X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kaszka z kukurydzy, m�ka z kukurydzy i absolut�nie nic innego.Jadwiga wpad�a w sza�, bo dziecko by�o rzeczywi�cie powa�nie chore, a owa m�kaokaza�a si� czym� nieosi�galnym.W przyp�ywie rozpaczy da�a og�oszenie doktórej� gazety, �e dla chorego dziecka potrzebne s� tego rodzaju artyku�yspo�ywcze, i roz�p�ta�a tym istne piek�o.Za zgod� Witka, który sam niewiedzia�, na co si� nara�a, poda�a nasz bezpo�redni numer biurowy, bo sama niemia�a w domu telefonu.Og�oszenie znalaz�o natychmiastowy odd�wi�k wspo�ecze�stwie.Ju� nast�pnego dnia od rana za�cz�y si� telefony.Najpierwdzwoni�o ca�e miasto, proponuj�c jej m�k� w kilogramach, nast�pnie apel dotar�do dalszych rejonów kraju i m�ka posz�a w tony.Jaka� wytwórnia zaoferowa�a jejtrzy wago�ny, prywatne osoby i instytucje zg�asza�y si� bez przerwy, dzwonilinawet ze Szwajcarii i z Anglii.Do redakcji owej gazety przychodzi�y paczki,których dwóch silnych ch�opów nie mog�o ud�wign��.Zasy�pana górami m�ki ikaszy kukurydzianej, nieszcz�sna, przera�ona Jadwiga zacz�a wreszciekategorycz�nie odmawia� przyjmowania dalszych darów, zrobiw�szy ju� sobie zapasna najbli�sze kilkaset lat.Wszystko by�oby dobrze, gdyby nie to, �e przy bez�po�rednim telefonie siedzia�aMatylda.Przez pierw�sze kilka godzin przyjmowa�a zg�oszenia z du���ycz�liwo�ci�, potem zacz�a by� nieco sztywna, potem nieuprzejma, a� trzeciegodnia dosta�a rozstroju nerwowego.Znienawidzi�a z ca�ej duszy wszelk� m�k� ikasz� na �wiecie, a na Jadwig� patrze� nie mog�a.Z histerycznym krzykiemodmawia�a podnoszenia s�uchawki, powoduj�c tym komplikacje natury s�u��bowej.Przy którym� kolejnym telefonie, wykorzystuj�c nieobecno�� Witka, wyrzuci�arozmawiaj�c� Jadwig� do gabinetu, który dysponowa� tym samym apara�tem,prze��czanym za pomoc� czerwonego guzika.Zdenerwowana skomplikowan� sytuacj�Jadwiga ba�wi�a si� w trakcie rozmowy swoimi w�asnymi klucza�mi od mieszkania,które nast�pnie w roztargnieniu zostawi�a w gabinecie.Dowiedzia�am si� o tym nast�pnego dnia, kiedy Jadwiga zwierzy�a mi si� zeswoich okropnych prze��y�.Brak kluczy zauwa�y�a dopiero po przyje�dzie dodomu, który okaza� si� dla niej niedost�pny.Dziecko znajdowa�o si� wtygodniowym ��obku, w infirmerii, na specjalnych prawach, i w domu nie by�onikogo.Wróci�a wi�c do pracowni, stwierdziwszy uprzednio telefonicznie, czywewn�trz jest kto�, kto jej otworzy.By� Ryszard.Uszcz�liwiona Jadwigaprzyby�a do biura, gdzie czeka�o j� fatalne rozczarowanie.Mianowicie drzwi dogabinetu by�y zamkni�te, i to zarówno te od strony przedpokoju, jak i te odsali konferencyj�nej.Fakt ten g��boko utkwi� w jej pami�ci, bo nie chodzi�ojej ju� o to, �e nie mia�a gdzie nocowa�, tylko o to, �e wieczorem by�aumówiona z kim� bardzo wa�nym i nie mog�a si� przebra�.W rezultacie poje�cha�ana spotkanie w roboczych szmatach, a nocowa�a u swojej gospodyni na strychu.Patrzy�am teraz na jedz�c� kukurydziany placek Alicj� i usi�owa�am sobieprzypomnie� wszystkie okoliczno�ci tamtego zamkni�cia drzwi.Wtedy niezwróci�am na to zbytniej uwagi, zaj�ta przypad�o��ciami pechowej Jadwigi.Ktoje zamkn��? I kiedy to by�o?.� Pani Jadwigo, kiedy to by�o? � spyta�am, prze�rywaj�c jej opowiadanie.� A zaraz pani powiem, bo dok�adnie pami�tam.W pierwszej po�owie listopada.Oczywi�cie! Teraz zrozumia�am ju� wszystko.W tym samym okresie Witek robi�konkurs, obaj z Januszem, a niekiedy tak�e i Wiesio, siedzieli po nocach iwszystkie materia�y do owego konkursu Witek trzyma� w gabinecie.Dlatego terazm�czy�a mnie my�l, �e k�amie, wypieraj�c si� klucza.Palcem przecie� tych drzwinie zamyka�.Zaraz, a mo�e Zbyszek?.Nie, Zbyszek wtedy jeszcze pracowa� w pierwszympokoju, do gabinetu przeniós� si� dopiero od nowego roku, to ju� dok�adniepami�tam.Wi�c jednak Witek? Dlaczego k�amie?.Na co ty czekasz? � spyta�a ze zdziwieniem Alicja.� Ma�o ci by�o tychwczorajszych godzin nadliczbowych? Nie idziesz do domu?.***W domu mia�am roz�o�on� na stole ma��, prowizo�ryczn�, wolnostoj�c� kot�owni�na trzy kot�y.Usiad��am przy desce i zacz�am kre�li� elewacje.Zaj�cie by�oma�o skomplikowane umys�owo, tote� mog�am sobie przy nim pozwoli� nakontynuowanie �ledztwa.W g�owie k��bi�y mi si� tysi�ce ró�nych pogmatwa�nychmy�li, z których w �aden sposób nie mog�am wy�owi� nic rozs�dnego.Najbardziejgn�bi� mnie Witek.Wiedzia�am, �e Witek mia�by powód do zamor�dowania Stolarka, ale pod warunkiem,�e Stolarek o tym powodzie wiedzia� [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl