[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Chociaż może rzeczywiście.Spojrzał w okno, gdzie przed chwilą majaczyła twarz Kate, ale nikogo nie dostrzegł.Poczuł dojmujący ból.Kate stała tam jak żywa, z uśmiechem patrząc na niego i Julię.Gdyby tak naprawdę mogła tu być i cieszyć się z jego zaręczyn! Na pewno tańczyłaby teraz ze wszystkimi, a może nawet kazałaby znowu zagrać któryś z tych utworów, które on uważał za „kocią muzykę".Tak bardzo za nią tęsknił.– Musisz coś zjeść i napić się mocnej czarnej kawy usłyszał cichy i czuły głos Julii.Pokręcił przecząco głową.Był zanadto roztrzęsiony, żeby myśleć o tak prozaicznych rzeczach jak picie i jedzenie– Nie chcę tu być.Ten hałas, to wszystko, tu jest za dużo ludzi.Chodźmy stąd.Wziął ją za rękę i wyprowadził z sali.Pomyślała, że chce iść na werandę; świeże powietrze na pewno dobrze by mu zrobiło.On jednak zaprowadził ją na szerokie schody wiodące na piętro.Gdy nagle się zachwiał, podtrzymała go i objęła wpół.Poczuła, że Michael opiera się na niej całym ciężarem.– Bardzo bym chciał, żeby to była prawda.Gdybym tak mógł ją rzeczywiście zobaczyć.tam za oknem.Dostrzegła w jego oczach ból i serce zabiło jej z żalu Dobrze wiedziała, co znaczy tęsknić za kimś, kto nigdy już nie powróci.– Może to naprawdę była ona – szepnęła.– Może zjawił się tu jej duch? Takie rzeczy się zdarzają.Uśmiechnął się do swych wspomnień.– Moja babka nigdy nie stanęłaby tak skromnie za oknem.Nie znałaś jej.Ona zrobiłaby coś znacznie bardziej efektownego.Wleciałaby do salonu i przysiadła na żyrandolu, albo coś w tym rodzaju.Miała ogromne poczucie humoru.Weszli na piętro i ruszyli przed siebie długim, jasno oświetlonym korytarzem.– Dokąd idziemy? – zapytała Julia.– Kto to może wiedzieć – odparł filozoficznie.– Człowiek nigdy nie wie, co go czeka.– Mam na myśli, dokąd idziemy konkretnie teraz – sprowadziła go na ziemię.– Nie chodzi mi o wielkie problemy egzystencjalne.Czego szukasz?Michael otworzył przed nią drzwi.– Pokoju, w którym sypiam, kiedy tu jestem.Podeszła do nocnej lampy stojącej przy łóżku i zapaliła ją.Michael zamknął drzwi na klucz.– Widok babki na tym przyjęciu – zaczął powoli – przypomniał mi coś.Kate zawsze mówiła, że najważniejszą rzeczą w życiu jest.wiesz co?– Co?– Wiedzieć, czego się naprawdę chce i robić to.Zawsze tak żyła.Nigdy nie czekała, aż coś samo przyjdzie, szła i brała to, co uważała za istotne.Nigdy nie pozwalała, żeby niepewność i wątpliwości osłabiały ją i sprowadzały z raz obranej drogi.Gdyby naprawdę tutaj była, kazałaby mi zastanowić się, czego naprawdę chcę, i zrobić to.– Przecież ty też taki jesteś, stanowczy, zdecydowany.Wszyscy w firmie uważają cię za.Usiadł na łóżku i jednym ruchem zrzucił buty.– Pewnie się zdziwisz, ale tym razem wyjątkowo nie myślałem o pracy.Nawet mi to do głowy nie przyszło.Skinęła głową i spojrzała na telefon stojący na stoliku.– Połóż się teraz i wypocznij, a ja zadzwonię po taksówkę, żeby mnie odwiozła.Poczekam na dworze.Nikt mnie nie zauważy, wszyscy doskonale się bawią.Zdjął marynarkę i krawat i rzucił je na podłogę.– Tak, moja obecność na tym przyjęciu jest absolutnie zbędna.Goście świetnie dają sobie radę beze mnie.– Tak, a ty masz jutro wcześnie rano ważne posiedzenie musisz być wypoczęty.Ściągnął skarpetki i rozpiął pasek.– Doskonale mnie znasz.Sięgnęła po telefon.– Jaki numer mam wykręcić, żeby wyjść na zewnątrz? Tak jak w hotelu czy.Co ty robisz?Stanowczym ruchem wyjął jej z ręki słuchawkę.– Nigdzie nie pójdziesz – rzekł i rozpiął koszulę.– Michael, ja muszę.Nie myślisz chyba.– Rzeczywiście, nie myślę.Znudziło mi się myślenie, ostatnio za dużo tego było.– Chwycił ją za ręce.– Umówmy się, że odtąd nie będziemy myśleć.– Znowu jakaś umowa? – próbowała żartować.– Mamy wezwać Sterlinga, żeby wszystko ładnie spisał, punkt po punkcie?Nie zwolnił uścisku i poczuła się jak w potrzasku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl