X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.� I po co mam czarodziejów? � rzuci�am pytanie w mrok.� Z pewno�ci� nie po to,by zni�ali si� do tak przyziemnych czynno�ci jak o�wietlenie drogi.Im to niejest potrzebne.Widz� w ciemno�ciach.Goblin mrukn�� co� niepochlebnego o kobietach, które po�zwalaj� sobie nasarkazm.G�o�no za� rzek� do �ab�dzia:� Siadaj tutaj i niech si� przyjrz� twojej g�owie.� Mi pozwól! � rozdar� si� w tej samej chwili Tobo.� Pozwól mi zrobi� �wiat�o!To akurat potrafi�.� Nawet nie czeka� na pozwolenie.�ó�te i srebrne iskierkibiega�y po jego uniesionych d�oniach, �ywe i r�cze.Jednak otaczaj�ca nasciem�no�� cofn�a si� o krok, co skonstatowa�am z niech�ci�.� No, no! � powiedzia�am.� Popatrzcie tylko na niego.� Dysponuje si�� i entuzjazmem m�odo�ci � zgodzi� si� Jednooki.Zerkn�am przezrami�.Wci�� siedzia� na grzbiecie czarnego ogiera, z szyderczym u�miechem,jednak wyra�nie wyczerpany.Bia�a wrona przycupn�a przed nim.Patrzy�a jed�nymokiem na Tobo, drugim przygl�da�a si� naszemu otoczeniu.Wygl�da�a narozbawion�.Potem Jednooki te� zacz�� chichota�.Tobo a� pisn�� z zaskoczenia.� Czekaj! Stój! Goblin! Co si� dzieje?Robaczki �wiat�a wspina�y si� po jego r�kach.Nie reagowa�y na coraz bardziejnatarczywe rozkazy do odwrotu.Tobo nie wytrzyma� i zaczaj si� otrzepywa�.Jednooki i Goblin wybuchn�li gromkim �miechem.Tymczasem obu uda�o si� zrobi� co�, co przywróci�o �ab�dziowi jasno�� my�li.Wygl�da� teraz jak cz�owiek, który w�a�nie prze�kn�� wielki zimny kufelprzywracaj�cych wiar� w siebie wspomnie�.Sahra nie widzia�a nic �miesznego w sytuacji, w której znalaz� si� Tobo.Wrzasn�a na czarodziejów, aby co� zrobili.Omal�e nie wysz�a z siebie, cowyra�nie zdradza�o napi�cie, w jakim �y�a ostatnimi czasy.Doj poinformowa� j�:� Nic mu nie grozi, Sahra.Po prostu na chwil� pozwoli� sobie na utrat�koncentracji.To si� zdarza.To stanowi cz�� nauki � musia� te lub podobnes�owa powtarza� kilkakrotnie, zanim Sahra wreszcie uspokoi�a si�, a na jejtwarz wype�z� grymas wyzywaj�cy i wstydliwy równocze�nie.Goblin zwróci� si� doTobo:� Minie troch� czasu, zanim z powrotem odzyskasz koniecz�ny poziomkoncentracji.� Za chwil� by�o ju� dosy� �wiat�a, �eby zobaczy� �ciany ogromnejkomnaty.Cz�owiek zr�czny w jakiej� dziedzinie zawsze sprawia wra�enie, �ewszystko przy�chodzi mu �atwo.Ma�y �ysy czarodziej nie by� wyj�tkiem od tejregu�y.Zwróci� si� do Jednookiego: � Pomó� �ab�dziowi za�chowa� jasno��my�li.Uzna�am, �e wn�trze zapowiada przyjemn� odmian� po noc�legu w miejscu zdanym nakaprysy aury.�a�owa�am tylko, �e brak nam paliwa, by je porz�dnie ogrza�.� Teraz gdzie? � zapyta�am �ab�dzia.Od jakiego� czasu w my�lach �a�owa�am, �enie uda�o mi si� podczas snu znale�� Murgena i wydoby� od niego wskazówektopograficznych.Bia�a wrona zakraka�a i poderwa�a si� w powietrze, siedz�cy na grzbiecie koniaJednooki kl��, poniewa� oberwa� skrzyd�ami po twarzy.Zaczyna�am powoli rozumie� tego stwora.� Niech kto� zaobserwuje, dok�d ona poleci.Czy który� z czarowników-geniuszynie móg�by pos�a� za ni� �wiat�a? � Tobo odzyska� ju� kontrol� nad swoimiognikami i teraz dzia�a�y jak nale�y, jednak poch�ania�y ca�� jego uwag�.Mia�am nadziej�, �e wyro�nie z fazy �wi�cej-wiary-we-w�asne-si�y-ni�-rozumu",zanim spowoduje jak�� naprawd� powa�n� katastrof�.Wujek Doj pe�nym godno�ci krokiem poszed� za wron�.Uzna��am, �e powinnamprzy�o�y� si� do sprawy inaczej ni� tylko poprzez wykrzykiwanie rozkazów, wi�cruszy�am za nim.Kula zielonego �wiat�a, którego barwa z jakich� powodówkojarzy�a mi si� z tr�dem, nadp�yn�a z ty�u nad moj� g�ow� i rozgo�ci�a si� wspl�tanej czuprynie.Skóra na g�owie zacz�a mnie sw�dzi�.Niewykluczone, �eJednooki w ten sposób wyrazi� swoj� opini� na temat poziomu mojej higieny,któr� faktycznie, przyznaj�, ostatnimi czasy nieco zaniedba�am.� To mnie nauczy zdejmowa� mój cholerny he�m � j�kn�am, Ale nie chc�c mu dawa�satysfakcji i patrze� na pe�en samozadowolenia bezz�bny u�mieszek, nieobejrza�am si� za siebie.Tak naprawd� nigdy nie nosi�am he�mu.Niech Bóg broni, dopiero by�oby mi zimno.Na g�owie mia�am tylko skórzan� wy�ció�k� pod he�m, która ledwie ratowa�a mojeuszy przed uk�szeniami mrozu.Zima by�a jedn� z tych rzeczy, których grupaplanowania nie przewidzia�a.Przesz�am szybko obok Doja, którego ca�kowicie zaskoczy� widok moich w�osów.Ale ju� po krótkiej chwili wyszczerzy� si� w u�miechu tak szerokim, jakiegojeszcze u niego nie widzia�am.Rzuci�am mu krwio�ercze spojrzenie.Nanieszcz�cie, aby to zrobi�, musia�am si� odwróci�; wówczas przy�apa�amJedno�okiego oraz Goblina jak wymieniali ukradkowe u�miechy i przyklepywalid�onie.Nawet Sahra nieznacznie odwróci�a g�ow�, by skry� swe rozbawienie.Wporz�dku.A wi�c zupe�nie niespo�dziewanie sta�am si� ksi�niczk� b�aznówKompanii, co? Zoba�czymy.Ci dwaj jeszcze.Nagle zda�am sobie spraw�, �e w ten sposób zmusili mnie do zaakceptowania ichsposobu my�lenia.Nied�ugo zaczn� zasta�wia� na nich pu�apki, �eby z góryuprzedzi� wyrównanie rachun�ków.Wrona zakraka�a ochryple.Siedzia�a ju� na zimnej kamiennej posadzce.Przechadza�a si� w t� i we w t�, nagle bez reszty zniecierpliwiona.Szponycicho zgrzyta�y na kamieniach.Opad��am na kolana.Pozwoli�a mi podej�� takblisko, �e niemal mog�am j� dotkn��, a potem w podskokach oddali�a si� wciemno��.Kiedy ludzie i zwierz�ta weszli w �lad za nami do �rodka, wnie�li dodatkowe�wiat�a i mnóstwo ha�asu.Ka�dy z nowo przyby�ych chcia� wiedzie�, co si�dzieje.Przykucn�am i przytuli�am policzek do posadzki, a wtedy odleg�a po�wiatawydoby�a z mroku sylwetk� wrony.Zwróci�am si� do Doja:� Sk�d� tam dochodzi �wiat�o.T�dy Uwi�zieni przedostali si� do wewn�trznejfortecy.� Po�o�y�am si� na brzuchu.W �cia�nie kamienia �atwo mo�na by�odostrzec szczelin� tak ciemn�, �e zdawa�a si� niewidzialna nawet przy tym�wietle, którym dyspo�nowali�my.Nie potrafi�am dostrzec, co jest po drugiejstronie.Doj podszed� bli�ej i te� przytuli� policzek do posadzki.� Rzeczywi�cie.Zawo�a�am:� Potrzebujemy tutaj wi�cej �wiat�a.I mo�e jakie� narz�dzia.Rzeka.Pop�och.Niech ci ludzie zaczn� tu rozbija� co� w rodzaju obozu.I zastanówcie si�, como�na zrobi� dla ochrony przed zimnem.� To b�dzie trudne.W zewn�trznychmurach zia�y liczne szczeliny.Goblin i Jednooki przestali wreszcie �mia� si� jak g�upi do sera i ruszyli wmoj� stron�, przybieraj�c miny zawodowców.Wzi�li równie� ze sob� Tobo,trzymaj�c si� postanowienia, by uczy� go fachu bezpo�rednio w dzia�aniu i zpierwszej r�ki.Dysponuj�c wi�ksz� ilo�ci� �wiat�a, �atwiej mog�am dostrzec to, na co próbowa�zwróci� moj� uwag� ptak � szczelin�, któr� Duszo�ap zapiecz�towa�a zaraz porzuceniu na Uwi�zionych swego pod�ego zakl�cia.� S� tu jakie� zakl�cia albo magiczne miny-pu�apki? � zapyta�am.� Dziewczynka jest geniuszem � warkn�� Jednooki.Jego mowa stawa�a si� powolicoraz bardziej be�kotliwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.