X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Roztrzaska� si� na drobne kawa�ki.M�czyzna odwróci� si� i rzek� szyderczo:- Prosz� nie p�aka�, kupi pan sobie inny!Samochód zwolni�.Zatrzyma� si� przed bram� kamienicy.S�siad wysiad� izatrzasn�� za sob� drzwiczki.Podesz�o do niego dwóch innych s�siadów.Mówilicicho.Trelkovsky, zrezygnowany, czeka� na ich decyzj�.Czy zabij� go od razu?By�o to ma�o prawdopodobne.Otworzy� drzwiczki i wyskoczy� z samochodu.Wpad�wprost w rozstawione ramiona czwartego s�siada, który szybko go unieruchomi�.- Zaniesiemy pana do mieszkania - rzek� ironicznie.- B�dzie pan móg� sobieodpocz��.Musi pan du�o odpoczywa�, �eby stan�� na nogi.Niech pan si� na mnieoprze, �mia�o.Ja bardzo lubi� oddawa� przys�ugi.- Niech pan mnie pu�ci! Rozkazuj�, �eby pan mnie pu�ci�! Ratunku.Dwa pot�ne policzki uciszy�y go.Ma�a grupka s�siadów powi�kszy�a si� o panaZy i dozorczyni�.Wszyscy patrzyli na niego z�o�liwie, nie kryj�c rado�ci.- Ale ja nie chc� wej�� na gór�.Dam wam wszystko, co chcecie, dam wszystko, comam, tylko zostawcie mnie!M�czyzna, który go trzyma�, potrz�sn�� g�ow�.- Wykluczone.Pójdzie pan teraz grzecznie do mieszkania.I bez wybryków, bob�dzie �le.S�ysza� pan, co lekarz powiedzia�.Musi pan odpoczywa�, wi�c b�dziepan odpoczywa�.Zobaczy pan, to panu dobrze zrobi.No, niech pan wchodzi.Fachowym chwytem m�czyzna wykr�ci� mu r�k� do ty�u i zacz�� naciska�.- No, teraz stajemy si� grzeczniejsi.Zaczynamy zachowywa� si� rozs�dnie.Todobrze, tylko tak dalej.No, prosz� naprzód.Jeszcze jeden krok za mamusi�,jeden krok za tatusia.No, naprzód.Krok za krokiem Trelkovsky przeszed� przez bram� i zacz�� wchodzi� na schody.M�czyzna wy�miewa� go.- Nie chcieli�my przyj��, co? Dlaczego? Przesta�o si� panu u nas podoba�?Znalaz� pan co� innego? A przecie� w dzisiejszych czasach nie�atwo omieszkanie.Z "odst�pnym"? Mo�e jaka� fikcyjna zamiana? No, zreszt� to me mojasprawa.- Jednym szturchni�ciem popchn�� Trelkovsky'ego tak, �e ten rozci�gn��si� jak d�ugi na �rodku pierwszego pokoju.Drzwi zatrzasn�y si� za nim.Kluczobróci� si� dwa razy w zamku."To" mia�o chyba nast�pi� dzisiejszej nocy.ROZDZIA� XVIIPRZYGOTOWANIAT relkovsky podniós� si� z trudem.Cale cia�o mia� obola�e.J�zyk jego natkn��si� na z�amany z�b i teraz zawzi�cie wyg�adza� jego brzegi.Wyplu� na pod�og�cienk� stru�k� krwi.Struga wyd�u�a�a si�, wyd�u�a�a z pod�ogi do jego ust, a�w ko�cu sta�a si� jedn� lini�, jedn� wyimaginowan� nitk�, która nie chcia�a si�zerwa�.Komoda, szafa i krzes�a by�y w takim stanie, w jakim je zostawi�.Z powoduzbitych szyb w mieszkaniu by� przeci�g.S�siedzi nie zakneblowali mu ust.Toby� z ich strony b��d.Zaczerpn�� powietrza w p�uca, by krzycze�.Nie zd��y�.Kaskada muzyki pop�yn�a ze wszystkich okien kamienicy.Aparaty radiowe,nastawione na ca�y regulator, odbiera�y dziewi�t� symfoni� Beethovena.Krzykn��, lecz jego wo�anie uton�o w powodzi d�wi�ków.Chcia�by przynajmniejnie s�ysze� tej wstr�tnej muzyki, lecz na pró�no.Wpada�a wraz z przeci�giem,korzystaj�c z tego, �e nie ma szyb.Dziewi�ta symfonia eksplodowa�a.Szala�a z rado�ci niczym g�upia marionetka.Dziewi�ciuset chórzystów i wykonawców cieszy�o si� z przysz�ej �mierciTrelkovsky'ego.By� to zapewne dyskretny uk�on w kierunku Simone Choule, któratak bardzo lubi�a Beethovena.Opanowa�a go w�ciek�o��.Zacz�� systematycznieniszczy� to, co zosta�o po Simone Choule.Listy i ksi��ki.Szarpa�, dar� nadrobne kawa�ki papieru te dokumenty, które go urzek�y.Miota�a nim bezsilnaw�ciek�o�� zwierz�cia schwytanego w pu�apk�.Nie móg� z�apa� oddechu.Chwil�pó�niej dosta� czkawki.Poszed� wyci�gn�� ze schowka dwa siekacze.Na r�k�wypad�y mu dwa k�y.Spojrza� na nie z przera�eniem i pobieg� wyrzuci� je przezokno.Lecz gdy wychyli� si�, by cisn�� je mo�liwie jak najdalej, uwag� jego przyku�owidowisko odbywaj�ce si� w ubikacji naprzeciwko.Wesz�a tam w�a�nie jaka� kobieta, której nigdy przedtem nie widzia�.Ukl�k�a nafajansowej pod�odze i zanurzy�a g�ow� w ohydnej dziurze.Co robi�a? Podnios�ag�ow�.Jej twarz mia�a zwierz�cy wyraz.Wlepi�a wzrok w Trelkovsky'ego iu�miechn�a si� odra�aj�co.Nie odrywaj�c od niego oczu zanurzy�a r�k� wdziurze, wyci�gn�a j� pe�n� ekskrementów i �mia�o pomaza�a nimi twarz.Doubikacji wesz�y inne kobiety i wszystkie post�pi�y w ten sam sposób.Znajdowa�osi� tam teraz oko�o trzydziestu umazanych kobiet.Za lufcikiem zaci�gni�toczarn� zas�on�, która ukry�a przed nim reszt� sceny.Trelkovsky'emu klei�y si� oczy i nie mia� si�y broni� si� przed czarami.Wiedzia�, �e celem ich by�o nadszarpni�cie jego odporno�ci, lecz nie móg� przednimi uciec.By� za s�aby, zbyt zm�czony, za bardzo chory.Ci�g dalszy odbywa� si� teraz na podwórzu.Jeden z s�siadów je�dzi� na rowerzeubrany w granatowy roboczy kombinezon.Zakre�la� ko�a i ósemki.Za ka�dymrazem, gdy przeje�d�a� pod oknem Trelkovsky'ego, posy�a� mu szeroki u�miech imruga� porozumiewawczo.Do siode�ka przywi�zany by� sznur, ci�gn�cy woskowymanekin przedstawiaj�cy kobiet�.By� to taki sam manekin, jakich u�ywa si� doprezentowania sukni na wystawach sklepowych.Manekin podskakiwa� nanierówno�ciach terenu, ramiona porusza�y si�, co sprawia�o wra�enie, �e kuk�a�yje.Wosk szybko si� jednak kruszy� i wleczony po ziemi manekin bardzo si�niszczy�.Kobieta znika�a, jakby j� z�era� jaki� kwas.Gdy za rowerem pozosta�yju� tylko obie nogi, s�siad sk�oni� si� ironicznie Trelkovsky'emu i znikn��.Po nim zjawi�o si� dwóch ludzi nios�cych olbrzymi� ryb� nadzian� na kij.Dwajm�czy�ni obeszli kilka razy podwórko, po czym rzucili ci�ar na ziemi�.Spojrzeli Trelkovsky'emu prosto w oczy.Nie patrz�c, co robi�, wypatroszyliryb�.Wn�trzno�ci gromadzi�y si� i szybko utworzy�y ko�o nich ma�� kupk�.Roze�mieli si� wówczas weso�o i ozdobili sobie nimi g�owy.Wyplatali wie�ce zrybich wn�trzno�ci, zawieszali je sobie na uszach i wokó� szyi.Wreszcieodbiegli, podskakuj�c jak ma�e dziewczynki.Jeden z nich pojawi� si� wkrótce znowu.D�� w olbrzymi� tr�b�.D�wi�ki, którewydawa�, przypomina�y puszczanie wiatrów.Z bramy wyszed� lew z koron�.Oczywi�cie, by�a to tylko skóra, w którejznajdowa�o si� dwóch s�siadów.Na lwie siedzia� ma�y ch�opiec, któregoTrelkovsky ju� widzia�.Dwie ubrane na bia�o kobiety wysz�y lwu na spotkanie.Przez dziur� w skórze wsun�y si� do �rodka i po podskokach zwierz�ciaTrelkovsky pozna�, �e w �rodku musi odbywa� si� orgia.Cz�owiek z tr�b� chwyci�lwa za ogon i odci�gn�� go z pola widzenia.Pojawi�o si� trzech ludzi w maskach.Trelkovsky ze zgroz� spostrzeg�, �e jednaz masek jest do niego podobna.Trzej m�czy�ni znieruchomieli, tworz�c �ywyobraz o niejasnym znaczeniu.Trwali tak blisko godzin�.Nadszed� wieczór, a ponim zapad�a noc.W bramie zadudni�y ko�skie kopyta.Trelkovsky zadr�a�.Us�ysza� drapanie do drzwi.Ju�? To niemo�liwe, kat dopiero zsiad� z konia.Kto� wsun�� pod drzwi bia��kartk� papieru.Dos�ysza� jakie� szepty, lecz nie móg� ich zrozumie� [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.