X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozejrzeli si�.Ludzie wci�� si� na nich gapili, g�ównie dlatego, �e Hedwig�skrzecza�a, jakby j� odzierano z piór.- Lepiej st�d wyjd�my i poczekajmy przy samochodzie- powiedzia� Harry.- Wzbudzamy zbyt du�e zaintere.- Harry! - przerwa� mu Ron, a oczy mu zap�on�y.- Samochód!- Co z samochodem?- Mo�emy nim polecie� do Hogwartu!- Ale.my�la�em, �e.- Uwi�li�my tu, prawda? I musimy dosta� si� do szko�y, tak? A nawet ma�oletniczarodziej mo�e u�y� czarów w nag�ych wypadkach, paragraf dziewi�tnasty czy co�ko�o tego tej tam ustawy o tajno�ci.Panika opu�ci�a Harry�ego; zamiast niej poczu� prawdzi�we podniecenie.- Potrafisz tym lata�?- Nie ma problemu - odrzek� Ron, kieruj�c wózek do wyj�cia.- Chod�, jak si�pospieszymy, to dogonimy ekspres do Hogwartu.I pomaszerowali do wyj�cia przez t�um zaciekawionych mugoli, a potem ku bocznejuliczce, na której by� zaparko�wany stary ford anglia.Ron otworzy� przepastny baga�nik, stukaj�c kilka razy ró�d�k� w pokryw�.Trwa�oto do�� d�ugo, ale w ko�cu wtaszczyli kufry do �rodka, postawili klatk� zHedwig� na tylnym siedzeniu, a sami wsiedli z przodu.- Zobacz, czy kto� si� nie gapi - powiedzia� Ron, w��czaj�c zap�on ró�d�k�.Harry wytkn�� g�ow� przez okno: na g�ównej ulicy ruch by� nadal du�y, ale wokolicy nie zauwa�y� nikogo.- W porz�dku.Ron nacisn�� srebrny guzik na tablicy rozdzielczej.Sa�mochód nagle znikn�� - ioni te�.Harry czu� wibracj� fotela, s�ysza� ryk silnika, czu� w�asne r�ce nakolanach i okulary na nosie, ale odnosi� wra�enie, �e zamieni� si� w par� oczuunosz�cych si� kilka stóp nad ziemi� na obskur�nej uliczce pe�nej zaparkowanychsamochodów.- Startujemy - us�ysza� z prawej strony g�os Rona.Obdrapane domy po obu stronach nagle uciek�y w dó�, a po kilku sekundachujrzeli pod sob� Londyn, zadymiony i po�yskuj�cy.A potem co� strzeli�o izobaczyli samochód i siebie.- A niech to!.- krzykn�� Ron, uderzaj�c w guzik Dopalacza Nie widzialno�ci.- Co� tu nie gra.Nagle samochód znikn��.ale tylko na chwil�, bo po chwili pojawi� si�ponownie.- Naciskaj na guzik! - rykn�� Ron i z ca�ej si�y przy�depn�� peda� gazu.Wystrzelili prosto w niskie, we�niste chmury.Otoczy�a ich g�sta mg�a.- Co teraz? - zapyta� Harry, mrugaj�c rozpaczli�wie, jakby w ten sposób mo�naby�o przebi� wzrokiem chmur�.- Musimy zobaczy� poci�g, �eby wiedzie�, w któr� stron� lecie� - odpowiedzia�Ron.- Zanurkuj.szybko.Opadli poni�ej poziomu chmur i zacz�li si� wierci� na siedzeniach, �eby co�zobaczy� w dole.- Widz�! - krzykn�� Harry.- Przed nami.tam!Ekspres do Hogwartu wi� si� pod nimi jak szkar�atny w��.- Jedzie na pó�noc - powiedzia� Ron, zerkaj�c na kompas na tablicyrozdzielczej.- W porz�dku, trzeba po prostu sprawdza� kierunek co pó� godziny.Nie puszczaj tego guzika.I znowu wystrzelili w chmury.W chwil� pó�niej wynu�rzyli si� z nich w pe�ni�blasku s�o�ca.Znale�li si� w zupe�nie innym �wiecie.Ko�a samochodu muska�y powierzchni�k�dzierzawych chmur, niebo by�o niesko�czon� niebiesko�ci�, s�o�ce o�lepiaj�c�biel�.- Teraz musimy tylko uwa�a� na samoloty - mruk�n�� Ron.Popatrzyli na siebie i wybuchn�li �miechem; �miali si� i �miali, nie mog�cprzesta�.Poczuli si� tak, jakby razem zapadli w jaki� bajkowy sen.To jest dopieropodró�, pomy�la� Harry, mkn�� ponad w�wozami i kopu�ami �nie�nobia�ych chmur wsamocho�dzie pe�nym gor�cego, jasnego blasku s�o�ca, z p�kat� to�rebk� toffi wschowku, wyobra�aj�c sobie zazdro�� na twa�rzach Freda i George�a, kiedy oniwyl�duj� g�adko na ��ce przy zamku Hogwart.Co jaki� czas nurkowali w dó�, �eby sprawdzi�, czy lec� w dobrym kierunku.Zaka�dym razem, kiedy wynurzali si� z chmur, pojawia� si� inny widok.Wkrótcepozostawili za sob� Londyn, a zobaczyli schludne zielone pola, potem rozleg�efio�kowe wrzosowiska, wioski z male�kimi ko�cio��ami i jakie� wielkie miasto, wktórym male�kie samocho�dziki roi�y si� jak wielobarwne mrówki.Kilka godzin pó�niej Harry doszed� do wniosku, �e nie jest ju� tak fajnie, jakna pocz�tku.Po zjedzeniu torebki toffi okropnie chcia�o im si� pi�.Pozdejmowali bluzy, ale i tak koszulka Harry�ego klei�a si� do oparcia, aokulary wci�� zje�d�a�y mu na czubek spoconego nosa.Przesta� zwraca� uwag� nafantastyczne kszta�ty ob�oków i z t�sknot� my�la� o poci�gu sun�cym po szynachca�e mile pod nimi, w któ�rym mo�na by�o kupi� sobie zimnego soku z dyni odza�yw�ne] czarownicy z bufetowym wózkiem.Dlaczego nie uda�o im si� dosta� naperon numer dziewi�� i trzy czwarte?- Chyba ju� blisko, co? - zachrypia� Ron par� go�dzin pó�niej, gdy s�o�cezacz�o chowa� si� pod chmury, barwi�c je czerwieni� i fioletem.- Uwaga,nurkujemy!Poci�g wci�� by� pod nimi, posuwaj�c si� po kr�tym torze mi�dzy o�nie�onymiszczytami gór.Pod baldachimem chmur by�o o wiele ciemniej.Ron nacisn�� peda� gazu i znowu wznie�li si� ponad chmury, ale tym razem silnikzacz�� dziwnie wy�.Wymienili zaniepokojone spojrzenia.- Prawdopodobnie si� zm�czy� - powiedzia� Ron.- Tak daleko nikt nim jeszczenie je�dzi�.I obaj zacz�li udawa�, �e nie s�ysz� coraz g�o�niejszego wycia silnika i niewidz�, �e robi si� coraz ciemniej.Na czarnym niebie pojawi�y si� gwiazdy.Harry w�o�y� bluz�, staraj�c si� nie zwraca� uwagi na to, �e wycieraczkiporu�szaj� si� coraz wolniej, jakby mia�y ju� do��.- Ju� niedaleko - powiedzia� Ron, bardziej do sa�mochodu ni� do Harry�ego, ikilka razy stukn�� palcami w tablic� rozdzielcz�.- Tam! - rykn�� Harry tak, �e Ron i Hedwiga pod�skoczyli.- Przed nami!Na tle ciemnego horyzontu, na szczycie urwiska nad jeziorem zamajaczy�ywie�yczki i baszty zamku Hogwart.Samochód zacz�� dygota� i wyra�nie traci� pr�dko��.- No, jeszcze troch� - powiedzia� Ron b�agalnym tonem, lekko szarpi�ckierownic�.- Ju� prawie jeste�my na miejscu.jeszcze troch�.Silnik j�kn��.Spod maski tryska�y gejzery pary.Harry bezwiednie wpi� palce wbrzegi siedzenia, widz�c, jak jezioro zaczyna si� przybli�a�.Samochód szarpn�� nieprzyjemnie.Wygl�daj�c przez okno, Harry ujrza� pod sob�g�adk�, czarn�, szklist� po�wierzchni� wody.Zaci�ni�te na kierownicy palceRona zro�bi�y si� bia�e.Samochód ponownie szarpn��.- B�agam - j�kn�� Ron przez zaci�ni�te z�by.Byli nad jeziorem.zamekczernia� tu� przed nimi.Ron nacisn�� peda�.Silnik strzeli�, zakrztusi� si� i ucich� na dobre.- Och - st�kn�� Ron w g�uchej ciszy.Przód samochodu zanurkowa� w dó�.Spadali,nabieraj�c szybko�ci, prosto w masywny mur zamku.- NIEEEEE! - rykn�� Ron, gwa�townie obracaj�c kierownic�.Prawie si� otarli o kamienny mur, kiedy samochód zato�czy� wielki �uk iposzybowa� nad ciemnymi cieplarniami, potem nad grz�dkami warzyw i nad czarnymitrawnikami, przez ca�y czas trac�c wysoko��.Ron pu�ci� kierownic� i wyci�gn�� ró�d�k� z tylnej kie�szeni spodni.- STOP! STOP! - wrzasn��, wal�c ró�d�k� w tab�lic� rozdzielcz� i przedni�szyb�, ale wci�� spadali, a ziemia zbli�a�a si� ku nim z przera�aj�c�szybko�ci�.- UWAGA! DRZEWO! - zawy� Harry, wyci�ga�j�c r�k� do kierownicy, ale by�o ju� zapó�no.�UUP [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.