[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Albomu nie doœæ ciep³o, albo powietrze pachnie tak, a to jedzenie nieciekawe.Coœgo drapie w gardle, musi mieæ p³yn do p³u­kania, potrzeba mu.- Dajcie mu wszystko, czego chce, ale w rozs¹dnych gra­nicach - zdecydowa³em.-Jeœli ta kreatura nam zemrze, to bêdziemy mieæ szczêœcie, jeœli wyœl¹ nas tylkow podró¿ karn¹ do czarnej dziury w gwiazdozbiorze £abêdzia.Ale co do reszty.pos³uchajcie, kapralu.Zgadzam siê z opini¹ de­legacji Gtetan.Przestêpstwomusia³o byæ pope³nione.Kapral gwiezdny Pah-Chi-Luh spojrza³ na mnie uwa¿nie.- To.to znaczy.- To znaczy, ¿e jeœli przestêpstwo zosta³o pope³nione, L'payr by³ legalniezatrzymany i mo¿na go zabraæ na Gtet.Wtedy wiêcej o nim nie us³yszymy, a przyokazji pozbê­dziemy siê tej bandy klekocz¹cych nibynó¿kami gtetañ-skichkanciarzy.Zostanie nam tylko jeden problem: Osbor-ne Blatch.Ale gdy niebêdzie tu L'payra i zajmiemy siê tym Ziemianinem sami, to myœlê, ¿e damy sobieradê w ten czy inny sposób.Ale najpierw i przede wszystkim, kapraluPah-Chi-Luh, trzeba znaleŸæ przestêpstwo - które L'payr pope³­ni³ w czasie,kiedy bawi³ na Ziemi.Roz³Ã³¿cie sobie ³Ã³¿ko w bibliotece prawniczej.Wkrótce potem Pah-Chi-Luh wyruszy³ na Ziemiê.Teraz proszê ciê, Hoy, tylko bez mora³Ã³w! Wiesz równie dobrze jak ja, ¿e takierzeczy siê robi tu i ówdzie na Samodzielnych Patrolach.Tak samo mi siê to niepodoba, ale sta­³em w obliczu powa¿nego niebezpieczeñstwa.Poza tym nie maw¹tpliwoœci, ¿e ten L'payr, ten ameboidalny król prze­stêpców, ju¿ zbyt d³ugowymyka³ siê karze.Tak naprawdê, to mo¿na powiedzieæ, ¿e z punktu widzeniamoralnoœci by­³em ca³kowicie i bezapelacyjnie po stronie prawa.Pah-Chi-Luh, jak ju¿ powiedzia³em, wróci³ na Ziemiê, tym razem przebrany zapomocnika redaktora.Dosta³ pracê w wydawnictwie, w którym ukaza³ siê tenpodrêcznik do biologii.Oryginalne fotografie wci¹¿ jeszcze by³y w archi­wum.Kapral gwiezdny wybra³ w³aœciwego cz³owieka i tak d³ugo podrzuca³ mu ró¿nepomys³y, a¿ ten redaktor techni­czny przyjrza³ siê fotografiom i odda³ dobadania materia³, na którym je wykonano.Ten materia³ to by³ fahrtuch, w³Ã³kno syntetyczne czêsto u¿ywane na planecieGtet, do którego ludzkoœæ nie mia³a dojœæ jeszcze przynajmniej przez trzysta³at.W krótkim czasie prawie ka¿da kobieta w Ameryce no­si³a bieliznê zrobion¹ zfahrtucha, który sta³ siê sensacj¹ roku.A poniewa¿ L'payr by³ ostatecznieodpowiedzialny za ten nielegalny rozwój techniki, nareszcie mieliœmy go wrêku!Przyj¹³ to z godnoœci¹, Hoy.- Koniec mojej d³ugiej drogi, sier¿ancie.Gratulujê.Zbrodnia nie pop³aca.Przestêpcy zawsze przegrywaj¹.Przedstawiciele prawa jak zwykle zwyciê¿yli.Poszed³em wype³niæ formularz do ekstradycji, nie mar­twi¹c siê ju¿ o nic.By³jeszcze Blatch, rzecz jasna, ale to tylko cz³owiek.A teraz, kiedy ju¿ samby³em wpl¹tany w ró¿ne podejrzane interesy, by³em zdecydowany szybko siê z nimza³atwiæ.Ostatecznie ka¿demu mo¿e siê zdarzyæ, ¿e rozerwie go skreek podczaslauntu!Ale gdy wróci³em, aby oddaæ Gtetanina jego wspólame-boidom, omal nie przebi³empowierzchni Plutona! Tam gdzie przedtem by³ L'payr, teraz by³o dwóch!oczywiœcie ma³ych L'payrów - a dok³adnie o po³owê mniejszych od orygina³u - aleniew¹tpliwie L'payrów!Podczas tej krótkiej przerwy rozmno¿y³ siê!Ale jak? Hoy, to by³ ten p³yn do p³ukania gard³a, którego domaga³ siêZiemianin.To by³ pomys³ L'payra od pocz¹tku do koñca, jego ostatniezabezpieczenie.Gdy Ziemianin do­sta³ p³yn, przeszmuglowa³ go do L'payra, a tenukry³ go w celi, zamierzaj¹c u¿yæ w ostatecznoœci.Ten p³yn, Hoy, to by³a woda z sol¹!No i mia³em za swoje.Gtetanie oznajmili mi, ¿e ich pra­wo przewiduje takieprzypadki, ale co mi tam po ich prawie.- Pope³niono przestêpstwo, sprzedano pornografiê - na­lega³ rzecznik delegacji.- ¯¹damy naszego wiêŸnia.Oby­dwu jego czêœci!- Stosownie do Statutów Galaktycznych, paragrafy od 6009371 do 6106514 -odezwa³ siê Obsborne Blatch - ¿¹­dam natychmiastowego uwolnienia i rekompensatyw wy­sokoœci nie mniejszej ni¿ dwa miliardy megawarów oraz kompletnej,pisemnej.A co na to L'payr?- Ca³kiem niewyklucone, ze nasz psodek, L'payl, pope³­ni³ jakieœ nielozwaznecyny - zasepleni³y dwa m³ode ame-boidy, siedz¹ce w celi obok Osbome'a Blatcha -ale co to ma wspólnego z nami? L'payl zap³aci³ za swoje zblednie, umielaj¹c psypolodzie.A my jesteœmy mali i baldzo, bal­dzo niewinni.Psecies stal¹ pocciwaGalaktyka chyba nie bêdzie kalaæ dzieci za gzechy ich lodziców!No, i co ty byœ zrobi³?Wys³a³em ca³y ten kram do Sztabu Patroli - i delegacjê Gtetan z ich prawniczymiwybiegami, i Osborne'a Blatcha z jego parasolem, i zawini¹tko z orygina³amitych zdjêæ pornograficznych i w koñcu dwa (s³ownie: dwa!) pokryte ros¹ m³odeameboidy.Mo¿esz je nazwaæ L'payr junior pier­wszy i L'payr junior drugi.Zróbz nimi, co ci siê ¿ywnie podoba, tylko b³agam, nic mi o tym nie mów!A jeœli dasz radê znaleŸæ jakieœ rozwi¹zanie z pomoc¹ starszych i m¹drzejszychg³Ã³w w sztabie i zd¹¿ysz to zrobiæ, zanim Stary nabawi siê glokcystomorfy, toPah-Chi-Luh i ja bêdziemy ci dozgonnie wdziêczni [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl