X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z ich rozk�adu drzewo czerpie warto�ciow�energi�.- Wspaniale.- Vaint� stan�a pod skupionym �wiat�em, obok roz�ci�gaj�cegob�otniste skrzyd�a grzejnika.Rozgl�da�a si� z nieudawanym podziwem.- Nie sposób wyrazi� mego zadowolenia.Czyta�am wszystkie twoje raporty, wiem,czego tu dokona�a�, ale co innego zobaczy� to na w�asne oczy.To poruszaj�ce,poruszaj�ce, poruszaj�ce.- Gestem powtórzy�a i podkre�li�a ostatnie s�owo.-Tylko tyle zawr� w pierwszym sprawozda�niu dla Entoban*.Vanalp� w milczeniu skin�a g�ow�, nie �mia� si� odezwa�.W pro�jekt miastaw�o�y�a do�wiadczenie ca�ego �ycia.Alp�asak stanowi� jego zwie�czenie.Nietajony entuzjazm nowej eistai by� przyt�aczaj�cy.Do�piero po d�u�szej chwiliodzyska�a mow� i wskaza�a na grzejnik.- To jest tak nowe, �e nie trafi�o jeszcze do raportu.Postuka�a w grzejnik,który na chwil� wysun�� macki z naczy� drzewa, odwróci� ku nim niewidz�ce oczyi cicho pisn��.- Wiele lat eksperymentowa�am z nimi.Teraz mog� uczciwie powie�dzie� opowodzeniu eksperymentów.Ten grzejnik �yje d�u�ej ni� inne i nie potrzebuje�adnych pokarmów oprócz cukrów i soków drzewa.Do�tknij go, ma te� znaczniewy�sz� temperatur�.- Podziwiam to.Vanalp� z dum� ruszy�a w dalsz� drog� mi�dzy kotarami spl�tanych korzeni.Przyprzechodzeniu przez otwór pochyli�a si�, przytrzymuj�c ko�rzenie, aby mog�awej�� Vaint�, potem wskaza�a na gruby pie� drzewa tworz�cego tylny mur.Ze�miechem wysun�a przed siebie otwarte, skie�rowane ku górze d�onie.- Tu le�a�o takie ma�e, �e nie sposób by�o wyobrazi� sobie, ile d�ugich dnipracy b�dzie wymaga�o przygotowanie tworz�cych je zmutowanych �a�cuchów genów.I dopóki nie wyros�o, nikt nie mia� najmniejszej pew�no�ci, �e nasza praca wydaowoce.Dosta�am to miejsce oczyszczone z drzew i krzaków, tak�e z owadów, potemsama je nawozi�am i podle�wa�am, tym kciukiem zrobi�am do�ek i posadzi�amziarno.Pierwsz� noc sp�dzi�am przy nim, nie by�am w stanie odej��.Nast�pnegodnia ukaza� si� male�ki, zielony kie�ek.Nie potrafi� opisa�, co czu�am.Ateraz - tak wygl�da.Z ogromn� dum� i szcz�ciem Vanalp� poklepa�a grub� kor� rosn��cego tam drzewa.Vaint� podesz�a i stan�a obok niej, by samej dotkn�� drzewa i poczu� t� sam�rado��.Jej drzewo, jej miasto.- Tu zostan�.Powiedz wszystkim, �e to moje miejsce.- To twoje miejsce.Zasadzimy mury, by otoczy� miejsce Eistai.Pójd� teraz izaczekam na Stallan.Przyprowadz� j� tu.Gdy odesz�a, Vaint� siedzia�a w milczeniu, póki nie zauwa�y�a prze�chodz�cejfargi.Pos�a�a j� po jedzenie.Fargi wróci�a z kim�.- Nazywam si� H�ksei - przyby�a przedstawi�a si� bardzo oficjalnie.- Roznios�asi� wie�� o twoim przybyciu, wielka Vaint�, po�pieszy�am wi�c, by powita� ci�serdecznie w twoim mie�cie.- Jakie s� twoje zadania, H�ksei? - spyta�a równie oficjalnie Vaint�.- Staram si� wspiera� i pomaga� innym, by� lojaln� wobec miasta.- By�a� blisk� przyjació�k� martwej teraz eistai Deeste? By�o to bardziejstwierdzenie ni� pytanie i trafi�o celnie.- Nie wiem, co s�ysza�a�.Niektórzy ludzie zazdroszcz� innym, rozno�sz�plotki.Jej s�owa przerwa� powrót Vanalp�.Towarzyszy�a jej druga posta�, przepasanapasem przez rami�, z którego zwisa� h�sotsan.Vaint� spoj�rza�a na� i odwróci�awzrok nic nie mówi�c, cho� prawo zakazywa�o noszenia broni w jej pobli�u.- To Stallan, o której mówi�am - powiedzia�a Vanalp�, patrz�c obo�j�tnie naH�ksei, jakby jej nie by�o.Stallan uczyni�a gest oficjalnego powitania, potem cofn�a si� ku drzwiom.- Zapomnia�am si� - wychrypia�a i Vaint� po raz pierwszy zauwa�y�a d�ug� szram�znacz�c� jej gard�o.- Nierozwa�nie nosz� bro�.Dopiero gdy ci� zobaczy�am,u�wiadomi�am sobie, �e powinnam by�a j� zostawi�.- Poczekaj - powiedzia�a Vaint�.- Nosisz j� zawsze?- Zawsze.Równie cz�sto przebywam poza miastem jak w nim.To nowe miasto, pe�neniebezpiecze�stw.- To nadal no� bro�, Stallan, skoro jej potrzebujesz.Czy Vanalp� powiedzia�aci o pla�y?Ponuro milcz�ca Stallan przytakn�a.- Czy wiesz, co to mog�y by� za stworzenia?- Tak i nie.Vaint� zignorowa�a pe�en niedowierzenia i pogardy gest H�ksei.- Wyja�nij!- W tym nowym �wiecie s� bagna i d�ungle, wielkie puszcze i wzgórza.Nazachodzie jest du�e jezioro, a za nim ocean.Na pó�nocy nieko�cz�ce si� lasy.Izwierz�ta.Jedne bardzo przypominaj� znane nam z Entoban*.Drugie s� zupe�nieinne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.