[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.� Nasze patrole natkn�y si� na nich godzin� drogi na wschód odmiasta i eskortowa�y a� tutaj.Powinni si� tu zjawi� za kilka minut.� Legion! � Na zm�czonej twarzy króla elfów pojawi� si� sze�roki u�miech.� Nie�mia�em mie� nadziei.Jaki oddzia�, Gaelu? Ilu ich jest?� Nie wiem, panie.Pos�aniec przyniós� wiadomo��, ale bez �ad�nych szczegó�ów.� Niewa�ne.� Eventin wsta� i podszed� do drzwi.� Ka�da pomoc si� przyda,jakakolwiek.� Królu elfów! � odezwa� si� Allanon g��bokim g�osem, który zatrzyma� Eventinaw pó� kroku.� Mamy tutaj wa�ne sprawy do za�atwienia.One nie mog� czeka�.Mo�e twój syn ci� zast�pi i przy�wita legionistów.Ander spojrza� ze zdziwieniem na druida i obróci� si� pytaj�co w stron� ojca.Król waha� si� przez chwil�, ale widz�c o�ywienie na twarzy syna, skin��g�ow�.� Dobrze, Anderze.Przeka� me pozdrowienia dowódcy Legionu i powiedz, �espotkam si� z nim dzi� wieczorem.I dopilnuj, by przygotowano kwatery dla�o�nierzy.Ksi���, zadowolony z odpowiedzialnego zadania, które powierzy� mu ojciec,pospiesznie wyszed� z pa�acu, eskortowany przez oddzia� elfijskich �o�nierzy.Zdziwienie wywo�ane niespodziewan� propozy�cj� Allanona szybko zmieni�o si� wciekawo��.Zdawa�o mu si�, �e nie po raz pierwszy druid w��cza go w dzia�ania,cho� przecie� wcale nie musia�by tego robi�.By�o tak ju� na pierwszymspotkaniu, gdy opowiedzia� Eventinowi o Amberle i Krwawym Ogniu.Allanonzach�ci� Andera, by podczas jego podró�y do Paranoru zaj�� si� ochro�n� króla.A potem, w trakcie obrad Najwy�szej Rady Elfów, zawi�za�a si� mi�dzy nimi jaka�ni� porozumienia, by trwa� przy Amberle, podczas gdy inni byli przeciwko niej,By�o tak równie� tego popo��udnia, gdy mag da� ojcu ga��zk� Ellcrys.To Arionpowinien by� na jego miejscu.Dlaczego nie by�o go nigdy na tych wszystkichnaradach z Allanonem?Ander min�� bram� prowadz�c� na tereny pa�acowe, ci�gle zasta�nawiaj�c si� nadt� spraw�, gdy na horyzoncie pojawi�y si� pierwsze szeregi kawalerii Legionu.Wkrótce ujrza� ca�y oddzia�.Zwolni� nieco i zmarszczy� brwi.Rozpoznawa� tychje�d�ców.Z ich ramion sp�y�wa�y drugie szare p�aszcze wyko�czone purpur�, a nag�owach spo�czywa�y kapelusze z szerokimi rondami ozdobione purpurowym pió�rem.Z siode� stercza�y d�ugie �uki i szerokie miecze, a przez plecy przewieszonemieli krótkie pa�asze.Ka�dy je�dziec trzyma� kopi�, na której powiewa� ma�ypurpurowo-szary proporzec.Konie za� no�si�y lekk� zbroj� zrobion� ze skóry imetalu.Eskortowani przez od�dzia� elfijskich �o�nierzy, jechali mokrymi oddeszczu ulicami Arbor�lon w nienagannym szyku.T�umowi zgromadzonemu po obustronach drogi nie po�wi�cili ani jednego spojrzenia.� Wolni Strzelcy � mrukn�� do siebie Ander.� Przys�ali nam Wolnych Strzelców.Prawie wszyscy s�yszeli o tym oddziale � najs�awniejszym i bu�dz�cym najwi�cejemocji oddziale Legionu Granicznego.Jego nazwa pochodzi�a od obietnicy, któr�dawano �o�nierzom wst�puj�cym w je�go szeregi.Mogli oni bez strachu i potrzebyt�umaczenia si� pozo�stawi� za sob� swoj� przesz�o��.W wi�kszo�ci wypadkówby�a ona bowiem do�� niechlubna.Wolni Strzelcy pochodzili z ró�nych krain iró�nymi torami toczy�o si� ich �ycie, ale powody wst�pienia do oddzia�u zawszeby�y podobne.Byli mi�dzy nimi z�odzieje, mordercy, oszu�ci, �o�nierzewyrzuceni z innych armii za szczególne okrucie�stwo, ludzie niskiegourodzenia, ludzie bez czci i honoru; niektórzy z nich poszukiwali swego celu,inni przed czym� uciekali, a jeszcze inni unosili si� bezw�adnie na fali �ycia.Wszyscy jednak poszukiwali ucieczki przed tym, czym s�, i zapomnienia tego,czym kiedy� byli.Chcieli zacz�� wszystko od nowa.Oddzia� Wolnych Strzelcówdawa� im t� szans�.�adnego z nich nigdy nie pytano o przesz�o��; jego �yciezaczyna�o si� z dniem wst�pienia do oddzia�u.Wszystko, co si� kiedy� zdarzy�o,by�o zamkni�tym ju� rozdzia�em; znaczenie mia�a tylko tera�niejszo�� i to,czego cz�owiek w trakcie swej s�u�by do�kona.Dla wi�kszo�ci ten czas by� bardzo krótki.Oddzia� Wolnych Strzel�ców by�jednostk� uderzeniow�, przeznaczon� na wyniszczenie.Jego �o�nierze szlipierwsi do boju i pierwsi gin�li.W ka�dej potyczce, stoczonej od czasu jegoza�o�enia jakie� trzydzie�ci lat temu, �mier� zbiera�a tu najwi�ksze �niwo.Wolni Strzelcy zostawiali za sob� prze�sz�o��, przysz�o�� ich za� by�a bardzoniepewna.Wi�kszo�� uwa�a�a jednak, i� jest to sprawiedliwa zamiana.W ko�cu zawszystko trzeba p�aci�, a ta cena nie by�a a� tak pozbawiona sensu.Dla�o�nierzy, którzy j� p�acili, by�a �ród�em dumy.Dawa�a im poczucie wa�no�ci ito�samo��, która stawia�a ich obok innych ludzi walcz�cych w ob�ronie czterechkrain.Tradycj� Wolnych Strzelców by�a �mier� w bo�ju.Nie mia�o dla nichznaczenia, �e musz� umrze�; �mier� by�a czꭜci� sk�adow� ich istnienia iwitali j� jak star� znajom�, o któr� nieraz si� otarli.Nie, �mier� nie mia�a�adnego znaczenia; wa�ne by�o tylko, �eby umrze� godnie.Ander wiedzia�, �e Wolni Strzelcy dowiedli tego ju� wiele razy.A teraz zostaliprzys�ani do Arborlon, by dowie�� tego po raz kolejny.Oddzia� zatrzyma� si� przed �elazn� bram�.Ogromny je�dziec w szarym p�aszczuzsiad� z konia i przekaza� lejce swemu towarzy�szowi.Potem podszed� do Andera,zdj�� kapelusz i lekko sk�oni� g�ow�.� Jestem Stee Jans, kapitan Wolnych Strzelców, do us�ug.Ksi��� nie odzywa� si� przez chwil�, sp�oszony nieco wygl�dem rozmówcy.SteeJans by� pot�nym m�czyzn�.Jego ogorza�a, m�oda jeszcze twarz by�a naznaczonawieloma bliznami; niektóre z nich znika�y pod jasnorud� brod�.Na ramionaopada�y splecione i zwi��zane rdzaworude w�osy.Z jednego ucha zwisa� z�otykolczyk, a drugie by�o cz�ciowo nadszarpni�te.Spojrzenie piwnych oczu by�otwarde jak kamie�.Ksi��� szybko si� opanowa� i przemówi�:� Jestem Ander Elessedil, a Eventin jest moim ojcem.� Wy�ci�gn�� r�k� napowitanie.Stee Jans pochwyci� j� w �elazny u�cisk; jego br�zowe d�onie by�ytwarde i s�kate.Ander szybko cofn�� r�k� i spojrza� na d�ugie szeregi szarychje�d�ców.� Król poprosi� mnie, bym przekaza� wam jego pozdrowienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl