[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znów zaleg³a na chwilê cisza, a potem odezwa³ysiê bêbny uroczystym rytmem marsza i nad ich werbel wzbi³ siê chór g³osówczystych i silnych.Naprzód, naprzód, bêben nasz gra: ta-randa randa randa ram!Entowie ruszyli.Coraz bli¿ej rozlega³a siê pieœñ:Naprzód, naprzód, bêben dudni i róg gra: ta-runa runa runa ram!Bregalad wzi¹³ hobbitów na rêce i tak¿e wyruszy³ ze swego domu.Po chwilihobbici ujrzeli zastêp w marszu: entowie sadzili wielkimi krokami stokiemwzgórza w dó³.Na czele szed³ Drzewiec, za nim z pó³ setki wspó³braci, którzypostêpowali dwójkami, w nogê, wyklaskuj¹c d³oñmi na udach regularny rytm.Byliju¿ tak blisko, ¿e hobbici widzieli b³ysk i zielone skry w ich oczach.- Hum, hm! Ruszyliœmy hucznie, ruszyliœmy nareszcie! - zawo³a³ Drzewiecspostrzegaj¹c Bergalada i hobbitów.- ChodŸcie z nami, przy³¹czcie siê dogromady.Ruszyliœmy.Idziemy na Isengard!- Na Isengard! - odkrzyknê³y liczne g³osy.- Na Isengard!Na Isengard, na Isengard!Z³y czeka los kamienn¹ w³oœæ!Choæ Isengard, jak hardy czartI g³adki doœæ, jak go³a koœæ -Dziœ ka¿dy woj z nim stoczy bójI dŸwignie g³az i w dŸwierza prask!Ju¿ pieñ siê tli, pryskaj¹ skry,Bój wzywa nas - idziemy wraz!Na Isengard, i mieczem w pierœ,Niesiemy œmieræ, niesiemy œmieræ!Tak œpiewali maszeruj¹c na po³udnie.Bregalad z ogniem w oczach podskoczy³ doszeregu i zaj¹³ miejsce w boku Drzewca.Stary ent wzi¹³ od niego hobbitów iznów usadowi³ ich sobie na ramionach.Sunêli wiêc dumnie na czele rozœpiewanegopochodu, serca bi³y im mocno, g³owy zadzierali wysoko.Oczekiwali, ¿e staniesiê coœ niezwyk³ego, a mimo to zdziwi³o ich przeobra¿enie entów.Jakby naglerunê³y upusty, z dawna powstrzymywane przez potê¿n¹ zaporê.- Jednak¿e entowie namyœlili siê doœæ szybko, prawda? - oœmieli³ siê zagadn¹æPippin, gdy po jakimœ czasie œpiew umilk³ i tylko tupot nóg i klaskanie r¹krozlega³o siê w ciszy.- Szybko? - rzek³ Drzewiec.- Hm.Rzeczywiœcie.Szybciej, ni¿ siêspodziewa³em.Od wieków nie widzia³em ich tak wzburzonych.My, entowie, nielubimy siê burzyæ.I nie burzymy siê nigdy, póki nie przekonamy siê na pewno,ze naszym drzewom i nam samym grozi œmiertelne niebezpieczeñstwo.Nic podobnegonie zdarzy³o siê w tym lesie od czasu wojen miêdzy Sauronem a ludŸmi zza Morza.Ca³a wina spada na orków, ¿e niszczyli las z samej z³oœliwoœci.rarum!.bonie maj¹ na swoje usprawiedliwienie nawet tego, ¿e potrzebowali drew dopodsycania ognia w swoich piecach.To nas najbardziej zgniewa³o, a tak¿ezdradziecki postêpek s¹siada, który powinien by³ nas wspieraæ.Od czarodziejówwymaga siê czegoœ wiêcej, i zazwyczaj inaczej te¿ postêpuj¹.na tak¹ zdradê niema doœæ strasznej kl¹twy, doœæ nikczemnej nazwy w jêzyku elfów, entów aniludzi.Precz z Sarumanem!- Czy naprawdê rozwalicie bramy Isengardu? - spyta³ Merry.- Hm, hm.byæ mo¿e, byæ mo¿e.Nie wiesz, jak¹ mamy si³ê.Czy s³ysza³eœ otrollach? S¹ bardzo silni.A przecie¿ to tylko poczwary, które za dni WielkichCiemnoœci stworzy³ Nieprzyjaciel przedrzeŸniaj¹c entów, tak samo jak na drwinêz elfów wyhodowa³ orków.My jesteœmy od trollów silniejsi, jesteœmy koœci¹ zkoœci Ziemi.Jak korzenie drzew, tak i my umiemy rozsadzaæ g³azy, ale robimy toszybciej ni¿ one, znacznie szybciej, gdy wpadniemy w gniew.Je¿eli nassiekierami nie zetn¹, ogniem nie spal¹ albo nie zniszcz¹ czarami, roz³upiemy nadrzazgi ca³y Isengard i obrócimy jego mury w perzynê.- Ale Saruman pewnie bêdzie stara³ siê was powstrzymaæ?- Hm, ha! Pewnie, ¿e tak.Nie zapomnia³em o tym.D³ugo o tym rozmyœla³em.Ale,widzicie, wielu entów jest ode mnie m³odszych o kilka pokoleñ drzew.Terazwszyscy wzburzyli siê i jedno im tylko w g³owie: rozbiæ Isengard.Wkrótcewszak¿e zaczn¹ znów zastanawiaæ siê, och³on¹, kiedy przyjdzie pora na wieczornykubek napoju.Okrutnie bêdziemy spragnieni.A teraz niech maszeruj¹ ze œpiewem.Daleka droga przed nami, wystarczy czasu do namys³u.Najwa¿niejsze, ¿e ju¿ruszyliœmy.Przez chwilê Drzewiec maszerowa³ œpiewaj¹c razem z innymi, potem g³os zni¿y³ doszeptu i wreszcie umilk³ zupe³nie.Pippin widzia³, ¿e sêdziwy ent czo³a machmurne i zmarszczone.Kiedy wreszcie starzec podniós³ wzrok, hobbit dostrzeg³w jego oczach wyraz smutku.Smutku, ale nie desperacji.Œwiat³o bowiem migota³ow nich tak, jakby zielone p³omyki zapad³y jeszcze g³êbiej w ciemn¹ studniêmyœli.- Oczywiœcie, bardzo byæ mo¿e, drodzy przyjaciele - rzek³ wreszcie - bardzo byæmo¿e, ¿e idziemy ku w³asnej zgubie i ¿e to ostatni marsz entów.Gdybyœmy jednakzostali w domu z za³o¿onymi rêkoma, zguba i tak by nas tam znalaz³a prêdzej czypóŸniej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- J.R.R. Tolkien Władca Pierœcieni 1 Drużyna Pierœcienia 1
- Blazejewski Michal J.R.R. Tolkien, Powiernik PieÂœni
- J.R.R. Tolkien Władca Pierœcieni 3 Powrót Króla 1
- J.R.R. Tolkien Unfinished Tales
- Tolkien J. R. R. wyprawa tom 1
- J.R.R..Tolkien. .Silmarillion
- J.R.R. Tolkien Silmarillion (3)
- Charles Dickens Dickens at Christmas (epub)
- Cathy Williams The Boss's Proposal [HP 2245, M
- Berthold, Will Prinz Albrecht Strasse
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- agraffka.pev.pl