X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Simes! Nie zapomn�! Z pewno�ci� nie zapomn�! Simes rzuci�jeszcze jedno lodowate spojrzenie.- Nie powinien pan zapomnie�!Wyszed�.Max jeszcze sta� z zaci�ni�tymi pi�ciami, spogl�daj�c w stron� drzwi, gdyzapuka� Gregory.- Kolacja, sir.Za pi�� minut.Przyszed� nieomal w ostatniej chwili.Kilka pa� siedzia�o ju� przy stole,kapitan Blaine jeszcze sta�.Maxowi przesz�a przez g�ow� potworna my�l o wszystkich uci��liwo�ciach �ycia weleganckim �wiecie: kiedy wszyscy usi�d�, on tak�e b�dzie musia� zaj�� swojemiejsce - tylko gdzie?Zacz�� dr�e� ca�ym cia�em, dygota� nieustannie i nie móg� si� pohamowa�, gdyus�ysza� jaki� kobiecy g�os.-Max!W jego stron� podbieg�a Ellie, a po chwili zawis�a mu na szyi, promieniej�cradosnym spojrzeniem.- Max! W�a�nie przed sekund� si� dowiedzia�am.Wspaniale! Patrzy�a na�, pe�nadumy i u�miechu, za� kilka sekund pó�niej poca�owa�a go w wargi.Max zap�on�� czerwieni� od czubków palców a� po cebulki w�osów.Kiedy w ko�cuzdo�a�a si� ode� oderwa�, przez moment w okolicach serca poczu� rozlewaj�c� si�b�ogo��, lecz wkrótce kolana nagle zwiotcza�y i znowu nie wiedzia�, gdzie si�podzia�.Ellie ponownie zacz�a co� mówi� - jak zwykle gada�a, niczym naj�ta.Max sta�,nie wiedz�c, co ze sob� zrobi� i gdyby nie troskliwo�� Dumonta, wkrótcezamieni�by si� w s�up soli.Jednak steward bezpardonowo uci�� t� gadanin�.- Kapitan czeka, �askawa panienko.- Mam go w nosie - odpar�a bez wahania, lecz po chwili zreflektowa�a si�.- Dobrze, ju� id�.Zobaczymy si� po kolacji, Max.Zanim jeszcze doko�czy�a ostatnich s�ów, ju� by�a w drodze do sto�ukapita�skiego.Dumont uszczypn�� oniemia�ego Jonesa w rami�.- T�dy, prosz�.Nast�pna wachta rozpoczyna�a si� dopiero nazajutrz, o ósmej rano.Max zjad��niadanie.Ucieszy� si� na my�l, �e jako oficer dy�urny b�dzie jada� przed, lubpo pasa�erach - przynajmniej w ten sposób uwolni si� od wybryków Ellie.Dwadzie�cia minut przed czasem stan�� w sterowni.Kelly rzuci� w jego stron�krótkie spojrzenie.- Dzie� dobry, sir - powiedzia� zupe�nie naturalnym g�osem, jakby u�ywa� tejformu�y ju� od d�u�szego czasu.- Dzie�.dzie� dobry, szefie.Nie usz�o jego uwagi, �e Smith, stoj�cy za maszyn�, wyszczerzy� z�by.Szybkospojrza� w inn� stron�.- W�a�nie zaparzyli�my kaw�, mr.Jones.�yczy pan sobie?.Max musia�przysta� na to, aby Kelly poda� mu fili�ank�.Przyj�� j� bez mrugni�cia okiem.Tym razem uda�o si� zachowa� twarz.Popijaj�c paruj�cy, ciemnobrunatny,aromatyczny napój w spokoju oddali si� omawianiu wszystkich zagadnie�technicznych: pozycji, wektorów, si�y ci�gu, przejrzeli wykonane zdj�cia,stwierdzili, �e wszystko jest w porz�dku.W tym czasie Noguchi przej�� wacht�od Smitha, a krótko przed ósm� do pomieszczenia wszed� doktor Hendrix.- Dzie� dobry, sir.- Dzie� dobry, doktorze.- Dobry.Hendriz takie wzi�� fili�ank� kawy i spojrza� na Maxa.- Czy ju� przej�� pan wacht� od dy�urnego oficera? '- Jeszcze.jeszcze nie,sir.- A zatem prosz� to zrobi�.Ma pan tylko minut�.Max zerwa� si� na równe nogi, dr��c� r�k� przy�o�y� do daszka czapki iwykrztusi�.- Gotowy do zmiany, sir.- W porz�dku, sir.Kelly zszed� na dó�, na podwy�szeniu zaj�� miejsce Hendrix i normaln� kolej�rzeczy rozpocz�� urz�dowanie.Z szuflady wyci�gn�� ksi��ki, przejrza� raporty izag��bi� si� w lekturze.Maxowi zrobi�o si� zimno ju� na sam� my�l o tym, �e za chwil� rzuc� go naszerokie wody i albo b�dzie p�ywa�, albo pójdzie na samo dno.Zaczerpn�� oddechpo czym ruszy� w stron� Noguchi'ego.- Przygotujmy kasety do zdj��.Noggy spojrza� na zegarek.- Wiem, wiem.mamy jeszcze mnóstwo czasu, ale w tej chwili mogliby�my zaj��si� dooplerami.- Tak jest, sir!Noguchi zsun�� si� z krzes�a, gdzie dotychczas sp�dza� czas w s�odkim lenistwiei wraz z Maxem przyst�pi� do pracy.Kiedy zebrali ju� dane, Jones usiad� w�ródstosu tabel, po czyn, sprawdzaj�c uzyskane wyniki w rz�dach cyfr wykrzykiwa� jew stron� kolegi, który zaj�� stanowisko przy maszynie licz�cej.Poniewa� nieby�o nikogo do pomocy, ca�� t� operacj� musieli wykona� we dwóch.Cho� Max mia� przed oczami stosowne strony, zgodnie z rad� Hendrixa niedowierza� w�asnej pami�ci, lecz liczba za liczb� sprawdza� uzyskane wyniki wodpowiednich tabelach.Wynik oblicze� zaniepokoi� go: w�a�nie wydostawali si� z "bruzdy" i cho�"Asgard" niezbyt daleko odbieg� od wyznaczonego toru lotu, jednak rozbie�no��mi�dzy przewidywaniami a rzeczywistymi koordynatami rejsu by�a zauwa�alna.Sprawdzi� raz jeszcze poprawno�� oblicze�, pó�niej o to samo poprosi�Noguchi'ego, lecz rezultat by� ten sam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.