[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Naglezobaczy³ wœród tych sieci paj¹ki, ogromne i szkaradne, zaczajone w ga³êziachnad jego g³ow¹.Pierœcieñ pierœcieniem, lecz hobbit zadr¿a³ z przera¿enia namyœl, ¿e paj¹ki mog³yby go dostrzec.Ukryty za drzewem obserwowa³ je czaspewien, a¿ w ciszy i spokoju lasu dos³ysza³, ¿e wstrêtne stwory rozmawiaj¹miêdzy sob¹.G³osy mia³y przenikliwe, skrzecz¹ce i sycz¹ce, ale Bilbo rozumia³wiele z tego, co mówi³y.A mówi³y o krasnoludach!    - Ciê¿ko by³o, ale siê op³aci³o - rzek³ jeden paj¹k.- Skórê maj¹obrzydliwie grub¹, to prawda, za³o¿ê siê jednak, ¿e w œrodku s¹ bardzosoczyste.    - Aj, aj, co to bêdzie za przysmak, jeœli trochê przedtem powisz¹ - rzek³drugi.    - Nie trzymajcie ich za d³ugo - wtr¹ci³ siê trzeci.- Ju¿ i tak nie s¹takie t³uste, jak byæ powinny.Widaæ nie od¿ywia³y siê ostatnimi czasy doœædobrze.    - Ja wam radzê, zabijmy je od razu - sykn¹³ czwarty.- Zabijmy, a potemniech trochê jeszcze powisz¹.    - Pewnie ju¿ nie ¿yj¹ do tej pory - powiedzia³ pierwszy.    - Gdzie tam! Przed chwil¹ widzia³em, jak siê któryœ szamota³.Myœlê, ¿ezbudzi³ siê w³aœnie z mi³ego snu.ChodŸcie, poka¿ê wam.    To mówi¹c t³usty paj¹k pomkn¹³ po nitce pajêczyny na wysok¹ ga³¹Ÿ, z którejzwisa³o rzêdem dwanaœcie jakby kokonów.Ko³ysa³y siê w mroku i Bilbo dopieroteraz je zauwa¿y³; serce mu zamar³o ze zgrozy, kiedy dostrzeg³ stercz¹c¹ zoplotu pajêczyny tu nogê krasnoluda, ówdzie czubek nos, brodê albo kaptur.    Paj¹k skierowa³ siê do najgrubszego kokonu."To z pewnoœci¹ tan biedakBombur" - pomyœla³ Bilbo, wpatruj¹c siê bystro w wystaj¹cy nochal.Z wnêtrzapajêczego worka doby³ siê st³umiony wrzask, a koniec stopy wyrwa³ siê z wiêzówi wymierzy³ paj¹kowi celnego, potê¿nego kopniaka.A wiêc dusza ko³ata³a siêjeszcze w Bomburze! Plasnê³o tak, jakby któs kopn¹³ dziuraw¹ pi³kê, paj¹krozwœcieczony zlecia³ z ga³êzi i by³by siê rozbi³ na ziemi, gdyby w ostatniejchwili nie z³apa³ siê w³asnej nici.Inne paj¹ki przyjê³y to œmiechem.    - Mia³eœ racjê - mówi³ - nasze przysmaki jeszcze ¿yj¹, a nawet wierzgaj¹.-Zaraz z nimi zrobiê porz¹dek - sykn¹³ rozgniewany paj¹k, wspinaj¹c siê po nitcez powrotem na ga³¹Ÿ.    Bilbo uzna³, ¿e nadszed³ dla niego moment dzia³ania.Dostaæ siê na drzewodo wstrêtnej bestii nie móg³, nie mia³ te¿ ³uku ani strza³.Rozgl¹daj¹c siêwokó³ spostrzeg³ mnóstwo kamyków le¿¹cych tu¿, jakby w ³o¿ysku wysch³egopotoku.Hobbit mia³ wprawê w rzucaniu   kamieniami.Nie potrzebowa³ szukaæ d³ugo, by znaleŸæ zgrabny, g³adki kamykjajowatego kszta³tu, w sam raz pasuj¹cy mu do rêki.Gdy Bilbo by³ ma³y, nierazzabawia³ siê ciskaniem kamieni, tak ¿e króliki, wiewiórki, a nawet ptakiucieka³y mu b³yskawicznie z drogi, jeœli zauwa¿y³y, ¿e siê schyla; dorós³szyspêdza³ wiele czasu na takich grach jak palant, pi³ka i krêgle - s³owem, lubi³spokojne zabawy polegaj¹ce na rzucaniu do celu; Bilbo zna ró¿ne sztuki próczpuszczania kó³ek z dymu, zadawania i rozwi¹zywania zagadek i gotowania, chocia¿nie mia³em dot¹d czasu, aby wam o tym powiedzieæ.Teraz równie¿ nie czas na terzeczy.Bo nim Bilbo uzbiera³ doœæ kamieni, paj¹k dosta³ siê na ga³¹Ÿ Bombura iju¿ gotowa³ siê go zabiæ.W tym okamgnieniu Bilbo cisn¹³ kamieniem.Trafi³prosto w g³owê.Paj¹k bezw³adnie spad³ z drzewa, plasn¹³ o ziemiê i leg³ zpodkurczonymi nogami.    Nastêpny kamieñ ze œwistem przeci¹³ gêst¹ sieæ, porwa³ nici i paf! -uœmierci³ na miejscu tkwi¹cego w jej œrodku paj¹ka.Wtedy w gromadzie paj¹kówwszczê³o siê okropne zamiesznia, tak ¿e przez chwilê ¿aden z nich nie myœla³ okrasnoludach, mo¿ecie mi wierzyæ.Paj¹ki nie widzia³y Bilba, lecz orientowa³ysiê, z której strony sypi¹ siê pociski.Z szybkoœci¹ b³yskawicy zbieg³ywszystkie, ko³ysz¹c siê na nitkach nad g³ow¹ hobbita, zarzucaj¹c wszêdzie wko³osieci tak gêsto, ¿e w powietrau zaroi³o siê od nich jak od wê¿y.    Ale Bilbo ju¿ zd¹¿y³ odskoczyæ w inne miejsce.Przysz³o mu na myœl, ¿enajlepiej bêdzie odci¹gn¹æ rozwœcieczone paj¹ki jak najdalej od krasnoludów;chcia³ wiêc obudziæ ich ciekawoœæ, podra¿niæ je i rozgniewaæ.Gdy ju¿ zpiêædziesi¹t bestii zgromadzi³o siê nad jego poprzednim posterunkiem, cisn¹³kilka kamieni najpierw w ten t³um, a potem dalej, celuj¹c w paj¹ki, którezatrzymywa³y siê nieco w tyle za tamtymi.Wreszcie tañcz¹c wœród drzewzaœpiewa³ im na z³oœæ, ¿eby wszystkie poci¹gn¹æ ku sobie; liczy³ przy tym, ¿ekrasnoludy us³ysz¹ i poznaj¹ jego g³os.    Oto co œpiewa³ Bilbo:      Stare pajêczysko   Sieæ obrzyd³¹ tka.   Chcia³by mnie wypatrzyæ -   Przed oczyma mg³a.   Obrzydluchu - ktoœ jest zacz,   Chocia¿ ciemno - dobrze patrz,   Kto to tutaj cz³apie!   Stary ³achmaniarzu,   Choæbyœ z gniewu pêk³,   Nic tu nie wypatrzysz   Poœród skalnych wnêk.   Obrzydluchu - ktoœ jest zacz,   ZejdŸ z ga³êzi - dobrze patrz -   I tak mnie nie z³apiesz!       Niezbyt dowcipnie, ale pamiêtajcie, ¿e musia³ tê piosenkê skleciæ sam, napoczekaniu, i to w bardzo niesprzyjaj¹cym momencie.W ka¿dym razie odnios³ataki skutek, jakiego sobie Bilbo ¿yczy³.Œpiewaj¹c rzuca³ dalej kamieniami iprzytupywa³.Wszystkie niemal paj¹ki pogoni³y za nim: jedne spuœci³y siê naziemiê, inne biega³y po ga³êziach z drzewa na drzewo lub przerzuca³y nowepajêcze mosty przez ciemnoœci lasu.Kieruj¹c siê s³uchem, dopêdza³y goszybciej, ni¿ przewidywa³.By³y rozwœcieczone.Nie mówi¹c ju¿ o kamieniach,¿aden paj¹k na œwiecie nie lubi, kiedy go ktoœ nazwie starym pajêczyskiem, no aza przezwisko obrzydlucha ka¿dy by siê obrazi³.    Bilbo przemkn¹³, lecz niektóre paj¹ki rozbieg³y siê w ró¿ne strony poswojej ojczystej polanie i zaczê³y pilnie prz¹œæ sieci, zamykaj¹c nimiwszystkie wolne przejœcia miêdzy drzewami.Wkrótce hobbit mia³ znaleŸæ siêuwiêziony w zagrodzie z grubej pajêczyny - tego siê przynajmniej spodziewa³ypaj¹ki [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl