa�a, �e z drzwiami pójdzie tak �atwo.- Budownictwo pa�stwowe - rzuci�a Lula pogardli�wie, kiwaj�c g�ow�, po czymzwróci�a si� do Lally'ego: -Zdziwiony jeste�, co?- Zap�acicie za to - powiedzia� Lally.Lula sta�a z r�kami w kieszeniachkurtki.- A mo�e mnie za�atwisz? Mo�e mnie dorwiesz, twar�dzielu?Lally zaszar�owa� na Lul�, która wyci�gn�a r�k� i do�tkn�a jego piersi, awtedy zwali� si� na pod�og� jak wór piasku.- Najszybsza bro� parali�uj�ca na Wschodnim Wy�brze�u - wyja�ni�a Lula.- Oj,tylko popatrz.Porazi�am niechc�cy damskiego boksera.Sku�am Lally'ego i sprawdzi�am, czy oddycha.- Niech mnie szlag! - zakl�a.- Jestem taka nieuwa��na, �e chyba jeszcze razgo pora��.- Nachyli�a si� nad Lallym, wci�� trzymaj�c w r�ku paralizator.-Chcesz, �eby podskoczy�?Nie! - zaprotestowa�am.- �adnego podskakiwania!rozdzia� 14Po pi�tnastu minutach powieki Lally'ego unios�y si�, a palce zacz�y drga�,wiedzia�am jednak, �e mo�e jeszcze troch� potrwa�, zanim zdo�a zrobi� cho�kilka kroków.- Powiniene� cz�ciej chodzi� na sal� gimnastyczn� -doradzi�a mu Lula.- Iodstawi� piwo.Jeste� bez formy.Popie�ci�am ci� tylko raz, a spójrz na siebie.Nigdy jeszcze nie widzia�am, �eby kto� tak skapcania� po ma�ym, nie�winnymwstrz�sie.Wr�czy�am Luli kluczyki od wozu.- Podjed� tu, �eby nie musia� daleko chodzi�.- Uwa�aj, bo mnie wi�cej nie zobaczysz - ostrzeg�a Lula.- Komandos ci� znajdzie.- No tak - przyzna�a.- Nie by�oby �le.Pi�� minut pó�niej by�a z powrotem.- Nie ma - powiedzia�a.- Czego nie ma?- Samochodu.Samochodu nie ma.- Co znaczy: nie ma?- Czego konkretnie nie rozumiesz w zwrocie nie m a? - spyta�a.Nie chcesz chyba powiedzie�, �e go ukradli?Owszem.To w�a�nie chc� powiedzie�.Ukradli go.Serce we mnie zapad�o,wykonuj�c szalony skok w dó�.Nie mog�am uwierzy� w to, co w�a�nie us�ysza�am.Jak kto� móg� zw�dzi� ten samochód? Nie by�o w ogóle s�ycha� alarmu.Musia� si� w��czy�, jak by�y�my w mieszkaniu.To daleko, na dodatek wia� wiatr.Tak czy siak, ch�opcy wiedz�, jak sobie z tym poradzi�.Cho� prawd� mówi�c,jestem zdziwiona.My�la�am, �e jak si� widzi taki wóz w podobnej okolicy, to odrazu wiadomo, �e chodzi o di-lera.A grzebanie przy wozie dilera nikomu niewychodzi na zdrówko.Chyba naprawd� brakowa�o tym go�ciom gotówki.Jak tampodesz�am, to akurat laweta znika�a za rogiem dwie przecznice dalej.Musielikr�ci� si� w po�bli�u.- Co mam powiedzie� Komandosowi?- Przeka� mu najpierw dobr� wiadomo��: zostawili tablice.- Lula wr�czy�a midwie tablice rejestracyjne.-No i nie zale�a�o im na numerach.Te� jezostawili.Chyba usun�li je za pomoc� palnika acetylenowego.Wcisn�a mi w d�o� ma�y kawa�ek spalonej deski roz�dzielczej z metalow�listewk�.- To wszystko?- Tak.Le�a�o przy kraw�niku.Lally wierci� si� na pod�odze, próbuj�c wsta�, ale bra�kowa�o mu koordynacji,mia� poza tym skute d�onie.�lini� si�, przeklina� pod nosem i be�kota�.- Pi�dlona sifka - mi�dli� wyrazy w ustach.- Pi�dlone gouwno.Pogrzeba�am w torbie, znalaz�am komórk� i zadzwoni��am do Yinniego.Wyja�ni�am,�e mamy delikwenta, ale wynikn�y ma�e k�opoty z samochodem, wi�c czy niezechcia�by przyjecha� po mnie, Lul� i Lally'ego.- Jakie problemy? - chcia� koniecznie wiedzie�.- Nic wa�nego.Drobnostka.Nie zawracaj sobie tym g�owy.- Nie przyjad�, dopóki mi nie powiesz.Za�o�� si�, �e to co� powa�nego.Odetchn�am g�o�no.- Ukradli samochód.- To wszystko?- Tak.- Jezu, spodziewa�em si� czego� lepszego.�e waln�� w niego poci�g albo �eusiad� na nim s�o�.- Przyjedziesz po nas czy nie?- Ju� p�dz�.Nie denerwujcie si�.Usiad�y�my, by zaczeka� na Yinniego, kiedyodezwa�a si� moja komórka.Wymieni�y�my z Lula spojrzenia.- Czekasz na telefon? - spyta�a.Obu nam przysz�o do g�owy, �e to mo�e by�Ko�mandos.- Odbierz - powiedzia� Lally.- Chyleme kurstwo.- To mo�e by� Yinnie - zauwa�y�a Lula.- Pewnie spotka� na �rodku drogi koz�a ipostanowi� zrobi� sobie przerw� na numerek.To by� Joe.- Znale�li�my Marka Stempera - poinformowa�.- I?- Nie wygl�da najlepiej.Do diab�a.- Jak �le?- Jak martwy.Strza� w g�ow�.Kto� próbowa� upozo�rowa� samobójstwo, alepomijaj�c kilka innych b��dów, wsadzi� mu bro� w praw� r�k�.Stemper by�ma�kutem.- Drobna pomy�ka.- Tak.To nie zawodowiec.- Gdzie go za�atwiono?- W opuszczonym budynku, dwie przecznice za RGC.Dozorca go znalaz�.- Zastanawia�e� si� kiedykolwiek, dlaczego Harvey Tipp wci�� �yje?- Chyba nie stanowi zagro�enia - wyja�ni� Morelli.-A mo�e jest powi�zany zpanem Numer Jeden.Nic w�a��ciwie na niego nie mamy, prócz tego, �e zlogicznego punktu widzenia jest podejrzany.- Czas chyba, �eby� z nim pogada�.- Pewnie masz racj� [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.