[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wróćmy do sprawy jego morderstwa - naciskał.- A więc ktoś z sowieckiego zespołu?Simpson wzruszył ramionami i spojrzał ponuro.- Prawdopodobnie.Wkrótce mają przeprowadzić swoją akcję.Pański przyjaciel może nawet próbował przekazać mi wiadomość, kiedy go zaskoczono.- Jutro w nocy - mruknął w zamyśleniu Crofts.- Sądzimy, że planują to na jutro w nocy.Bezbarwne oczy wpiły się w niego.Było w nich coś głęboko na dnie, ale Crofts nie umiał tego odczytać.- Sądzę, że będzie lepiej, jeżeli powie mi pan, co jeszcze wiecie - Simpson sondował dalej.- Zapewne wszystko odbędzie się na morzu, a potem torpeda zostanie przewieziona drogą powietrzną z pasa startowego Tarvit.Crofts zawahał się.W oczach Simpsona dojrzał niepokój.Czy na pewno wynikał on tylko z troski o bezpieczeństwo „Włócznika”? Znowu powróciła ostrożność i razem z nią - gniew.- Najpierw ja będę pytał, Simpson.A potem powiem wszystko, co będzie pan chciał.Jaką rolę w tym wszystkim odgrywa Harry Mearns?- Stwarza pozory, że jest emerytowanym mieszkańcem kolonii, który wrócił tu, aby osiąść na stałe - podobnie jak Eric Harley.W rzeczywistości wciąż pracuje dla swoich sowieckich chlebodawców.Podobnie przedstawia się sprawa z trzema członkami jego grupy.Politbiuro nie ośmieliło się zaryzykować użycia wyszkolonych ludzi KGB na brytyjskiej ziemi.Całe szczęście dla nas, że byli nieostrożni i wybrali kogoś takiego jak Harley, który miał wystarczająco dużo poczucia obywatelskiego obowiązku, aby nam dać znać o tym.- Jak pan sądzi, który z nich go zabił? - warknął Crofts.- Przypuszczam, że Harry Mearns.- Mearns nie mógł tego zrobić - powiedziała cicho Laura.- Ani żaden z pozostałych trzech.Wszyscy byli z nami przez cały czas.- Szramowata Ręka przekonał mnie, że nikt z jego grupy nie był w to wmieszany - wtrącił Crofts - ale przecież twierdzi pan, że nie wie, kim oni są, prawda, Simpson?Komandor odpowiedział na tę zaczepkę wzruszeniem ramion.- Z pewnym wahaniem stwierdzam dość oczywistą prawdę, pani Harley - zauważył łagodnie - chciałbym jednak zwrócić uwagę, że nie mam żadnego dowodu, iż Crofts jest istotnie tak niewinny, jak twierdzi w swym obłudnym oburzeniu.Podobnego zdania jest prawdopodobnie policja.W przeciwnym razie zapewne by go nie aresztowali.- Nie.zabiłem.Erica! - warknął groźnie Crofts.- Oczywiście, że nie, stary.W każdym razie jest pan za to odpowiedzialny w nie większym stopniu niż za śmierć dwóch policjantów.Albo tego Bura, Muldersa.- Skąd pan wie o śmierci Muldersa? Przecież odkryto to dopiero dziś rano.Zbyt późno, żeby opublikowała to prasa.Oczy Simpsona ponownie błysnęły, ale szybko opanował się i uśmiechnął.- Radio w samochodzie, stary.Jesteś obecnie głównym tematem dnia w Radio Clyde.Crofts spojrzał na swego przeciwnika.Dziwne - dlaczego pomyślał o Simpsonie jako przeciwniku? Do tej pory wszystko się zgadzało.Od strony Firth of Lorne nadleciał chłodny wiatr i szarpnął go za włosy, ale nie poczuł tego.Wciąż było w Simpsonie coś nie wyjaśnionego, co podświadomie go dręczyło.- Dlaczego tak panu zależy - do tego stopnia, że warte jest to dla pana dziesięć tysięcy dolarów - żebym w dalszym ciągu uciekał? - zapytał.- Dlaczego, na przykład, zwabił mnie pan tutaj? To było zorganizowane, prawda? To nasze pierwsze spotkanie w Selfridges.- Pieniądze należą do wielkiego brytyjskiego podatnika, mój stary.- Simpson uśmiechnął się z dezaprobatą.- Choć bardzo bym chciał powiedzieć, że jest to pomoc od starego towarzysza.Niestety, nie byłoby to prawdą.A.Ministerstwo Obrony chce pana zachęcić do kontynuowania ucieczki, nie jest bowiem zainteresowane, aby jakiś platfusowaty policjant, próbując sprawdzić prawdziwość historii opowiedzianej przez pana, wtykał nos w sprawy bezpieczeństwa państwa.Nie możemy ryzykować, że KGB zostanie spłoszone na tym etapie rozgrywki.Chcemy ich dopaść natychmiast, gdy tylko położą swoje lepkie komunistyczne łapska na „Włóczniku”.Musimy mieć jakiś dowód, którym wprawimy Kreml w takie zakłopotanie, że obrzydzimy im na długi czas zabawę w porywanie torped.Brzmiało to sensownie.W gruncie rzeczy był to ten sam sposób rozumowania, jaki przedtem przedstawił Laurze.Policja, polując na Croftsa, nie będzie przypisywała głębszego znaczenia śmierci Erica Harleya.- Nie odpowiedział mi pan na drugą część mojego pytania - dlaczego pan zwabił mnie tutaj? Po to, żebym naiwnie wdepnął w coś, co wygląda na szpiegowski rój os?- To była moja własna inicjatywa.Miałem nadzieję, że pańska intuicja zapewni Ericowi Harleyowi jakąś ochronę.Jestem oficerem marynarki, Crofts, muszę trzymać się jakichś zasad.„Ustawa o tajemnicy” nie pozwalała mi na podanie powodów, dlaczego to robię.- Miałem tylko zrobić, co do mnie należało, i umrzeć! - mruknął wściekle Crofts.- Chryste, człowieku - przecież nawet nie miałem broni!- Harley został zabity z pańskiej beretty, mój stary.Mamy jedynie pańskie słowo na to, że nie wziął jej pan ze sobą.Crofts wciąż był wściekły i rozgoryczony.- No dobra, ale przecież mógłby mi pan podrzucić trochę więcej info.I w tym momencie olśniło go.Beretta M 951! Zawsze brał pod uwagę możliwość, że Simpson związany był z morderstwem Erica, ale dopiero teraz uświadomił sobie, iż uzyskał dowód na to.Simpson wiedział o jego obecności w Londynie, zanim wszystko się zaczęło.Ze wszystkich tajemniczych osób tylko Simpson wiedział o beretcie i mógł odnaleźć jej rozłożone i rozrzucone części.Crofts zobaczył ją ponownie dopiero na farmie Den of Tarvit, kiedy leżała tuż obok podziurawionego kulami ciała Erica Harleya.Na tym wczesnym etapie śledztwa nikt poza funkcjonariuszami policji, prowadzącymi śledztwo w sprawie zabójstwa na farmie Tarvit, nie mógł wiedzieć, jakim typem broni posłużył się zabójca.Z całą pewnością ta informacja nie była podawana przez Radio Clyde!Simpson musiał zaniepokoić się wyrazem twarzy Croftsa, zrobił bowiem ostrożnie krok do tyłu, kładąc dłoń na rękojeści parasola wciąż wiszącego na zgiętym ramieniu.Laura krzyknęła, gdy Crofts, zapominając o pistolecie w kieszeni, rzucił się ze ślepą furią na człowieka, który wreszcie ujawnił się jako zabójca Erica Harleya.- To byłeś ty, sukinsynu.To Brytyjska Służba Bezpieczeństwa sprzątnęła Erica!Ale Simpson wyślizgnął się Croftsowi ze zręcznością, która zadawała kłam jego pozornej miejskiej miękkości.Michael w ułamku sekundy dostrzegł jego oczy - przymrużone, paskudne, bezbarwne oczy atakującego węża.- Mikę! Parasol!Simpson schwycił powleczoną skórą rękojeść parasola i wysunął do przodu czarny przedmiot.Crofts zobaczył przez ułamek sekundy błyśnięcie jakiegoś urządzenia tkwiącego w końcówce parasola.Pchnięcie skierowane było prosto w jego twarz.Wykrztusił z przerażeniem: - Jezu! - i rzucił się w bok.Jednocześnie, kierując się jakimś rozpaczliwym instynktem, schwycił tę zaimprowizowaną broń [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl