X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To tyle co do �osiemnastu lat obowi�z-kowej nauki", jakimi straszyli nas na Stargate.Inni ludzie grali w gry stolikowe, czytali, obserwowali podry-guj�c� dziewczyn� lub po prostu rozmawiali.By� tam bar serwu-j�cy soj�, kaw� lub cienkie piwo w�asnej roboty.Ani �ladu kartek�ywno�ciowych; wszystko produkowane przez gmin� lub naby-wane na zewn�trz za talony przydzia�ów.Z grupk� ludzi, którzy wiedzieli, �e Marygay i ja jeste�myweteranami, zacz�li�my dyskusj� o wojnie.Trudno opisa� ichnastawienie.W abstrakcyjny sposób denerwowa�o ich to, �e idziena to tak wiele pieni�dzy podatnika; byli przekonani, �e Taura�-czycy nigdy nie stanowili zagro�enia dla Ziemi; jednak wiedzielirównie�, i� niemal po�owa miejsc pracy na �wiecie w jaki� sposóbjest powi�zana z wojn�, tak �e w razie jej zako�czenia wszystkosi� zawali.Uwa�a�em, �e i tak wszystko le�y w gruzach, ale ja niedorasta�em w tym �wiecie.A oni nigdy nie zaznali �pokoju".Wrócili�my oko�o pomocy, po czym Marygay i ja kolejnope�nili�my dwugodzinn� wart�.Nast�pnego dnia rano �a�owa�em,�e spa�em tak ma�o.P�ug by� wielkim ostrzem na ko�ach, o nap�dzie atomowym,z dwoma d�wigniami sterowniczymi.Jednak silnik nie mia� zbytwielkiej mocy; wystarcza�, aby maszyna powoli pe�z�a naprzód,je�li lemiesz by� zanurzony w mi�kkiej ziemi.Nie trzeba doda-wa�, �e na tych pi�ciu akrach nieu�ytków nie by�o wiele mi�kkiejziemi.Lemiesz przesuwa� si� kilka centymetrów, p�ug wi�z�i buksowa�, a� go troch� popchn��em, po czym przesuwa� si�o kolejne kilka centymetrów.Pierwszego dnia zaora�em jedn�dziesi�t� akra, a potem doszed�em do jednej pi�tej dziennie.Praca by�a ci�ka i wyczerpuj�ca, ale przyjemna.Mia�ems�uchawki s�cz�ce mi do ucha muzyk� ze starych ta�m z kolekcjiRicharda i ca�y zbr�zowia�em od s�o�ca.Ju� zaczyna�em my�le�,�e mog� tak �y� zawsze, kiedy wszystko sko�czy�o si�.Pewnego wieczoru siedzieli�my z Marygay w czytelni o�rod-ka rekreacyjnego, kiedy w oddali us�yszeli�my odg�osy strzelani-ny.Uznali�my, �e lepiej wróci� do domu.Nie uszli�my po�owydrogi, kiedy strzelanina wybuch�a wzd�u� lewej strony drogi, a�do o�rodka: skoordynowany atak.Musieli�my zostawi� roweryi poczo�ga� si� rowem melioracyjnym, przy czym kule �wiszcza-�y nam nad g�owami.Drog� przemkn�� jaki� ci�ki pojazd, strze-laj�c na prawo i lewo.Min�o dobre dwadzie�cia minut, zanimdotarli�my do domu.Min�li�my dwie farmy p�on�ce jasnymogniem.By�em rad, �e nasza nie jest zbudowana z drewna.Zauwa�y�em, �e nikt nie ostrzeliwuje si� z naszej wie�y, alenic nie powiedzia�em.Kiedy biegli�my do domu, zauwa�yli�myprzed nim cia�a dwóch obcych.Aprii le�a�a na pod�odze; wci�� �y�a, ale krwawi�a z setekma�ych ran od od�amków.Pokój sto�owy le�a� w gruzach; kto�musia� wrzuci� granat przez okno lub drzwi.Zostawi�em Mary-gay z jej matk� i pobieg�em z powrotem do wie�y.Drabinka by�awci�gni�ta, wi�c musia�em wspi�� si� po s�upie.Richard siedzia� pochylony nad karabinem.W bladozielonym�wietle noktowizora zauwa�y�em idealnie okr�g�� dziur� nadlewym okiem.Troch� krwi pociek�o mu grzbietem nosa i zastyg�o.Po�o�y�em cia�o na pod�odze i zakry�em mu twarz moj� ko-szul�.Napcha�em kieszenie magazynkami i wróci�em z karabi-nem do domu.Marygay usi�owa�a pocieszy� matk�.Rozmawia�ycicho.Trzyma�a w r�ku moj� �rutówk�, a na pod�odze obok le�a�ainna.Kiedy wszed�em, Marygay podnios�a g�ow� i rzuci�a miponure spojrzenie.Aprii szepn�a co� i Marygay zapyta�a:� Mama chce wiedzie�, czy.tato bardzo si� m�czy�.Onawie, �e nie �yje.� Nie.Jestem pewien, �e nic nie poczu�.� To dobrze.� Zawsze to co�.� Powinienem zamkn�� dziób.� Tak, todobrze.Sprawdzi�em okna i drzwi, szukaj�c dobrego pola ostrza�u.Nie mog�em znale�� stanowiska, na którym nie móg�by podkra��si� do mnie ca�y pluton wrogów.� Wyjd� na zewn�trz i na dach domu.Nie zamierza�em wraca� na wie��.� Nie strzelajcie, chyba �e który� wejdzie do �rodka.Mo�epomy�l�, �e tu nikogo nie ma.Zanim wspi��em si� na darniowy dach, ci�ki pojazd wraca�drog�.W celowniku widzia�em, �e jedzie nim pi�ciu m�czyzn,czterech w szoferce i jeden na pace � otoczony �upami i trzyma-j�cy karabin maszynowy.Chowa� si� mi�dzy dwiema lodówka-mi, ale mia�em go na muszce.Nie strzeli�em, nie chc�c �ci�ga�na nas uwagi.Pojazd zatrzyma� si� przed domem, sta� przezmoment, po czym podjecha� bli�ej.Przednia szyba zapewne by�akuloodporna, jednak wycelowa�em w twarz kierowcy i odda�empojedynczy strza�.Kierowca podskoczy�, gdy pocisk zrykoszeto-wa� z gwizdem, pozostawiaj�c matow� gwiazd� p�kni�� na pan-cernym plastiku, a facet z ty�u otworzy� ogie� [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.