[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Œwiat³a siê pali³y bez przerwy, nie by³o jednego k¹ta, gdzie bypanowa³ pó³mrok, nie mówi¹c o ciemnoœci.Czasami zamyka³em oczy, ¿eby sobieprzypomnieæ, jak to jest, kiedy jest ciemno.Wychodzi³em o trzeciej na dwór ipatrzy³em na akademik.Ca³y gmach wibrowa³ od ha³asu i œwiate³, spala³y siêkilotony elektrycznoœci.A na drugi dzieñ na zajêciach ci sami ludzie mówili oekologii i ochronie przyrody.¯eby siê od tego oderwaæ, przenoszê siê - prawie dos³ownie - do biblioteki.Pod³apujê tam nawet sta³e zajêcie i to mi jakoœ pomaga utrzymaæ resztkêzdrowych zmys³Ã³w.Ci ludzie nie maj¹ chwili samotnoœci.Prace semestralne pisz¹w ba³aganie, ha³asie i smrodzie.A smród, jak Boga kocham, œcina z nóg.Wewszystkich pokojach pod³ogi s¹ gêsto zas³ane papierami, ¿arciem, brudnymiskarpetami, ciuchami, ksi¹¿kami.Ka¿dy w tym brodzi po kostki.Ludzie szwendaj¹siê na wpó³ ubrani - istne zoo, za grosz prywatnoœci.Tato jeszcze siê nie po³apa³, dlaczego nie chcê tam wracaæ.Tato ma jedn¹dziwn¹ cechê: nie rozmawia o takich rzeczach.W ogóle potrafi rozmawiaæ zludŸmi, to znaczy - prowadziæ konwersacjê: œwietnie opowiada, wyg³asza gównianewyk³ady o malarstwie jako formie porozumienia - ale nigdy nie rozmawia orzeczach istotnych.Ma sk³onnoœæ do ignorowania wszystkiego, co mu niemi³e.Mama te¿ taka jest.Ale przecie¿ musimy to ruszyæ, prêdzej czy póŸniej, tylko ¿e ja nie mam zamiaruzaczynaæ.Tak naprawdê to chcia³bym pisaæ.Pisanie jest czymœ, co lubiê robiæ.Tato ztego samego powodu zaj¹³ siê malarstwem.Wiem, ¿e nawijaæ umiem lepiej ni¿przeciêtny cz³owiek, a to ju¿ coœ.Najpierw spróbujê napisaæ powieœæ albo mo¿escenariusz, wszystko jedno.Potrzebna mi tylko chata i trochê ciszy.Mo¿e siêwtedy sprê¿ê i coœ zrobiê dla odmiany.Bo¿e Œwiêty, dni przeciekaj¹ mi przezpalce, a nie mam siê czym pochwaliæ.Mo¿e Debby jednak przyjedzie.Podoba³oby jej siê w mojej chacie.Debby maBerkeley po dziurki w nosie, no i fajnie by by³o mieæ pod rêk¹ dobr¹ kobietê.Jedyny k³opot, to sk¹d braæ pieni¹dze.Nie dadz¹ mi cartede travail.Przez tenzafajdany wspólny rynek nie ma si³y, ¿eby Amerykanin znalaz³ legaln¹ robotê weFrancji.Mo¿e siê wynajmê do wykopów buraka cukrowego.Mówi¹, ¿e mo¿na przy tymzarobiæ do tysi¹ca dolców miesiêcznie.Z paru tysiêcy na rok wy¿y³bym z³atwoœci¹.Stary Debby te¿ coœ tam dorzuci.- Tato, stañmy gdzieœ na œniadanie.Padam z g³odu.Kiwa g³ow¹.Ju¿ coœ wykombinowa³.Nied³ugo przejedziemy z Utah do Kolorado.Gdzieœ przed nami s¹ Rockies, ale jeszcze ich nie widaæ.Kiedy pru³em szosami na swoim yamasaki, by³em o wiele bli¿ej wszystkiego ni¿teraz.Pozna³em ka¿de wybrzuszenie na drodze, wszystkie wyboje.Ka¿d¹ milêwessa³em w siebie, a potem, po kawa³ku, wypluwa³em.Trzyma³em siê kierownicy,zêby mi dzwoni³y, czu³em, jak nerki skacz¹ w œrodku.Nocami by³em do niczego.Dwa razy sika³em krwi¹.Spanie w towarzystwie komarów i moskitów te¿ by³oistnym piek³em.Wzi¹³em co prawda namiot, ale bez moskitiery.Muszê byæuczulony na moskity: co rano budzi³em siê spuchniêty jak balon.Samo trzymaniekierownicy i przerzucanie biegów paluchami obrzmia³ymi jak serdelki by³o nielada sztuk¹.- Tato, mo¿e byœmy tak otworzyli okno? Wnerwia mnie to zimne powietrze zpuszki.- Dobra myœl.Pustyniê ju¿ minêliœmy.Wciska guziki i oba okna zaczynaj¹ siêopuszczaæ - potêga bioniki.Wiatr dmucha nam w twarze i owiewa nas dooko³a.- Tak du¿o lepiej, Bili.Mnie wystarczy, ¿e wsi¹dê w tak¹ puszkê, i ju¿ niewiem, na jakim œwiecie ¿yjê.Pó³ godziny póŸniej zatrzymujemy siê na p¹czki i kawê.O Jezu! W pale siê nie mieœci! Kilka p¹czków, dwie kawy, a rachunek - ponad dwapiêædziesi¹t!Œwiat to naprawdê jedno wielkie szambo.Cz³owiek zaharowuje siê do upad³ego poto jedynie, ¿eby siê utrzymaæ na powierzchni.Przeciêtna pensja wystarczaw³aœciwie tylko na wynajêcie kawa³ka dachu nad g³ow¹, na coœ do garnka i coœ nagrzbiet - czêsto z drugiej rêki.A bez pracy ¿yæ siê nie da - b³êdne ko³o.Wystarczy spojrzeæ na Gary'ego i Marty: klucz rzucony w morze.Cyrk kwadratowy.Rozdzia³ 6Nazajutrz po wizycie w szpitalu biorê siê za swoj¹ hondê.Przede wszystkimrozk³adam gazety, ¿eby nie zat³uœciæ i nie zaœwiniæ pod³ogi.Zdejmujê rurkigaŸnika, potem wyci¹gam wtyki, oczyszczam je i ustawiam [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl