[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy dyrektor Fundacji zobaczy³, jak Russell sk³adapodpis obok autografu Armstronga, wyskoczy³ z fotela, chwyci³ rêkê nowegoprezesa i zmia¿d¿y³ j¹ w uœcisku.- Dziêkujê panu! Serdecznie dziêkujê! Wprost nie mogê siê doczekaæ, kiedyzacznê z panem pracowaæ.- A ja z panem - odpar³ Armstrong, oddaj¹c uœcisk.Summers uk³oni³ mu siê nisko, skin¹³ g³ow¹ Russellowi, zgarn¹³ z biurka umowê iczek na trzysta tysiêcy dolarów, po czym ruszy³ do wyjœcia.W drzwiachzatrzyma³ siê, odwróci³ i powiedzia³:- Na pewno pan tego nie po¿a³uje.- A ja obawiam siê, ¿e po¿a³ujesz, i to ju¿ nied³ugo - stwierdzi³ z kwaœn¹ min¹Russell, jak tylko za Summersem zamknê³y siê drzwi.- Co siê sta³o, ¿ezmieni³eœ zdanie?- Nie mia³em wielkiego wyboru, kiedy dowiedzia³em siê o planach Townsenda.- Mo¿emy wiêc uznaæ, ¿e wyrzuci³eœ trzy miliony na œmietnik.- Nie trzy miliony, tylko trzysta tysiêcy - poprawi³ go Armstrong.- Nie rozumiem.- Wp³aci³em zaliczkê, ale nie mam najmniejszego zamiaru kupowaæ tej cholernejcha³upy.- Oddadz¹ sprawê do s¹du, jeœli w ci¹gu miesi¹ca nie zap³acisz ca³ej kwoty!- W¹tpiê.- Dlaczego tak myœlisz?- Dlatego ¿e za dwa tygodnie zadzwonisz do adwokata Summersa i powiesz mu, jakbardzo wstrz¹snê³o tob¹ odkrycie, ¿e jego klient wynaj¹³ od fundacji, którejjest dyrektorem apartament na ostatnim piêtrze siedziby tej¿e fundacji,uprzednio poinformowawszy mnie, ¿e to zwyk³y strych.- Nie udowodnisz mu tego.Armstrong wyj¹³ z kieszeni miniaturow¹ kasetê magnetofonow¹ i wrêczy³Russellowi.- To mo¿e byæ ³atwiejsze ni¿ ci siê wydaje.- S¹d nie musi uznaæ nagrania za dowód w sprawie.- Wobec tego zapytasz, co Summers zamierza zrobiæ z szeœciuset tysi¹camidolarów, które mia³ otrzymaæ od biura poœrednictwa w handlu nieruchomoœciami.- Zaprzeczy temu, a przyjdzie mu to tym ³atwiej, ¿e to ty nie wywi¹¿esz siê zumowy, nie on.Armstrong zastanawia³ siê przez chwilê.- Có¿, wobec tego trzeba bêdzie siêgn¹æ po ostateczny argument.Otworzy³ szufladê, wyj¹³ z niej makietê pierwszej strony „New York Star" ipokaza³ prawnikowi.Z³o¿ony wielk¹ czcionk¹ tytu³ g³osi³: LLOYD SUMMERSOSKAR¯ONY O DEFRAUDACJÊ PIENIÊDZY FUNDACJI.- Natychmiast oskar¿y ciê o oszczerstwo.- Nie zrobi tego, jeœli przeczyta artyku³.- Nawet gdyby dosz³o do rozprawy, nikt ju¿ nie bêdzie siê tym interesowa³.- Spokojna g³owa.Jako w³aœciciel gazety nie dopuszczê, ¿eby czytelnicyprzestali interesowaæ siê t¹ afer¹.- Jak d³ugo to potrwa? - zapyta³ Townsend.- Myœlê, ¿e oko³o dwudziestu minut - odpar³ Tom.- A ilu ludzi wynaj¹³eœ?- Trochê ponad dwustu.- Wystarczy?- Musi.- Wiedz¹ chocia¿, co maj¹ robiæ?- Oczywiœcie.W nocy przeprowadziliœmy kilka prób, ale mimo to chcia³bym, ¿ebyœpowiedzia³ do nich parê s³Ã³w przed imprez¹.- A co z odtwórczyni¹ g³Ã³wnej roli? Te¿ bra³a udzia³ w próbach?- Nie musia³a - powiedzia³ Tom.- Od dawna samodzielnie przygotowywa³a siê dowystêpu.- Zgodzi³a siê na moje warunki?- Bez targów.- A co z przed³u¿eniem umowy wynajmu? Nie by³o niespodzianek?- ¯adnych.Wszystko posz³o jak po maœle.Townsend wsta³ z fotela, podszed³ do okna i spojrza³ na rozci¹gaj¹cy siê w doleCentral Park.- Czy ty zg³osisz wniosek?- Nie.Poprosi³em o to Andrew Frasera.Chcê byæ przez ca³y czas z tob¹.- Dlaczego akurat jego?- Bo jest g³Ã³wnym partnerem w naszej spó³ce.Dziêki temu ustêpuj¹cyprzewodnicz¹cy rady nadzorczej bêdzie od razu wiedzia³, ¿e to nie przelewki.Townsend odwróci³ siê i spojrza³ Spencerowi prosto w oczy.- A wiêc zwyciêstwo mamy w kieszeni.Kiedy Armstrong w towarzystwie swego prawnika opuœci³ siedzibê kancelariiadwokackiej Keating, Gould & Critchely, obst¹pili go reporterzy radiowi,dziennikarze i kamerzyœci.Wszyscy chcieli uzyskaæ odpowiedŸ na to samopytanie:- Jakie zmiany zamierza pan wprowadziæ, obj¹wszy funkcjê przewodnicz¹cego radynadzorczej „New York Star"?- A po co zmieniaæ coœ, co spisuje siê bez zarzutu? Poza tym nie nale¿ê dow³aœcicieli, którzy uwa¿aj¹, ¿e na wszystkim znaj¹ siê najlepiej.Mo¿eciezapytaæ redaktorów naczelnych moich gazet.Co najmniej kilku spoœród pod¹¿aj¹cych za nim dziennikarzy ju¿ to zrobi³o, alezanim zd¹¿yli zasypaæ go bardziej szczegó³owymi pytaniami, Armstrong zd¹¿y³ siêskryæ w zaciszu limuzyny.- Przeklêci pismacy! - warkn¹³, kiedy samochód ruszy³ w kierunku hotelu Plaza,gdzie mia³o siê odbyæ doroczne walne zgromadzenie akcjonariuszy „New YorkStar".- Nie sposób utrzymaæ pod kontrol¹ nawet tych, którzy dla ciebiepracuj¹!Russell wstrzyma³ siê od komentarza.Jechali Pi¹t¹ Alej¹ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl