[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A potem puściła się pędem w środek pomiędzy namioty.Dostrzegli siebie wzajemnie dokładnie w tym samym momencie: Yoyo i Mai wyłonili się zza namiotu, kiedy Nicky obchodziła go z drugiej strony.Oboje mieli na sobie kurtki, a Yoyo trzymał płócienną torbę.- Zapomniałem - wyjaśnił Yoyo, unosząc nieco torbę.- Tu mam paszport.- Chodźcie! - zawołała Nicky.- Żołnierze szykują się do ataku, wszyscy uciekają z namiotów.- Odwróciła się, gotowa do odwrotu.- Tędy! Szybko! - powiedział Yoyo.Biegiem skierował się między namiotami, wąskim przejściem, które prowadziło na otwartą przestrzeń, na północ od Pomnika Męczeństwa.Szeregi żołnierzy zbliżały się w błyskawicznym tempie, za nimi nadjeżdżały czołgi i pojazdy opancerzone, gotowe zmiażdżyć wszystko, co stanęło im na drodze.Nicky skręciła w prawo.- Za mną! - krzyknęła, po czym skierowała się w stronę pomnika i alei Changan.Serce podeszło jej ze strachu do gardła, kiedy dobiegł ją z tyłu odgłos strzelaniny.Zerknęła za siebie przez ramię, upewniła się, że Yoyo i Mai biegną też za nią, i przyśpieszyła kroku, aby utrzymać dotychczasową odległość od szeregów żołnierzy.Łoskot i chrzęst nadjeżdżających pojazdów oraz terkot karabinów napełniały lękiem.Kątem oka dostrzegła kilku ostatnich studentów, którzy podobnie jak oni starali się opuścić plac jak najszybciej.- Nicky! Nicky!Obejrzała się za siebie i przerażona ujrzała, że Mai leży na bruku.Yoyo klęczał tuż obok.Nicky zawróciła, podbiegła do nich.- Co się stało?Na twarzy Yoyo malowało się oszołomienie.- Mai trafiona.Nicky opadła na kolana, ogarnęła spojrzeniem krwawiące ramię dziewczyny, delikatnie przesunęła dłonią po jej policzku.Mai otworzyła oczy, zamrugała i zamknęła je z powrotem.Nicky wsunęła rękę pod jej plecy, chcąc ją podnieść, ale kiedy dziewczyna jęknęła, czym prędzej ułożyła ją z powrotem na ziemi.Na dłoni poczuła coś mokrego, a kiedy opuściła wzrok, zauważyła na nich krew.Serce ścisnęło jej się boleśnie.Wyglądało na to, że Mai została trafiona nie tylko w ramię.Otarła sobie dłonie o spodnie, wyprostowała się i rozejrzała dokoła.Czołgi były coraz bliżej, gnały z ogłuszającym rykiem silników.Nie było ani chwili do stracenia.Nicky przeniosła wzrok na Yoyo.- Prędzej! Chwyć Mai za nogi, ja wezmę ją pod pachy, przeniesiemy ją za pomnik.W tej samej chwili ktoś bezceremonialnie odsunął ją na bok, niemal brutalnie, a potem usłyszała głos Clee, który krzyknął: - Szybko, Nick! Rusz się, Yoyo, nadjeżdżają czołgi!Wokół rozbrzmiewały wołania przerażonych, rozpanikowanych ludzi.Nicky poderwała się na równe nogi, podążała za Clee, który biegł skulony z Mai w ramionach.Tuż za nimi pędził Yoyo.W chwilę później po miejscu, gdzie przedtem leżała na bruku Mai, przetoczyły się czołgi i ciężkie pojazdy wojskowe.Nie wszyscy jednak zdołali umknąć w porę.Schronili się za Pomnikiem Męczeństwa, gdzie wydawało się względnie bezpiecznie, przynajmniej na razie; tu nie było widać żadnych żołnierzy.Clee ułożył Mai na ziemi, Nicky przysiadła tuż obok na kamiennych stopniach cokołu.Kiedy Clee zajął miejsce przy niej, szepnęła: - Dziękuję.Uratowałeś mi życie.Ujął ją pod brodę, zmuszając, aby odchyliła nieco głowę do tyłu, i zatopił w niej wzrok.Milczał.Na jego twarzy dojrzała osobliwy wyraz, jakiego nigdy jeszcze u niego nie widziała.- Musimy zanieść Mai do szpitala - mruknął po chwili.Zdjął z szyi aparat i zawiesił go Nicky przez głowę.- Pilnuj go dobrze, chyba udało mi się zrobić parę naprawdę dobrych zdjęć.- Nachylił się i wziął Mai na ręce.Przy Bramie Tiananmen zatrzymali się i jeszcze raz zerknęli za siebie, na plac.Nie było już Bogini Demokracji; statua została obalona przez czołg i zmiażdżona na proch.Podobnie zrównano z ziemią wszystkie namioty.Nicky pomyślała nagle z lękiem o tamtych ostatnich studentach, na jakich się natknęła; miała nadzieję, że zdołali uciec z placu zanim doszło do masakry.Pobiegła za Yoyo i Clee, daremnie walcząc z przemożną falą przygnębienia.* * *Aleję Changan wypełniały czołgi i oddziały żołnierzy; zabici i ranni leżeli w kałużach krwi, pomiędzy nimi krzątali się pekińczycy, starając się pomóc w miarę możliwości.Nicky i Yoyo podążali przodem, torując drogę Clee, który nadal niósł na rękach dziewczynę.Dotarli niemal do hotelu Pekin, kiedy Yoyo zawołał: - Patrzcie! Flaga Czerwonego Krzyża na autobusie 38.Ambulans! Oni zawiozą Mai do szpitala Xiehe!Clee kiwnął głową i przyśpieszył kroku.Dałby wiele, żeby tylko lekarzom udało się uratować ranną dziewczynę.* * *Nicky stała w przydzielonym ekipie ATN apartamencie hotelu Pekin, koncentrując się na tym, co miała przekazać telewidzom.Tu, w Chinach, był teraz niedzielny poranek.Ósma piętnaście.W Nowym Jorku była dziewiętnasta piętnaście, sobota.Trzymała w ręku słuchawkę telefonu komórkowego i mówiła wyraźnie, spokojnie, bez wahania.Kończyła właśnie swoją wstrząsającą relację z wydarzeń, jakie na jej oczach miały miejsce na placu Tiananmen, a jej ostatnie słowa zabrzmiały szczególnie dramatycznie:„Mao Tse Tung powiedział niegdyś, że władza polityczna wyrasta w oparciu o lufy broni palnej.Ludowa Armia Wyzwoleńcza skierowała dziś swą broń na zwykłych obywateli, na studentów.Na niewinnych ludzi.Na ludzi bezbronnych.To była masakra.Żołnierze dopuścili się jej na rozkaz przywódców kraju, którzy robią wszystko, aby utrzymać się przy władzy.Wydaje się, że Mao Tse Tung powiedział prawdę.Przynajmniej w odniesieniu do sytuacji w Chinach.- Umilkła na moment, po czym dodała: - Żegna się z wami Nicky Wells z Pekinu.”W słuchawce usłyszała głos Mike’a Fowlera, koordynatora ATN: - Dzięki, Nicky, za tę niezwykłą relację z Pekinu.A teraz, proszę państwa, powracamy do wiadomości z Europy Wschodniej.Nicky odłożyła słuchawkę i spojrzała na Archa, który siedział przy biurku, przysłuchując się przekazowi.Uśmiechnął się, skinął kilkakrotnie głową, a potem pokazał jej zaciśniętą pięść ze wzniesionym do góry kciukiem na znak, że dobrze się spisała.Połączył się z redaktorem działu wiadomości, Joe Speightem, który przebywał właśnie w nowojorskiej siedzibie ATN.- Film wyślemy za godzinę - poinformował rozpromieniony.- Powinieneś dostać go jutro wieczorem.Okay.Ciao.- Odłożył słuchawkę i podszedł do Nicky.- Podobało im się, wiesz? Byłaś wspaniała.- To jedna z twoich najlepszych relacji z Pekinu - potwierdził Jimmy.- Ale film, jaki właśnie nakręciliśmy, jest jeszcze lepszy.- Też tak uważam - odezwał się Luke.- Dziękuję wam, chłopcy - zawołała Nicky z uśmiechem.Ich pochwała znaczyła dla niej wiele, ponieważ wiedziała, że zawsze mówią to, co myślą, i nie zawahaliby się przed krytyką, gdyby w którymś z programów obniżyła swój dotychczasowy poziom.Ktoś zapukał do drzwi, a kiedy Luke je otworzył, do środka wszedł Clee.Wyglądał okropnie, nie krył przygnębienia i Nicky domyśliła się prawdy, zanim wypowiedział pierwsze słowo; odgadła to z wyrazu jego ciemnych oczu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl