X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tablic� wyci�to na kszta�t wskazuj�cego palca.- W dodatku to ca�kiem przyzwoita droga - papla�a niania.K�ótnia uspokoi�a si� troch�, po prostu dlatego �e obie zaanga��owane stronynie rozmawia�y ze sob�.Nie zwyczajnie powstrzymy�wa�y si� od komunikacjig�osowej - to tylko brak mowy.Zjawisko przekracza�o ten opis i si�ga�o nadrug� stron�, ku straszliwym, gniewnym s�owom: Nierozmawianie Ze Sob�.- �ó�ta ceg�a - mówi�a niania.- Czy kto kiedy s�ysza�, �eby bu�dowa� drog� z�ó�tej ceg�y?Magrat i babcia Weatherwax sta�y odwrócone plecami do sie�bie, ze skrzy�owanymina piersiach r�kami.- Okolica weselej od tego wygl�da - uzna�a niania.- To pew�nie dlatego.Na horyzoncie Genoa iskrzy�a si� w�ród zieleni.Przed nimi droga opada�a wdolin� usian� ma�ymi wioskami.Rzeka wi�a si�, zd��aj�c w stron� miasta.Wiatr szarpa� spódnice niani.- Nie polecimy przy takiej wichurze - powiedzia�a, wci�� po kobiecemu usi�uj�csamodzielnie podtrzymywa� rozmow� trzech osób.- No to musimy i�� pieszo, co? -uzna�a, po czym doda�a, po�niewa� iskierka z�o�liwo�ci tli si� nawet w duszachtak niewinnych jak niani Ogg: - Ze �piewem na ustach.Co wy na to?- Z pewno�ci� nie do mnie nale�y krytykowanie tego, co inni postanowi� robi� -rzek�a babcia.- To nie moja sprawa.Ale przy�puszczam, �e niektórzy, zw�aszczatacy, co maj� ró�d�ki i wielkie pla�ny, pewnie chcieliby wyrazi� opini�.- Ha! - powiedzia�a Magrat.Ruszy�y ceglan� drog� w kierunku dalekiego miasta.Sz�y g�siego, z niani� Ogg- niczym ruchomym pa�stwem buforowym - po�rodku.- Niektórym - odezwa�a si� Magrat do �wiata jako takiego - przyda�oby si�troch� serca.- Niektórym - oznajmi�a babcia Weatherwax, zwracaj�c si� do zachmurzonego nieba- przyda�oby si� o wiele wi�cej rozumu.Po czym przytrzyma�a kapelusz, �eby wiatr go nie zdmuchn��.A mnie, pomy�la�a niania Ogg z przekonaniem, przyda�by si� solidny drink.Trzy minuty pó�niej spad�a jej na g�ow� wiejska chata.***Przez ten czas czarownice zwi�kszy�y odst�py mi�dzy sob�.Babcia Weatherwaxkroczy�a gniewnie na czele, a Magrat wlok�a si� nad�sana z ty�u.Niania sz�apo�rodku.Jak pó�niej opowiada�a, nawet nie próbowa�a �piewa�.W jed�nej chwilidrog� sz�a niska, pulchna czarownica, a w nast�pnej sta� tam rozsypuj�cy si�drewniany domek.Babcia Weatherwax odwróci�a si� i odkry�a, �e stoi przed krzy�wymi,niemalowanymi drzwiami frontowymi.Magrat niemal wpad�a na drzwi kuchenne ztego samego szarego, wyblak�ego drewna.Panowa�a cisza, zak�ócana tylko trzeszczeniem osiadaj�cych belek.- Gytho! - zawo�a�a babcia.- Nianiu! - krzykn�a Magrat.Obie otworzy�y drzwi.Domek by� zbudowany wed�ug prostego planu, z dwoma po�kojami na parterzeprzedzielonymi korytarzem biegn�cym od fron�tu na ty�y.Po�rodku korytarza, wotoczeniu po�amanych, przeora�nych przez termity desek pod�ogi, pod wbitym a�po brod� szpiczastym kapeluszem tkwi�a niania Ogg.Nigdzie nie by�o ani �la�duGreeba.- Co si� sta�o? - powtarza�a.- Co si� sta�o?- Domek spad� ci na g�ow� - poinformowa�a Magrat.- Aha.Jeden z tych.- stwierdzi�a niezbyt sensownie niania.Babcia chwyci�aj� za ramiona.- Gytho? Ile widzisz palców? - spyta�a niespokojnie.- Jakich palców? Jest ca�kiem ciemno.Magrat i babcia z�apa�y rondo kapeluszaniani i cz�ciowo zdjꭳy, a cz�ciowy odkr�ci�y go z jej g�owy.Zamruga�a.- To wiklinowe wzmocnienia - stwierdzi�a, chwiej�c si� lek�ko, kiedy szpiczastykapelusz, niczym powstaj�ca z martwych para�solka, z trzaskiem powróci� dozwyk�ego kszta�tu.- Kapelusz z wikli�nowym wzmocnieniem wytrzymuje uderzeniem�ota.To dzi�ki tym wspornikom.Rozk�adaj� si��.Musz� napisa� do panaVernissage.Magrat ze zdziwieniem rozgl�da�a si� dooko�a.- Ten domek po prostu spad� z nieba! - powiedzia�a.- Pewnie gdzie� by�o jakie� solidne tornado albo co - mówi�a niania.- Porwa�ogo, rozumiesz, a kiedy wiatr zel�a�, dom spad�.Przy ostrych wiatrach zdarzaj�si� dziwne rzeczy.Pami�tasz ten hu�ragan w zesz�ym roku? Jedna moja kwokacztery razy znosi�a to sa�mo jajko.- Ona majaczy - wystraszy�a si� Magrat.- Nie, wcale nie.Zawsze tak mówi�.Babcia Weatherwax zajrza�a do pokoju.- Pewnie nie znajdzie si� tu nic do jedzenia i picia - mrukn�a.- Mog�abym si� chyba zmusi� do prze�kni�cia odrobiny bran�dy - zapewni�a szybkoniania.Magrat zajrza�a na schody.- Hej! - zawo�a�a zduszonym g�osem kogo�, kto chce by� us�y�szany, niedemonstruj�c przy tym z�ych manier i nie podnosz�c g�o�su.- Jest tam kto?Niania zajrza�a pod schody.Greebo by� skulon� kulk� sier�ci w samym k�cie.Wyci�gn�a go za skór� na grzbiecie i poklepa�a nie�pewnie.Mimokapeluszniczego arcydzie�a pana Vernissage, mimo spróchnia�ej pod�ogi, nawetmimo legendarnych twardych czaszek Oggów czul� lekkie oszo�omienie, a tak�eprzyp�yw pewnej nostalgii.W rodzinnych stronach nikogo nie wal� domami pog�owie.- Wiesz, Greebo - powiedzia�a.- Chyba nie jeste�my w Lancre.- Znalaz�am d�em! - zawo�a�a babcia Weatherwax z kuchni.Niewiele trzeba by�o,�eby poprawi� humor niani Ogg.- �wietnie! - krzykn�a w odpowiedzi.- Przyda si� do chleba krasnoludów.Wróci�a Magrat.- Nie jestem pewna, czy powinny�my wyjada� cudze zapasy - o�wiadczy�a.-Przecie� ten dom musi do kogo� nale�e�.- Och.Czy�by kto� co� mówi�, Gytho? - spyta�a dumnie bab�cia Weatherwax.Niania przewróci�a oczami.- Chcia�am tylko zauwa�y�, nianiu - wyja�ni�a Magrat - �e to nie naszaw�asno��.- Mówi, �e to nie nasze, Esme - przekaza�a niania.- Przeka� wszystkim zainteresowanym, Gytho, �e to tak jak �a�dunek uratowany zwraku - powiedzia�a babcia.- Mówi, �e kto znalaz�, ten ma - powtórzy�a niania.Co� poruszy�o si� za oknem.Magrat wyjrza�a przez brudn� szyb�.- Zabawne.Ca�a grupa krasnoludów ta�czy dooko�a domku.Babcia zesztywnia�a.- Czy one.To znaczy, zapytaj j�, Gytho, czy �piewaj�.- �piewaj�, Magrat?- Co� s�ysz�.Brzmi jak �ding-dong, ding-dong�.- Tak, to piosenka krasnoludów - stwierdzi�a niania.- Tylko oni potrafi� przezca�y dzie� ci�gn�� jedno hej-ho.- Wydaj� si� bardzo zadowolone - doda�a Magrat ze zdziwie�niem.- Bo to pewnie by� ich domek i ciesz� si�, �e go znalaz�y.Kto� zastuka� dokuchennych drzwi.Magrat otworzy�a.Kilku jaskrawo ubranych i wyra�niezak�opotanych krasnoludów odst�pi��o czym pr�dzej i przyjrza�o si� jejczujnie.- Tego.- odezwa� si� jeden z nich, najwyra�niej przywódca.- Czy staraczarownica nie �yje?- Która stara czarownica? - upewni�a si� Magrat.Przez chwil� krasnoludwpatrywa� si� w ni� z szeroko otwarty�mi ustami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.