[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— A wiêc to oznacza, ¿e wiedz¹ tak¿e o Safehold.Wiedz¹, co Ellcrys powiedzia³aWybranym, poniewa¿ sam Allanon nam to powtó­rzy³.Maj¹ tak¹ sam¹ szansêznalezienia Krwawego Ognia, jak my.— Byæ mo¿e nie.— Co to znaczy: „byæ mo¿e nie”?— Mamy Kamienie Elfów — powiedzia³ z o¿ywieniem ch³o­pak, lecz zaraz potemjakby posmutnia³.Czy rzeczywiœcie jest jakaœ ró¿nica miêdzy nimi a demonami?Czy to coœ im daje.? Czy maj¹ jak¹œ przewagê.? Czy bêdzie móg³ u¿yæ jeszczekamieni? To go ca³y czas gnêbi³o.— Kto móg³ podejœæ tak blisko, by us³yszeæ, o czym rozmawia­liœmy? — Dziewczynazmarszczy³a czo³o.Ch³opak pokrêci³ bezradnie g³ow¹.On te¿ siê nad tym zastanawia³.— Mam tylko nadziejê — mruknê³a po chwili — ¿e mój dzia­dek jest ca³y i zdrowy.— Coœ mi siê wydaje — uœmiechn¹³ siê Wil — ¿e ma siê przy­najmniej lepiej ni¿my.Ma ciep³e i suche miejsce do spania.Podci¹gn¹³ kolana do piersi, szukaj¹c choæ odrobiny dodatkowego ciep³a.Amberleprzysunê³a siê do niego, dr¿¹c z zimna.Owinêli siê razem jeszcze jedn¹ derk¹.— Chcia³abym, ¿eby to siê wreszcie skoñczy³o — szepnê³a tak cicho, jakbyszepta³a tylko do siebie.Wil skrzywi³ siê i mrukn¹³.— A ja chcia³bym, ¿eby to siê nigdy nie zaczê³o.— Wiêc jeœli ju¿ mówimy o tym, co byœmy chcieli, to ja chcia­³abym jeszcze,¿ebyœ by³ ze mn¹ szczery.¯adnych wiêcej sekretów.— ¯adnych wiêcej sekretów — przyrzek³ Wil.Zapad³a cisza.Po chwili Amberle opar³a g³owê na jego ramieniu i zasnê³a.Ch³opak nie porusza³ siê, by jej nie zbudziæ.Zapatrzy³ siê w mrok, myœl¹c olepszych i spokojniejszych czasach.Przez nastêpne dwa dni ma³a grupa przedziera³a siê z trudem przez tereny MattedBrakes.Prawie przez ca³y czas pada³o, a zimna m¿awka ustêpowa³a co jakiœ czassilniejszym strugom deszczu.Wszy­scy byli skrajnie wyczerpani, zziêbniêci iprzemoczeni.Wszystko by³o spowite sin¹ mg³¹, a s³oñce rzadko kiedy wygl¹da³ozza ciê¿kich, burzowych chmur.Tylko ko³o po³udnia by³o w miarê jasno, lecz wnocy ca³y œwiat znów ton¹³ w nieprzeniknionym mroku.Sz³o im siê ciê¿ko i powoli.Posuwali siê ma³ymi krokami, omi­jaj¹c grz¹skiebagna i bulgocz¹ce jeziorka pe³ne zielonej, cuchn¹cej mazi.Cokolwiek by tamdotar³o, nie mia³o szans na wydostanie siê.Na ziemi wala³y siê martwe ga³êziei kawa³ki drewna, tworz¹c pl¹­taninê grz¹skiego gruntu i na pó³ zatopionych,przegni³ych krzaków i korzeni.Ca³a ta kraina by³a ponura, zimna i wilgotna.Cokolwiek tu ¿y³o, chowa³o siê przed nimi, ale mimo to wci¹¿ s³yszeli wokó³siebie odg³osy st¹pania po grz¹skim gruncie, mlaskania i bulgotania.Wszystkoto jednak tonê³o w szarym mroku i pozostawa³o zakryte kurtyn¹ zimnej m¿awki.Tu¿ przed po³udniem trzeciego dnia podró¿y dotarli nad brzeg du¿ego jeziora;by³o martwe, pe³ne przegni³ych korzeni i ga³êzi.Wi­dok przes³ania³y co chwilapasma sinej mg³y, które potem odchodzi³y w martw¹ ciszê.Jak okiem siêgn¹æ,brzegi jeziora otoczone by³y spiêtrzonymi, wielkimi ga³êziami, które niczymœliskie i straszne po­twory zanurzy³y siê w martw¹ taflê i zastyg³y tak nawieki.Drugi brzeg jeziora nikn¹³ w szarym mroku.Natychmiast zdali sobie sprawê, ¿e okr¹¿enie jeziora zabierze im mnóstwo czasu.Mogli wiêc spróbowaæ tylko jednej drogi.I tym razem poprowadzi³ ich Katsin.Dwa elfy posz³y przed Wilem i Am­berle, dwaj pozostali ¿o³nierze trzymali siê zty³u.Przedarli siê przez g¹szcz i stanêli na w¹skiej grobli pe³nej wystaj¹cychkorzeni i ga³êzi.Grobla ci¹gnê³a siê wzd³u¿ brzegu jeziora i niknê³a we mgle.Mo¿e przy odrobinie szczêœcia uda im siê przedostaæ na drugi brzeg.Szli ostro¿nie, badaj¹c grunt i trzymaj¹c siê samego œrodka grobli.Po chwilinie widzieli ju¿ brzegu, z którego wyruszyli.Mg³a nie pozwala³a dojrzeæniczego w promieniu kilku metrów.Deszcz wzmóg³ siê jeszcze bardziej i zacina³w twarze ostrymi strugami.Nagle mg³a urwa³a siê jak uciêta no¿em.Zprzera¿eniem zobaczyli, ¿e zaledwie kilka jardów przed nimi grobla niknie podpowierzchni¹ wody.Trochê dalej wznosi³a siê ha³da ziemi pokryta kamieniami ima³ymi krzewa­mi.Dalej nie by³o ju¿ nic.Drugiego brzegu nie by³o nawet widaæ.A wiêc weszli w œlepy zau³ek.Nie by³o ju¿ wyjœcia.Crispin poszed³ parê kroków do przodu, by siê upewniæ, co le¿y za ha³d¹ ziemi,a Katsin wyci¹gn¹³ ostrzegawczo rêkê.Obejrza³ siê do ty³u na pozosta³ych ipodniós³ palec do ust.Potem wskaza³ na ha³dê, a jego rêka zatoczy³a ³uk.Pojednej stronie, tu¿ powy¿ej tafli wody, wydostawa³a siê strumieniami gor¹capara.Oddychaj¹ce dziu­ry! Crispin da³ znak do postoju.Cokolwiek to by³o, niechcia³ zak³Ã³caæ jego spokoju.Ale by³o ju¿ za póŸno.Stwór wyczu³ ich obecnoœæ.Jego wielkie cielsko unios³osiê nagle, rozbryzguj¹c fontanny wody.Sapn¹³ chra­pliwie, a znad powierzchniwychynê³o ¿Ã³³te œlepie i ³ypnê³o w ich stronê.Wij¹ce siê macki wystrzeli³y wgórê i z wody wynurzy³ siê wielki, szeroki pysk.Ujrzeli paszczê z ogromnymik³ami, która na przemian otwiera³a siê i zamyka³a.Potwór by³ g³odny.Wil Ohmsford popatrzy³ przez chwilê na monstrualn¹ poczwarê, a potem pogna³przez mg³ê za Pêdem i Cormakiem, ci¹gn¹c za sob¹ Amberle i rozpaczliwiestaraj¹c siê utrzymaæ równowagê.S³ysza³ za sob¹ kroki Katsina, Dilpha iCrispina, którzy zaryzykowali i obejrzeli siê za siebie.Chcieli wiedzieæ, jakblisko jest potwór [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl