[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pippinowie ciarkiprzesz³y po krzy¿u.- No, malcy - szepn¹³ ³agodnie Grisznak.- Jak wam siê spa³o? Przyjemnie? Czynie bardzo? Trochê mo¿e niewygodny nocleg: miêdzy szablami i nahajami z jednejstrony a lasem brzydkich w³Ã³czni z drugiej.Ma³y ludek nie powinien siê mieszaædo spraw, które s¹ wiêksze od niego.Mówi¹c to przebiera³ wci¹¿ paluchami po ich cia³ach.W g³êbi jego oczub³yszcza³o œwiate³ko, blade, ale gor¹ce.Nagle Pippinowi zaœwita³a w g³owie pewna myœl, jakby mu j¹ podszepnê³a napiêtawola przciwnika: „Grisznak wie o Pierœcieniu! Szuka go korzystaj¹c z chwili.gdy Ugluk zajêty jest czymœ innym.Pewnie po¿¹da go dla siebie”.Serce w nim zamar³o ze strachu, lecz nie trac¹c jasnoœci umys³u zacz¹³ siêb³yskawicznie zastanawiaæ, czy nie da³oby siê chciwoœci Grisznaka obróciæ naw³asny po¿ytek.- Nie s¹dzê, ¿ebyœ tym sposobem coœ znalaz³ - szepn¹³.- Nie tak to ³atwo.- Coœ? - spyta³ Grisznak.Jego palce przesta³y b³¹dziæ po ciele Pippina,zacisnê³y siê mocno na jego ramieniu.- Co takiego? O czym mówisz, mój ma³y?Przez chwilê Pippin milcza³.Potem nagle w ciemnoœciach doby³ z gard³abulgotliwe: glum, glum.- Nic szczególnego, mój skarbie - doda³.Poczu³, jak palce Grisznaka zadr¿a³y.- Aha! - sykn¹³ cichutko goblin.- A wiêc on o tym myœli! Aha! Bardzo, bardzoniebezpieczny pomys³, moi maleñcy.- Byæ mo¿e - odezwa³ siê Merry, który w lot zrozumia³ myœl Pippina.- Byæ mo¿e,niebezpieczny nie tylko dla nas.Ale sam wiesz to najlepiej.Chcesz tego czynie? I co nam za to gotów jesteœ daæ w zamian?- Czy ja go chcê? Czy chcê? - powiedzia³ Grisznak jakby zdumiony.Ale rêce musiê trzês³y.- Co bym gotów za niego daæ? Jak to rozumiecie?- To - odpar³ Pippin dobieraj¹c starannie s³Ã³w - ¿e macaniem po ciemku niewielewskórasz.Moglibyœmy oszczêdziæ ci sporo czasu i trudu.Ale musia³byœ namprzede wszystkim rozci¹æ wiêzy na nogach.Inaczej nie zrobimy nic i niczegowiêcej od nas siê nie dowiesz.- Biedne ma³e g³uptasy! - zasycza³ Grisznak.- Wszystko, co macie, i wszystko,co wiecie, wydusimy z was, kiedy przyjdzie na to pora.Bêdziecie tylko¿a³owali, ¿e nie macie wiêcej do powiedzenia, aby zaspokoiæ œledczego.Napewno! Przekonacie siê o tym ju¿ wkrótce.Nie bêdziemy spieszyli siê wœledztwie, nie! Jak wam siê zdaje, po co oszczêdziliœmy wasze ¿ycie? Mo¿ecie miwierzyæ, kochani, ¿e nie zrobiliœmy tego z dobroci serca.W tym wypadku nawetg³upi Ugluk nie pope³ni³ b³êdu.- Wierzymy ci bez trudu - odpar³ Merry.- Ale jeszcze nie trzymasz zdobyczy wgarœci.I wcale siê na to nie zanosi, ¿ebyœ j¹ kiedykolwiek dosta³.Jeœli naszaprowadz¹ do Isengardu, Grisznak dostanie figê.Wszystko zabierze Saruman.Jeœli chcesz coœ mieæ dla siebie, teraz jest ostatnia chwila, ¿eby siê z namiu³o¿yæ.Grisznak zacz¹³ traciæ cierpliwoœæ.Imiê Sarumana podnieca³o go niemal dofurii.czas up³ywa³, zamêt w obozowisku przycicha³.Ugluk i jego Isengardczycymogli wróciæ lada chwila.- Macie go przy sobie? Ma go któryœ z was? - warkn¹³.- Glum, glum - odpar³ Pippin.- Rozwi¹¿ nam najpierw nogi - rzek³ Merry.Czuli, ¿e ramiona orka dr¿¹ jak w febrze.- Przeklête, pod³e, ma³e gady! - sykn¹³.- Rozwi¹zaæ wam nogi? Wola³bymrozszarpaæ was na strzêpki.Czy nie rozumiecie, ¿e mogê was przeszukaæ a¿ doszpiku koœci? Ma³o tego! Mogê was posiekaæ na miazgê.Obejdê siê bez pomocywaszych nóg, jeœli zechcê was porwaæ i mieæ wy³¹cznie dla siebie!Nagle porwa³ ich obu.Mia³ w d³ugich ramionach si³ê straszliw¹.Wetkn¹³ sobiehobbitów pod pachy, brutalnie przycisn¹³ do ¿eber, ciê¿kimi d³oñmi zatka³ imusta.Potem, zgiêty wpó³, skoczy³ naprzód.Szybko, cicho przebieg³ a¿ nakrawêdŸ pagórka.Wypatrzy³ lukê miêdzy stra¿ami i jak upiór pomkn¹³ w ciemnoœæ,zboczem w dó³, a potem na zachód, ku rzece wyp³ywaj¹cej z lasu.Od tej stronydroga zdawa³a siê wolna, ledwie jedno ognisko b³yszcza³o wœród nocy.Po kilkunastu krokach zatrzyma³ siê, rozejrza³, pos³ucha³.Nic nie wypatrzy³ani nie us³ysza³.Pochylony skrada³ siê dalej.Z uchem przy ziemi, znowunas³uchiwa³ chwilê.Wreszcie podniós³ siê i zaryzykowa³ szyki skok naprzód.Alew tym samym momencie tu¿ przed nim zamajaczy³a sylwetka jeŸdŸca.Koñ chrapn¹³ istan¹³ dêba, cz³owiek krzykn¹³.Grisznak przypad³ do ziemi, rozp³aszczy³ siê na niej, nakrywaj¹c hobbitóww³asnym cia³em; potem wyci¹gn¹³ szablê.Niew¹tpliwie by³ zdecydowany raczejzabiæ swoich jeñców ni¿ dopuœciæ, by uciekli albo zostali odbici.Szablabrzêknê³a z cicha i mign¹³ w niej odblask ogniska, pal¹cego siê opodal.nagle zciemnoœci œwisnê³a strza³a; mo¿e ³ucznik dobrze wycelowa³, a mo¿e los kierowa³strza³¹, doœæ ¿e przeszy³a prawe ramiê orka.Wrzasn¹³ i wypuœci³ z rêki szablê.W mroku zadudni³y kopyta koñskie, Grisznak poderwa³ siê z ziemi i rzuci³ doucieczki, lecz niemal w tym samym okamgnieniu pad³ stratowany i przygwo¿d¿onyw³Ã³czni¹.Okropny, rozedrgany jêk doby³ siê z jego gard³a, po czym orkznieruchomia³ i umilk³.Pippin i Merry le¿eli plackiem w trawie tak, jak ich Grisznak zostawi³.DrugijeŸdziec nadjecha³ pêdem na pomoc towarzyszowi.Konie widaæ mia³y wzrokniezwykle bystry, a mo¿e innym zmys³em wyczuwa³y hobbitów, bo przeskoczy³ylekko nad nimi.JeŸdŸcy wszak¿e nie dostrzegli drobnych postaci otulonych wp³aszcze elfów, tak w owej chwili rozbitych, tak przera¿onych, ¿e nie œmia³ydrgn¹æ z miejsca.W koñcu jednak Merry poruszy³ siê i szepn¹³ cichutko:- Jak dot¹d bardzo piêknie, ale co robiæ, ¿eby z kolei nas nie nadziali nasztych?OdpowiedŸ zjawi³a siê jak na zawo³anie.Przedœmiertny wrzask Grisznakazaalarmowa³ bandê.Z krzyków i zgie³ku, jaki powsta³ na wzgórzu, hobbicizorientowali siê, ¿e orkowie spostrzegli ich znikniêcie.Ugluk zapewne str¹ca³znowu ³by z karków swoich podkomendnych.Nagle od strony lasu i gór, spozakrêgu ognisk oblegaj¹cych obozowisko, na krzyk bandy odpowiedzia³y g³osy orków [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl