X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Esk wr�czy�a mu ca�� ki�� bananów i zanim zd��y� zaprotestowa�, znikn�a mi�dzyrega�ami.Nigdy jeszcze nie widzia�a wi�cej ni� jednej ksi��ki naraz, wi�c i tabiblioteka nie ró�ni�a si� dla niej od innych bibliotek.Owszem, dziwi�o j�nieco, �e pod�oga w dali staje si� �cian�, rega�y wyczyniaj� niezwyk�e sztuczkize wzrokiem i skr�caj� chyba w wi�kszej ilo�ci wy�miarów ni� normalne trzy.Móg� te� zaskoczy� widok pó�ek z ksi��ka�mi na suficie, a czasem jakiego�studenta spaceruj�cego mi�dzy nimi jak gdyby nigdy nic.Wszystko to wynika�o z faktu, �e magia w takim st�eniu zakrzy�wia wokó� siebieprzestrze�.Pod rega�ami samo p�ótno czy mo�e flanela wszech�wiata skr�ca�a si�w niezwyk�e formy.Miliony uwi�zionych, niezdolnych do ucieczki s�ów,deformowa�y rzeczywisto��.Esk uzna�a za logiczne, �e mi�dzy tyloma ksi��kami kryje si� ta, która mówi,jak przeczyta� wszystkie pozosta�e.Nie wiedzia�a jeszcze, jak j� znajdzie, alew g��bi duszy czu�a, �e powinna mie� na ok�adce obrazki mi�ych króliczków iweso�ych kotków.Nie mo�na powiedzie�, by w bibliotece panowa�a cisza.Od czasu do czasurozlega� si� zgrzyt i trzask magicznego wy�adowania, oktarynowe iskryprzeskakiwa�y mi�dzy pó�kami, a �a�cuchy dzwoni�y cicho.I oczywi�cie s�ycha�by�o szelest tysi�cy stronic w ich krytych skór� wi�zieniach.Esk upewni�a si�, �e nikt nie zwraca na ni� uwagi, po czym wyj�a pierwszy tom.Otworzy� si� jej w d�oniach i przekona�a si� zniech�co�na, �e zawiera takiesame niemi�e dla oka diagramy jak ksi��ka Simona.Pismo by�o ca�kowicie obce iEsk ucieszy�a si� z tego - by�oby stra�szne wiedzie�, co oznaczaj� te wszystkielitery; wydawa�y si� zbudowa�ne z paskudnych stworze� robi�cych sobie nawzajemskomplikowane rzeczy.Z trudem zatrzasn�a ksi�g�, cho� mia�a wra�enie, �es�owa broni� si� przed tym desperacko.Na ok�adce by� rysunek istotypodej�rzanie podobnej do jednego ze Stworów z lodowatej pustyni.Z pew�no�ci�nie przypomina� weso�ego kotka.- Hej! Jes-ste� Esk, prawda? S-sk�d si� tu w-w-wzi�a�? To by� Simon.Sta�przed ni�, trzymaj�c po jednej ksi��ce pod ka�d� pach�.Esk zaczerwieni�a si�.- Babcia nie chce mi powiedzie� - odpar�a.- My�l�, �e ma to jaki�zwi�zek z m�czyznami i kobietami.Simon popatrzy� na ni� zdumiony.Esk jeszcze raz przemy�la�a jegopytanie.- Pracuj� tutaj.Sprz�tam.- Na potwierdzenie swych s�ów mach�n�a lask�.- Tutaj?Esk czu�a si� samotna, zagubiona i bardziej ni� odrobin� zdradzo�na.Wszyscybyli tak zaj�ci w�asnym �yciem.wszyscy oprócz niej.Jej pozosta�o ju� tylkosprz�tanie po magach.To niesprawiedliwe i mia�aju� tego dosy�.- W�a�ciwie to nie.W�a�ciwie to chc� si� nauczy� czyta�, �eby zo�sta� magiem.Ch�opiec przygl�da� si� jej za�zawionymi oczami.Potem delikat�nie wzi�� odniej ksi�g� i przeczyta� tytu�.- �Demony logie Malyfycorum of Henchanse thee Unsatysfactory".Jak chcia�a�p-przeczyta� co� takiego?- No.- zacz�a Esk.- No wiesz, trzeba próbowa�, a� si� uda.Prawda? Taksamo jak przy dojeniu kóz, robieniu na drutach albo.Jej g�os przycich�.- Nic o tym nie w-wiem.Te ks-si��ki mog� si� zachow-wyw-wa� tro�ch�, no,agres-s-sywnie.Je�li nie b�dziesz os-s-stro�na, to one zaczn� ci� czyta�.- Nie rozumiem.- S-s-s.- S�ysza�em - doko�czy�a odruchowo Esk.-.�e by� kiedy� mag, który zacz�� czyta� �Necrotelecomnicon" ipozw-w.-.pozwoli�.-.sobie na brak s-s-s.-.skupienia.-.a nas-s-st�pnego ranka znale�li ca�e jego ub-branie na krze�le, naw-wierzchu kapelusz, a ksi��ka mia�a.Esk zatka�a uszy, ale nie za mocno, �eby niczego nie straci�.- Nie chc� tego s�ucha�, je�li to co� okropnego.-.mia�a o w-w-wiele w-wi�cej kartek.Esk wyj�a palce z uszu.- By�o co� na tych kartkach? Simon z powag� kiwn�� g�ow�.- Tak.Na ka�dej s-s-stronicy b-b.- Nie - przerwa�a mu Esk.- Nawet nie chc� sobie tego wyobra��a�.Nie my�la�am,�e czytanie jest takie niebezpieczne.Babcia na przyk�ad codziennie czyta�aswój �Almanach" i nigdy nic si� z ni� nie sta�o.- Bo zw-wyczajne s-s-s.-.s�owa.-.nie s� gro�ne - zgodzi� si� wielkodusznie Simon.-Jeste� tego ca�kiem pewien?- Tylko s-s�owa, które maj� moc.- Simon stanowczo wsun�� ksi�g� z powrotem napó�k�.Zabrz�cza�a na niego �a�cuchem.- S-s-s�y-sza�a� pewnie, �e p-piórojestmocniejsze od m-m.-.miecza? - doko�czy�a Esk.- Niby tak, ale wola�by�, �eby czymci� uderzyli?- Hm.Chyba nie w-warto ci mówi�, �e nie p-powinna� tu prze�bywa�.Esk zastanawia�a si� chwil� odpowiedni� do rangi problemu.- Nie - stwierdzi�a.- Chyba nie warto.- Móg�bym zaw-wo�a� w-wo�nych, �eby ci� s-st�d zabrali.- Móg�by�, ale nie zawo�asz.- Nie chcia�bym t-tylko, �eby ci si� s-s-s.-.sta�o.-.co� z�ego.Naprawd�.To mo�e b-by� n-niebezpiecz.Esk dostrzeg�a mgliste poruszenie nad jego g�ow�.Przez jedn� chwi�l� widzia�aje: wielkie szare kszta�ty z zimnego �wiata.Patrzy�y.I w nie�mal pustejbibliotece, kiedy ci�ar magii szczególnie mocno naciska� na mury Uniwersytetu,postanowi�y Dzia�a�.�ciszony szelest papieru wzniós� si� w rozpaczliwe przewracanie kartek.Niektóre z pot�niejszych ksi�g zdo�a�y wyrwa� si� z pó�ek i machaj�c w�ciekleok�adkami fruwa�y na napr�onych �a�cuchach.Ci�ki grimoire zanurkowa� zgniazda na najwy�szej pó�ce, zerwa� si� i odlecia� jak przera�one kurcz�,gubi�c po drodze kartki.Magiczny wiatr zerwa� Esk z g�owy chustk� i rozwia� w�osy.Widzia��a, jak Simonprzytrzymuje si� rega�u.Wokó� eksplodowa�y ksi��ki.Powietrze zg�stnia�o inabra�o metalicznego smaku.- Próbuj� si� wedrze�! - krzykn�a.Simon odwróci� ku niej udr�czon� twarz.Ogarni�ty panik� inkuna�bu� trafi� goci�ko w potylic� i powali� na rozko�ysan� pod�og�, po czym odfrun�� wysokoponad rega�ami.Esk uchyli�a si� przed stadkiem s�ow�ników, ci�gn�cych za sob�pó�k�.Na czworaka podesz�a do Simona.- Dlatego ksi��ki s� takie wystraszone! - wrzasn�a mu prosto do ucha.-Widzisz te Stwory tam na górze?Simon w milczeniu pokr�ci� g�ow�.Tu� nad nimi ksi�ga zerwa�a si� z �a�cucha izasypa�a ich deszczem kartek.Groza mo�e wtargn�� do umys�u wszystkimi zmys�ami.Wystarczy wymowny �miech wzamkni�tym, ciemnym pokoju, widok po�ówki g�sienicy na widelcu sa�aty, dziwnyzapach w pokoju lokatora, smak robaka w sa�atce z kalafiora.Dotyk zwykle niebierze w tym udzia�u.Teraz jednak co� sta�o si� z pod�og� pod palcami Esk.Spojrza�a w dó�.Mi�niezesztywnia�yjej z przera�enia, poniewa� zakurzone deski pod�o�gi nagle wyda�ysi� sypkie.I suche.I bardzo, bardzo zimne.Mi�dzy jej palcami przesypywa� si� drobny, srebrzysty piasek.Chwyci�a lask� i os�aniaj�c oczy od wiatru machn�a w kierunku wyrastaj�cychponad ni� kszta�tów.Przyjemnie by�oby poinformowa�, �e o�lepiaj�cy b�yskbia�ego ognia oczy�ci� lepkie powietrze.Niestety, nie nast�pi�.Laska zwin�a si� jak w�� i trzasn�a Simona w skro�.Szare Stwory zafalowa�y i znikn�y.Rzeczywisto�� powróci�a i stara�a si� udawa�, �e ani na chwil� nie odchodzi�a.Ciesz� opad�a jak gruby aksamit, fala za fal�.Ci�ka, po�wtarzaj�ca echacisza.Kilka ksi��ek opad�o bezw�adnie na pod�og�;czu�y si� troch� g�upio.Pod�oga pod stopami Esk z ca�� pewno�ci� by�a drewniana.Dziew�czynka kopn�aj� mocno, �eby si� upewni�.Na deskach zosta�y plamy krwi, a w�ród nich le�a� nieruchomo Simon.Eskprzyjrza�a si� najpierw jemu, potem spokojnemu ju� po�wietrzu, na ko�cu lasce.Ta wygl�da�a na zadowolon� z siebie.Us�ysza�a dalekie wo�ania i tupot nóg.D�o� podobna w dotyku do cienkiej skórzanej r�kawiczki wsunꭳa si� w jej r�k�,a g�os za plecami bardzo cicho powiedzia�:-Uuk.Obejrza�a si�.I spojrza�a z góry na �agodn�, ma�pi� twarz biblio�tekarza.�atwo zrozumia�ym gestem przy�o�y� palec do ust i szarpn�� j� za r�k�.- Zabi�am go - szepn�a.Bibliotekarz pokr�ci� g�ow� i szarpn�� mocniej.- Uuk - wyja�ni�.- Uuk.Wci�gn�� j� za sob� w boczny zau�ek labiryntu staro�ytnych rega��ów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.