[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sącząc napoje i czekając na zamówione jedzenie, rozmawialiśmy o naszych dzieciach, jak to często bywa z rodzicami.Patrick powiedział, że Michael jest dobry z matematyki, ale nielubi czytać ani pisać.Miał nadzieję, że Michael wkrótce polubiksiążki, bo on sam mógł spędzić nad dobrą książką wiele godzini kompletnie zanurzyć się w innym świecie.Powiedziałam, że jateż tak robię, gdy tylko mam czas.Patrick lubił science fiction,a jednym z jego ulubionych autorów był Arthur C.Ciarkę.Później rozmawialiśmy trochę o Odysei kosmicznej 2001 oraz nakręconym na podstawie książki klasycznym już filmie i zastanawialiśmy się, czy istnieje szansa, by roboty kiedykolwiek osiągnęły taki poziom rozwoju, że będą potrafiły myśleć i czuć.Przyniesiono nam potrawy oraz wino i jedząc, kontynuowaliśmy naszą rozmowę.Poruszyliśmy wiele tematów - pogodę, bezrobocie, wakacje, naszą edukację w porównaniu z edukacjąnaszych dzieci i tak dalej.Omijaliśmy jedynie temat chorobyPatricka.Było tak do końca posiłku.Skończyliśmy jeść i zrezygnowaliśmy z deseru.Dopijaliśmy wino i czekaliśmy na kawę, gdy Patrick powiedział:- W zeszły weekend zadzwoniłem do mojej ciotki.Mieszkaw Walii.To siostra mojej matki - na co pokiwałam głową.-Ostatni raz widziałem ją na pogrzebie Kathleen.To dziwnakobieta.Spojrzałam na niego pytająco.Wzruszył ramionami.- Jest żarliwie wierzącą prezbiterianką i próbuje nawrócićkażdego, kogo spotka.Trudno z nią rozmawiać, bo ciągle peroruje o piekle i potępieniu - powiedział i zaśmiał się lekceważąco.- Stella zasugerowała, żebym się z nią skontaktował, aby sprawdzić, czy chciałaby zająć się Michaelem.Nie chciała i jeśli mam być szczery, to poczułem ulgę.Wolałbym, żeby Michael trafił doopieki zastępczej, niż zamieszkał z nią.Wiesz, powiedziała mi,że powinienem był ożenić się ponownie, gdy Michael był mały,i teraz nie miałbym tego problemu.- Co? — wydusiłam zszokowana.- Chyba nie mówiszpoważnie!Roześmiał się.- Ależ tak.Co niby miałem zrobić? Zamieścić ogłoszeniew gazecie o treści „Szukam żony i matki na wypadek kopnięciaw kalendarz"?Oboje się roześmialiśmy, ale po chwili powiedziałam niecobardziej poważnie:- Twoja ciotka nie jest osobą, którą wybrałabym do opiekinad moimi dziećmi.- Nie jest - powiedział Patrick otwarcie.- I ja też bym tegonie zrobił.Wiedziałam, że pomimo rad i ostrzeżeń Jill muszę powiedzieć to, co nakazywało mi serce.Odstawiłam kieliszek i pochyliłam się w kierunku Patricka, który zapatrzył się w płomień świecy.- Pat, nie chcę dziś rozmawiać o twojej chorobie.To byłcudowny wieczór, ale muszę ci coś powiedzieć - a on podniósł wzrok i spojrzał na mnie pytająco.- Gdybyś kiedykolwiek był zbyt chory, aby zająć się Michaelem i chłopiec musiałbyzamieszkać ze mną, mogłoby tak zostać na stałe, jeśli obaj byścietego chcieli.Nie musisz się martwić.Zajęłabym się twoim synem.Po chwili przerwy powiedział:- Naprawdę byś to zrobiła, Cathy? Naprawdę? Jaką ty jesteśwspaniałą kobietą.- Jego oczy zamgliły się łzami i odwróciłwzrok.- A teraz - powiedziałam szybko - porozmawiajmy0 czymś weselszym.Jeśli nie masz żadnych planów na ten weekend, to może wpadlibyście z Michaelem na ten obiad, który przegapiłeś, gdy wylądowałeś w szpitalu?- Bardzo chętnie - odpowiedział z bardziej radosną miną.- Już się na to cieszę.Wypiliśmy kawę, odmówiliśmy poczęstunku likierem1 Patrick powiedział, że jeśli już skończyliśmy, to poprosio rachunek.- Może zapłacimy po połowie? - zapytałam, gdy wyjąłportfel.- Nie ma mowy - powiedział stanowczo.- Nie chcę naweto tym słyszeć.- W takim razie bardzo ci dziękuję - powiedziałam.- Świetnie się bawiłam.- Ja też.I to ja tobie dziękuję.Gdy wstaliśmy, pomógł mi założyć płaszcz.Na zewnątrz, w odległej części podjazdu restauracji stałydwie taksówki z wyłączonymi silnikami, ale zapalonymi światłami, czekając na gości, którzy mogli potrzebować transportu.Patrick dał znak kierowcy pierwszej, aby podjechał, i podał mumój adres, a następnie otworzył dla mnie tylne drzwi.- Ładna restauracja - powiedział kierowca, gdy Patrickusiadł obok mnie i ruszyliśmy.- Bardzo - potwierdziliśmy oboje.- Jakiś czas temu zmienił się właściciel, ale jakość się niepogorszyła - powiedział kierowca, a później rozmawiał z namiprzez cały kwadrans drogi do mojego domu.Zauważyłam jednak, że mówiąc, częściej patrzył w lusterku na mnie niż na Patricka.Gdy skręciliśmy w moją ulicę, powiedział:- Znam tę ulicę.I pani twarz wydawała mi się znajoma.Patrick i ja spojrzeliśmy na niego w lusterku.- Przez kilka tygodni opiekowała się pani dzieciakiemmojej sąsiadki - powiedział do mnie.- To było parę lat temu,ona przechodziła wtedy trudny okres.- Naprawdę? - zapytałam zaskoczona.- Chłopiec nazywał się Carl, a jego mama to Chrissie.Miałwtedy trzy latka.- Ach tak, pamiętam - powiedziałam, zastanawiając się, jakto możliwe, że taksówkarz mnie znał.- Jak się miewają?- Bardo dobrze.Wciąż mieszkają obok mnie.Podwiozłemjego mamę, gdy go od pani odbierała.- Ach, rozumiem - powiedziałam.- Ma pan dobrą pamięć.- Wprawdzie pamiętałam Carla i jego mamę, ale z pewnościąnie rozpoznałabym taksówkarza, który ich odbierał.- Powiem Chrissie, że panią widziałem.- Tak, i proszę ich ode mnie pozdrowić.Bardzo się cieszę,że im się układa.Podjechaliśmy pod mój dom i chociaż byłam zmęczona, czułam, że powinnam zaprosić Patricka na kawę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl