[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-No cóż, mochyba już są dobre.Weźmy sobie dwa talerze i.żesz mu ode mnie pogratulować.Chłopcy nie bali się z tobą- Praktycznie kim, Townsend?umawiać? No wiesz, chodzić z dziewczyną, która ma czterech- No wiesz.- powiedział, wzruszając ramionami z zażestarszych braci i ojca z pozwoleniem na broń.nowaniem.- Dziewicą.Lou nie wiedziała, czy to ze względu na wino, czy swobodę, z jaką rozmawiali - zupełnie bez złośliwości, chyba po raz pierwszy od świtu, czy też może dlatego, że wreszcie, po czterdziestu ośmiu godzinach koszmaru, właśnie zaczynała się rozluźniać.W każdym razie roześmiała się i powiedziała:18- No cóż, nie wiem.Był tylko jeden.- Co jeden? Rewolwer?- Nie - odparła i zachichotała.Zachichotała! Lou, któraOch! -zawołała żona Tima Lorda, klaszcząc w ręce.-Niemożliwe! Boże, jakie to śmieszne! Zupełnie w jego stylu.nigdy nie chichotała, ale lubiła śmiać się na całe gardło, wzoNie sądzisz, że to zupełnie w stylu Jacka, Mel?rem Lindy Fiortentino, ile razy zdarzało jej się utknąć w korkuMelanie Dupre uśmiechnęła się półgębkiem.Eleonora pona autostradzie! -Chłopak.myślała, że to pewnie kolejny pseudonim artystyczny, wszyscyJack chyba sparzył sobie dłoń szpinakiem.Machając niąznajomi Jacka mieli pseudonimy, bo dziewczyna w żaden spow powietrzu, zapytał zdumiony: sób nie mogła być Francuzką.Żadna znana Eleonorze Francuz- Co? Barry Kimmel to twój jedyny chłopak? W całym życiu?ka nie dałaby swojej córce na imię Melanie.W przeciwieństwieO Boże, po co ona to powiedziała? Jack miał tyle romando Vicky, druga aktorka nie wydawała się specjalnie zainteresosów - i to tylko odkąd stał się sławny - że łączna suma byłych wana opowieściami o dzieciństwie Jacka.Eleonora nie miałapartnerów Lou musiała stanowić dla niego niezłe zaskoczenie.jej tego za złe.Jack był słodki jako dziecko, oczywiście.AleZdaje się, że doznał szoku.trudno, żeby taką osobę jak panna Dupre, oszałamiająco pięknąkobietę, bawiło wysłuchiwanie czułych opowieści matki o ukosiała zgodzić się z Frankiem, że ten cały Barry to nieokrzesany chanym synu.W końcu ledwie go znała.cham.I burek.A może znała go o wiele lepiej, niż się wydawało, bo dysNo właśnie, jakich ciekawych słów uczyła się od Franka!kretnie przysłaniając ziewnięcie delikatną dłonią- Eleonora nieNaprawdę, był dla niej źródłem niezwykłych, nowych przeżyć.zdołała powstrzymać myśli, że paznokcie u tej dłoni są nieco zaEleonora zerknęła na niego kątem oka.Był również przystojny,długie - powiedziała:prawdziwy dżentelmen.No cóż, Eleonora nie przypominała- Och, Jack setki razy opowiadał mi tę historię.sobie, kiedy po raz ostatni ktoś przepuszczał ją w drzwiach -- Doprawdy? - Vicky rzuciła dziewczynie jadowite spojwyłączając oczywiście, Richardsa.rzenie.- N o cóż, ja jej nigdy nie słyszałam.Było w nim o wiele więcej z dżentelmena niż w tym okropA potem ta Vicky o twarzy anioła - która na wieść, że Jacknym Timie Lordzie.Aż trudno uwierzyć, że ten oto mały człomoże jeszcze żyje, ożywiła się niezmiernie, przebrała z piżamy wieczek wyreżyserował najgłośniejszy film ostatnich lat.Nici nawet przeciągnęła szczotką po włosach - zwróciła się do Eledziwnego, że czuł się taki ważny.Ale mimo wszystko, to nie do onory i poprosiła, szeroko otwierając błękitne oczy:przyjęcia, żeby on i jego żona zatrzymywali ich tak długo.Prze- Proszę mi powiedzieć, co Jack zrobił potem, pani Town-cież zdawali sobie sprawę, że cały dzień spędzili z Frankiem nasend.rozmowach z policją, z biurem lotnictwa cywilnego i z prasą.Eleonora westchnęła.Spojrzała na pana Calabrese - czyNa litość boską, wystarczyłoby tego, żeby wykończyć młodąraczej Franka, bo nalegał, żeby tak się do niego zwracała.Eleosobę, a Eleonora zbliżała się do sześćdziesiątych piątych uroonora z zasady nie pochwalała zdrobnień, ale Franklin było istotdzin.nie zbyt oficjalnym imieniem dla tego miłego człowieka.BieI do tego jeszcze zmiana czasu! W domu było już po półnodaczek.Musiał być tak samo znużony jak ona, prawie zasypiałcy.Nawet Alessandro spał teraz jak zabity w swoim wiklinona białej kanapie.Dobry, poczciwy człowiek.Okazał jej tyle wym koszyku!troski i życzliwości.I jakie to urocze, że wziął Alessandra na- Pani Townsend? - Vicky Lord patrzyła na nią wyczekukolana i nawet pozwalał lizać się po twarzy.jąco.Och tak, chyba zadała jej jakieś pytanie.Eleonora czułaA w czasie rozmów z policją okazał się wprost nieoceniosię tak strasznie zmęczona, nie mogła sobie nic przypomnieć.ny! Jako emerytowany policjant rozumiał z tego wszystkiegoAch, właśnie.Ta historyjka o Jacku.o wiele więcej niż ona i wyjawił jej mnóstwo ciekawych rzeczy- No cóż, Jack jako mały chłopiec zupełnie nie wykazywałna temat prowadzenia akcji ratunkowych i poszukiwania zagizrozumienia dla sztuki - powiedziała.- Więc jeździł tym swonionych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl