X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzeba przyczai� si� i przeczeka�, pomy�la� nerwowo.Przynajmniej kilka naj�gorszych lat, nim wszystko utrz�sie si� i uspokoi nanowo.Na szcz�cie tak ju� �wiat urz�dzono, �e nigdy nie za�braknie podró�nych naszlaku i tych, którzy na nich polu�j�.Dlatego nie zaprz�ta� sobie d�ugo g�owyarmi� W�y-morda.Przed zmierzchem przystan�li na posi�ek.Przem�ka wydzieli� wszystkim pokawa�ku chleba i pokroi� gomó�k� w�dzonego sera.Zapijali winem z ukradzionejprzez Szark� butelki, gaw�dz�c pogodnie, jak przysta�o towarzy�szom podró�y.- Jak do norhemnów zawitali�cie? - zagadn�� Przem�ka.- Bo, cho� mow� nasz�niby swojaczka znacie, przecie przyodziewek stamt�d, zza turznia�skich stepów.Nie ko�chaj� tam obcych.- Kilku �ciga�o mnie z pocz�tku - u�miechn�a si� przelotnie i uprzedzaj�cnast�pne pytanie, doda�a.-Wcze�niej pasa�am kozy.Na zachodzie.Wysokie ja�owegóry.Akurat, pomy�la� Twardok�sek, akurat ty mi si�, dzie�wko, na kozodójk�patrzysz.I�cie przy bydl�tach te za�krzywione szarszuny nosi� przywyk�a�.- A jadzio�ka jak wam si� trafi�o przygarn��? - cieka�wie spyta� Przem�ka.-Pono tylko w górach dzikich �yj�.- Ano - mrukn�a, jak si� zbójcy zda�o, z przyciszon� z�o�ci�.- I tam si�w�a�nie przypa��ta�.Siedzia� przy tru�pie starca, pod uschni�tym drzewem.Zpocz�tku my�la��am, �e tako� z gor�ca zdech�, bo skwar by� okrutny.A potem w�aden ju� sposób nie mog�am go przegna� -skrzywi�a si� niech�tnie.- Szybkijest i strza�� go nie si�gn��.Nigdy wcze�niej nie widzia�am zwierza, któryw�asnymi piórami razi.- No, wy si� chyba ba� nie musicie - ksi��� gryz� w z�bach �d�b�o trawy.-Jeszcze i innych nim poszczu� umiecie.- A potrafi� - Szarka podnios�a na niego zimne spoj�rzenie.- Przeprowadzi�mnie przez ziemi� norhemnów.Strzeg� mnie, �ród�a pod kamieniami wynajdywa�,zwie�rzowi dzikiemu przyst�pu broni�, kiedy bez �ycia le�a�am.Gadaj�, �e on dech wysysa i dusz� �yw� si� pasie.Tedy co? Nigdy jeszcze niespotka�am cz�eka, przy którym do snu równie spokojnie bym si� uk�ada�a.Ksi��� wygnaniec wzruszy� ramionami i w milczeniu pocz�� �ledzi� ciemne,deszczowe chmury.- Plugastwo to nieczyste - uroczy�cie oznajmi� kap�an - i wy�cie te� plugastwo,bo si� z nim pok�adacie i prze�ciwko ludziom prawowiernym szczujecie.Ale ju�dla was kara od bogów zas�dzona, a ogniem wieczystym przyprawna.Ot, �cierwo, pomy�la� z niepokojem Twardok�sek, u dziewki g�ówka gor�ca,wichrowata, czemu� j� jeszcze dra�ni�, kiedy my teraz pospo�u na �cie�ceSkalniaka?- Jako si� z owym plugastwem pok�ada�, nijak sobie przed�o�y� nie potrafi� -mrukn��.- Ale wy�cie, widz�, cz�ek uczony, w pok�adzinach i plugastwieobeznany, tedy wy mi to pewnikiem obja�nicie.Spojrzenie, które pos�a�a mu Szarka, by�o nader nie�wdzi�czne.Zbójca bezzw�oki zrozumia�, i� honoru l�o�nych niewiast broni� nie nale�y, bowiem zel�onaniewia�sta bywa rozjuszona i skora bra� odwet nie tylko na prze��ladowcach.- Wy�cie z kopiennickich psów - ze z�o�ci� odgryz� si� Kostropatka - przeto nieujadajcie, bo�cie nie mi�dzy swymi.Zbójca porwa� si� do miecza, zamierzaj�c op�azowa� kap�ana po grzbiecie, gdy znag�a mu si� wyda�o, �e co� do�em trzeszczy w zaro�lach.- Id� za nami - potwierdzi� �alnicki wygnaniec.- Mo��e my�l�, �e�my �cie�kizmylili i rych�o na szlak wrócimy.Ksi��� rozprostowa� nogi.Sorgo, olbrzymi obur�czny miecz �alnickich panów,spoczywa� obok, na wilgotnej tra�wie, os�oni�ty powycieran� pochw�.Twardok�sekprzypo�mnia� sobie wreszcie, �e s�ysza� o tym mieczu - przecho�wywano go razemz klejnotami koronnymi w �wi�tyni Bad Bidmone.Na g�owni wyryto dewiz� rodu�alnickich w�adców: �Nie starty �elazem ni ogniem, zawsze ten sam", leczTwardok�ska nie uczono czyta�.Po �cie�ce potoczy� si� kolejny kamyk, znacznie ju� bli�ej, i teraz Twardok�sekby� pewny, �e ksi��� si� nie omy�li�.Nie�le si� s�uch ksi���tku wyostrzy�,uzna� zgry�liwie, nie darmo tak d�ugo przemyka pod samym nosem W�y-morda.Wkrótce podnie�li si� i ruszyli dalej.- Przy Skalniaku b�dziemy bezpieczni - rzek� Prze-m�ka.- Tam rozbijemy obóz.- Ci z nas, co wedle Skalnego przejd� - sarkastycznie uzupe�ni� Twardok�sek iwszystkim zrobi�o si� po trochu nieswojo.Zmierzch zapad� gwa�townie, a �cie�ka stawa�a si� co�raz bardziej stroma.W�mie pomi�dzy krzami majaczy�y ostre grzbiety ska�ek.Twardok�sek czu� ju� wca�ym ciele znajome mrowienie, znak, �e podchodz� do Przyzywaj�ce�go.Wielu ichjeszcze po Górach �mijowych si� kry�o, w g�azach pot�nych albo i górach wziemi� wro�ni�tych.Gadali ludzie, �e to Zird Zekrun je posy�a, by ludzitraci��y.Zbójca jedno wiedzia�, �e �cie�ki, przy której Skalniak przyczajony,strzec si� trzeba, bo kiedy on sobie kogo upa�trzy, �adna si�a powstrzyma� gonie zdo�a.Gdy szlak zw�zi� si� w w�ski przesmyk, Przem�ka sta�n��.Zbójca rozejrza� si�niespokojnie.Co prawda niektó�rzy powiadali, �e Skalniak zawczasu ofiar�wybiera, ale Twardok�sek wierzy�, �e pierwsi najcz�ciej nie maj� szcz�cia, iwola� poczeka� na swoj� kolejk�.Która oby nadesz�a jak najpó�niej.- Id�, Kostropatka! - z szyderstwem rzek� Przem�ka.- Ty� z nas cz�eknajgodniejszy, prawy a cnotliwy.Trwo��y� si� nie masz czego, tedy id�przodem.- Ja.- zawaha� si� kap�an, jego g�os by� schrypni�ty od strachu.- Ja.- Id� - popchn�� go Przem�ka.- Nie gadaj.Kiedy Kostropatka znikn�� w przesmyku, Twardok�sek poczu� obel�ywe, natr�tnepragnienie, by mimo wszystko zawróci� i przebija� si� przez ziemi� solarzy.Niespo�strzeg�, jak Przem�ka ruszy� ku przej�ciu.Ockn�� si� do�piero wówczas,kiedy Szarka cisn�a w ziemi� sztyletem.- Tr�d i pomór! - sykn�a, odrzucaj�c z niesmakiem trupka rudej polnej myszy.Ksi��� za�mia� si� sucho.Kobieta wytar�a sztylet o po��� kubraka.Podnaci�gni�tym g��boko kapturem jej oczy b�ysn�y matowo, gdy odwróci�a si� izrobi�a pierwszy krok ku Skalniakowi.- Dok�d? - chwyci� jej rami� Twardok�sek.- Dok�d, kobieto?Ksi��� milcza�.- Teraz jego kolej - burkn�� zbójca.- On przodem pój�dzie.Uwolni�a si�, bez wysi�ku, niemal �agodnie.Przez krót�k� chwil� poczu� na szyilekki, ciep�y oddech i zajrza� jej w twarz.W ciemno�ci wyda�a mu si� poblad�ai skurczona.- Zostaw, Twardok�sek - powiedzia�a mi�kko.- Niech si� uczy.Niech przywykadruhów na �mier� posy�a�.I zza ich pleców patrze�.Bo takie jest ksi���cewojowanie.Krew kubrak splami, tedy kubrak pomieni� [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.