[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rzecz jasna, arianie nie byli prawdziwymi chrześcijanami; wierzyli, iż Syn był mniej ważny niż Ojciec; co gorsza, wznosili niedbałe modły, a w tym samym czasie mordowali z dziką i okrutną determinacją.Łączyli prawdziwą wiarę z pogańskimi przesądami.W sumie to tylko banda prymitywnych dzikusów, skłonna w tym samym stopniu lękać się piorunów, co nieustraszenie szarżować na rzymskie linie.Byli jednak koniecznym ś rodkiem do osiągnięcia szlachetnego i godnego poświęceń celu.Według obmyślanego planu legioniści i barbarzyńcy mieli zniszczyć się wzajemnie w jednej wielkiej bitwie, tak by nikt nie ocalał, nikt nie wyszedł z niej zwycięski.Dopiero po niemożliwej do uniknięcia i potrzebnej rzezi będzie można przystąpić do odbudowy.Wciągając powietrze ustami, by nie wdychać smrodu, Eudoksjusz zmierzał do zaciemnionego końca sali.- Przybywasz od Attyli - powiedział sześćdziesięcioletni, choć wciąż wysoki i potężny Genzeryk, siedząc na pozłacanym tronie.Jego włosy i broda przypominały wyglądem lwią grzywę, ramiona miał grube jak u niedźwiedzia.Król Wandali siedział wyprostowany, przyglądając się bacznie Grekowi.Przy jego boku nie było żadnych kobiet.Po obu stronach tronu stali zaś strażnicy - ciemny Nubijczyk oraz blady i wytatuowany Pikt.Genzeryk spoglądał jasnymi, przenikliwymi oczami, niepasującymi niczym lód do tego klimatu.Z jak daleka przybyli ci ludzie! Ich król nosił srebrną kolczugę, założoną na zdobyczne rzymskie płótna, jakby spodziewał się w każdej chwili ataku; na jego skroniach spoczywał złoty diadem.Sztylet zawiesił na pasie, włócznia i długi miecz stały oparte o ścianę za jego plecami.Kulał, odkąd w młodości zrzucił go koń; mała ruchliwość i żywot pełen wrogów dybiących na jego życie sprawiły, że był bardzo ostrożny.Eudoksjusz ukłonił się nisko, szaty zwisały aż do stóp, szara głowa dotknęła piersi.Gestykulując dłońmi przy pasie, jak to mają w zwyczaju ludzie Wschodu, przemówił: - Przybywam od Hunów, braci wielkiego Genzeryka.- Hunowie nie są moimi braćmi.- Nie są? - Eudoksjusz podszedł śmiało bliżej.- Czyż oba wasze królestwa nie walczą z Rzymem? Czyż oba wasze skarbce nie ł akną jego złota i bogactw? I czyż dojście do władzy Attyli i twe zdobycie Kartaginy nie są znakami od Boga Wszechmogącego lub też wszystkich bogów świata, że nadszedł najwyższy czas, by świat nasz był teraz rządzony w nowy sposób? Przybyłem z błogosławieństwem Attyli, Genzeryku, by dowiedzieć się o ewentualnym przymierzu pomię dzy naszymi narodami.Zachód nie zaznał jeszcze gniewu Attyli, a kuszą go coraz bardziej jego ziemie.Nie przeczę, iż Aecjusz jest niebezpiecznym przeciwnikiem i należy się go lękać, lecz tylko gdy walczy się z nim w pojedynkę.Gdyby Attyla zaatakował Galię, a Wandalowie w tym samym czasie ruszyli na Italię od południa, nie zatrzymałyby ich żadne rzymskie oddziały.Genzeryk pogrążył się przez chwilę w myślach, rozważając słowa Greka i nanosząc je na mapę, którą rysował w wyobraźni.- Mówisz o ambitnym planie.- Logicznym planie.Rzym trwa, gdyż walczy z plemionami i nacjami barbarzyńskimi pojedynczo lub też podburzając jednych przeciwko drugim.Ministrowie siedzący w Rawennie ś mieją się z tego, jak udaje się im manipulować swymi wrogami, Genzeryku.Pochodzę z ich świata i wiem dobrze, o czym mówię.Lecz gdyby Hunowie i Wandalowie ruszyli razem, ramię w ramię, wraz z Gepidami, Skurami, Piktami i Berberami, wtedy być może człowiek, który siedzi przede mną, zostałby okrzyknięty nowym cesarzem.Rozmowie przysłuchiwali się ludzie Genzeryka.Zgodnie ze zwyczajem przyjętym u barbarzyńców musieli wpierw wysłuchać planu, nim kazano im go wykonać.Ostatnie słowa sprawiły, że oficerowie wznieśli radosne okrzyki, uderzając pucharami i sztyletami o marmurową posadzkę, wrzeszcząc na myśl o ostatecznym triumfie.Ich król cesarzem Rzymu! Genzeryk siedział wciąż pogrążony w ciszy, jego oczy bacznie i ostrożnie taksowały Eudoksjusza i jego słowa, nie obiecując wszakże niczego.- Ja cesarzem czy Attyla?- Być może współcesarzem, na wzór Rzymian.- Hmmm.- Palce króla uderzały o poręcze tronu.- Czemu to ciebie wysłano z propozycją sojuszu, medyku? Czemu nie przecinasz teraz czyraków lub nie ważysz mikstur?- Walczyłem z Aecjuszem i jego sł ugami we wschodniej Galii, widział em biednych ludzi, którzy chcieli jedynie być wolni, mordowanych przez rzymską tyranię.Ledwie sam uszedłem z życiem, by szukać - schronienia u Attyli, lecz nigdy nie zapomniałem o swoich ludziach.Czy jestem zwykł ym doktorem? Tak.Lecz pielęgnuję zdrowie ludzi, będąc też ich politycznym przywódcą.Moim zadaniem jest sprawić, byście ty i Attyla zrozumieli, iż wasze pragnienia zbieżne są z pragnieniami wszystkich ludzi dobrej woli.- Masz gładki język.Nie zmienia to jednak faktu, że Aecjusz pozostaję twoim wrogiem, nie moim.Grek pokiwał twierdząco głową, spodziewając się takich słów.Był na nie dobrze przygotowany.- Podobnie jak Teodoryk i Wizygoci są waszymi wrogami, nie moimi.Nagle wszyscy Wandalowie, jak jeden mąż, zamilkli.Rzymianie byli tylko owcami prowadzonymi na rzeź.Wizygoci, którzy osiedlili się w południowozachodniej Galii byli już czymś znacznie więcej niż groźnym przeciwnikiem - barbarzyńską potęgą równie niebezpieczną, co Wandalowie.Rywalizacja pomiędzy dwoma germańskimi plemionami ciągnęła się od pokoleń -łączyła je długa historia ciągłych sporów.To w plemię Wizygotów wżeniona została rzymska księżniczka Galla Placydia i to Wizygoci pysznie twierdzili, że są dzięki temu bardziej ucywilizowanym narodem.Jakby byli kimś lepszym od Wandalów!Król Genzeryk próbował zasypać przepaść dzielącą oba plemiona, żeniąc swego syna z córką króla Teodoryka - łącząc oba plemiona więzami krwi.Lecz gdy cesarz Walentynian zaoferował chłopcu rękę własnej córki, co stanowiło oczywiście bardziej prestiżowe i politycznie ważniejsze małżeństwo, Genzeryk próbował odesłać pannę młodą, księżniczkę Bertę, na dwór ojca w Galii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl