X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzymajaparat poziomo, �eby� mog�a widzie� t� kobiet�.Zrób to bardzo powoli,niezdarnie: jeste� amatork�, nie profesjonalistk�.Podnios�a aparat do twarzy i zmru�y�a prawe oko.- B�d� si� z tob� droczy�, udawa�, �e chc� nakr�ci�, jak robisz mi zdj�cie.Kiedy podnios� kamer�, wpadnij w z�o��: psuj� ci kadr.Szybko opu�� aparat, copowinno ich troch� zdezorientowa�, wyceluj i zdejmij blondynk�.- Z tej odleg�o�ci? - spyta�a z niedowierzaniem.- Widzia�em ci� w akcji.Wiem, �e nie pud�ujesz, i mam do ciebie zaufanie.Aledrugi raz nie próbuj, natychmiast padnij na ziemi�, jasne?- A ty?- Ja spróbuj� zdj�� brodacza.- Ale ich jest trzech.- Wszystkich trzech nie pokryjemy, bo niby jak? Dlatego nie znosz� tychcholernych trójk�tów.Z pistoletem na wysoko�ci pasa przytkn�a do oczu aparat.U�miechn�� si� z�o�liwie, podniós� kamer�, jednocze�nie prawie nie�zauwa�alnymruchem si�gn�� za plecy i wyj�� zza pasa berett�.Trz�s�y mu si� r�ce, z trudemoddycha�.Spojrza� w wizjer.W tej samej chwili brodacz, który sta� pi�tna�cie, dwadzie�cia cztery metrydalej, szybko opu�ci� lornetk�.Co to oznacza�o? �e skonsternowa�ni tymnieoczekiwanym przedstawieniem postanowili wstrzyma� ogie�? �e chcielioszcz�dzi� t�ocz�cych si� obok ludzi? Je�li tak, podarowali im troch� czasu.Je�li za� nie.Nagle brodacz potrz�sn�� r�k�, jakby �cierp�y mu palce.Niewinny,demonstracyjny gest dla jednych, wa�ny znak dla innych.Znak, cho� ocze�kiwany,to o kilka sekund przedwczesny!Nie! Nie zd��ymy!Teraz!B�yskawicznie opu�ci� kamer� i odda� trzy strza�y tu� nad ramieniem Layli.W tym samym momencie Libanka zrobi�a lekki zwrot w prawo, pod�nios�a swoj�czterdziestk� pi�tk� i wypali�a ponad g�owami ludzi.Przera�liwy huk padaj�cych jeden po drugim strza�ów, czyj� roz�dzieraj�cykrzyk, czyj� wrzask.Rzucaj�c si� na ziemi�, Bryson zd��y� jeszcze zerkn�� nabrodacza.M�czyzna chwia� si� i zatacza�.Punkt dla nich.Layla upad�a na Nicka, podcinaj�c stoj�cych najbli�ej ludzi, zbijaj�c z nógjak�� kobiet�.Zb��kana kula ugodzi�a którego� ze stoj�cych w po�bli�uturystów, niegro�nie go rani�c.- Dosta�a! - wykrztusi�a Layla, przetaczaj�c si� na bok.- Blondyn�ka.Widzia�am, jak upad�a.Strza�y raptownie umilk�y, lecz wrzawa, zgie�k i panika z ka�d� se�kund�przybiera�y na sile.Wyeliminowali dwóch niedosz�ych zabójców - niewykluczone, �e nie tylko z gry,ale i na zawsze - lecz co najmniej jeden na pewno prze�y�: Paolo, �owca zCividale.Mo�liwe, �e towarzyszyli mu inni, a ju� na pew�no jego brat Niccolo.Potr�ca�y i tratowa�y ich dziesi�tki nóg.Kiedy pop�och si�gn�� zenitu i naplacu zapanowa� chaos, zdo�ali wsta� i znikn�� w oszala�ym ze stra�chu t�umie.P�dz�c, omijaj�c po drodze spanikowanych ludzi, wypatrzy� odcho�dz�c� od placuuliczk�, w�sk� alejk�, któr� z trudem przecisn��by si� sa�mochód.Natychmiast wni� skr�ci�, chc�c jak najszybciej zgubi� i W�o�chów, i pozosta�ych, kimkolwiekbyli.Wiedzia�, �e w uliczkach takich jak ta stoj� zwykle ma�e, stare domy, �epe�no tam podwórek, zakamarków i przej��.Labiryntów, w których �atwo si�zgubi�.Zdr�twia�o mu rami�, z rany, która zaczyna�a si� ju� goi�, ponownie p�yn�akrew.Ból by� nie do wytrzymania, mimo to zmusi� si� do jesz�cze szybszegobiegu.Layla bez trudu go dop�dzi�a i bieg�a tu� obok.Opustosza�y zau�ekrozbrzmiewa� echem ich kroków.P�dz�c przed sie�bie, nieustannie si� rozgl�da�,wypatruj�c podwórka, sklepu, jakiego�kolwiek miejsca, gdzie mogliby si� ukry�.Mi�dzy dwoma wiekowymi, kamiennymi domami sta� stary ko�ció�ek; tablica na jegodrewnianych drzwiach informowa�a, �e jest zamkni�ty z powodu remontu.WSantia�go de Compostela, jak w ka�dym mie�cie katedr i ko�cio�ów, mniejsze�wi�tynie, a zw�aszcza te, które nie przyci�ga�y turystów, by�y biedne izaniedbane.Bryson gwa�townie przystan�� i szarpn�� wielk�, �elazn� klamk�.- Co ty robisz? - wysapa�a Layla.- Chryste, co za ha�as! Zostaw to, biegnijmydalej! - Mia�a zaczerwienion� twarz, oddycha�a szybko i g�o��no.W g��bi uliczki zadudni�y czyje� kroki.Nick nie odpowiedzia�.Szarpn�� klamk� jeszcze raz, jeszcze silniej ni�poprzednio.K�ódka by�a ma�a i przerdzewia�a, tak samo jak �a�cuch -rozleg� si�suchy trzask i skorodowany metal niech�tnie ust�pi�.Ludzie rzadko kiedyw�amuj� si� do ko�cio�ów, dlatego zamkni�cie by�o symboliczne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.