X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Och, musicie przecie� mie� bogów- odpar� Om serdecznym, rzeczowym tonem.- Ale to bogowie potrzebuj� ludzi - przypomnia� mu ch�opiec.� �eby wierzyli.Sam mówi�e�.Om zawaha� si�.- Rzeczywi�cie - przyzna� w ko�cu.- Ale ludzie te� musz� w co� wierzy�.Prawda? Inaczej dlaczego by grzmia�o?- Grom.� Oczy Bruthy zaszkli�y si� lekko.- Nie bardzo.Po�wodowany jestprzez zderzaj�ce si� chmury; kiedy uderza b�yskawi�ca, pozostawia korytarz wpowietrzu i chmury generuj� d�wi�k, wy�pe�niaj� go szybko i zderzaj� si� zesob�, zgodnie ze �cis�ymi zasadami cumulodynamiki.- Masz zabawny g�os, kiedy cytujesz - zauwa�y� Om.- Co to znaczy �generuj�"?- Nie wiem.Nikt nie pokaza� mi s�ownika.- Zreszt� to i tak tylko wyja�nienie.Ale nie powód.- Babcia mówi�a mi, �e grom powoduje Wielki Bóg Om, kiedy zdejmuje sanda�y -przypomnia� sobie Brutha.� Tego dnia by�a w dobrym humorze.Prawie si�u�miecha�a.- Wyja�nienie poprawne w sensie metaforycznym - przyzna� Om.- Aleja nigdy niegrzmia�em.Podzia� kompetencji, rozumiesz.Gromami zajmuje si� ten przekl�ty�lepy Io, co to ma wielki m�ot i mieszka na Wzgórzu Zarozumialców.- Wspomina�e� chyba, �e s� setki bogów gromu.- Tak.I on jest nimi wszystkimi.To racjonalizacja.Par� ple�mion ��czy si� wjedno, a wszystkie mia�y boga gromu, tak? Wi�c ci bogowie tak jakby si�zlewaj�.Wiesz, jak si� dziel� ameby?-Nie.- No wi�c to wygl�da podobnie, tylko �e na odwrót.- Wci�� nie rozumiem, jak jeden bóg mo�e by� setk� bogów gromu.Oni nawetinaczej wygl�daj�.- Sztuczne nosy.-Co?- I zmiana g�osu.Przypadkiem wiem, �e lo ma siedemdziesi�t ró�nych m�otów.Niejest to fakt powszechnie znany.T� sam� sytu�acj� masz z boginiami matkami.Jest jedna, tylko ma mnóstwo pe�ruk.No i sam by� si� zdziwi�, gdyby� zobaczy�,co mo�na zrobi� z wy�pchanym stanikiem.Na pustyni zaleg�a absolutna cisza.Gwiazdy, rozmazane lekko przez wilgo� wgórnych warstwach atmosfery, przypomina�y male�kie nieruchome rozetki.Niebo migota�o lekko od strony tego, co Ko�ció� nazywa� Bie�gunem Górnym, a oczym Brutha zaczyna� my�le� jako Osi.Od�o�y� Oma i opu�ci� Vorbisa na piasek.Cisza absolutna.Na ca�e mile wokó� tylko pustka � tylko to, co sam przyniós� ze sob�.Takmusieli czu� si� prorocy, kiedy wyruszali na pustyni�, by znale��.to, coznajdowali, i rozmawia� z.z tym, z kim naprawd� rozmawiali.Us�ysza� troch� rozdra�niony g�os Oma.- Ludzie musz� w co� wierzy�.Wi�c równie dobrze mog� wie�rzy� w bogów.Co maj�do wyboru? Brutha za�mia� si� z gorycz�.- Wiesz, mam wra�enie, �e w nic ju� nie wierz�.- Oprócz mnie!- O tobie wiem, �e istniejesz.- Ch�opiec wyczu�, �e Om troch� si� uspokoi�.-Jest w �ó�wiach co� takiego.Tak, w �ó�wie mog� wierzy�.Posiadaj� du��ilo�� egzystencji skupionej w jednym miej�scu.To raczej z bogami jako takimimam k�opot.- Pos�uchaj.Je�li ludzie przestan� wierzy� w bogów, mog� uwie�rzy� wcokolwiek.Uwierz� nawet w t� paruj�c� kul� m�odego Urna.Wszystko jedno w co.- Hm.Zielone l�nienie na niebie dowodzi�o, �e blask �witu gor�czko�wo p�dzi zas�o�cem.Vorbis st�kn��.- Nie wiem, czemu si� nie budzi � wyzna� Brutha.� Nie ma �adnych z�amanychko�ci.- Sk�d wiesz?-Jeden z tych efebia�skich zwojów by� ca�y o ko�ciach.Mo�esz co� dla niegozrobi�?- Czemu?-Jeste� bogiem.- Niby tak.Gdybym mia� do�� mocy, pewnie móg�bym porazi� go piorunem.- My�la�em, �e to Io robi pioruny.- Nie, tylko gromy.B�yskawice wolno ciska�, ile si� tylko ma ochot�, ale dogrzmienia trzeba zakontraktowa� Io.Horyzont sta� si� szerok� z�ocist� wst�g�.- Mo�e troch� deszczu? - zaproponowa� Brutha.- Cokolwiek u�ytecznego?Pod pasmem z�ota pojawi�a si� srebrzysta linia.�wiat�o s�onecz�ne mkn�o wstron� Bruthy.- To by�a bardzo bolesna uwaga - o�wiadczy� �ó�w.� Uwaga, która mia�a mniezrani�.By�o coraz ja�niej.Brutha zauwa�y� w pobli�u jedn� ze stercz��cych z piaskuskalnych wysp.Jej wyg�adzone �ciany nie gwaran�towa�y niczego prócz cienia.Ale cie�, zawsze w dowolnych ilo��ciach dost�pny w g��binach Cytadeli, tutajby� towarem bardzo poszukiwanym.- Jaskinie? - odezwa� si� Brutha.- W�e.- Ale jednak jaskinie?- W po��czeniu z w�ami.- Jadowitymi w�ami?- Zgadnij.***�Nienazwana" sun�a powoli naprzód.Wiatr wype�nia� szat� Urna umocowan� domasztu zbudowanego z resz�tek rusztowania kuli, powi�zanych rzemieniami zsanda��ów Symonii.- Chyba wiem, w czym tkwi� problem - stwierdzi� Urn.- Zwy�k�a sprawanadmiernej szybko�ci.- Nadmiernej szybko�ci? Wylecieli�my nad wod�! - przypo�mnia� Symonia.- Potrzebny jest jaki� aparat kieruj�cy.- Urn zacz�� kre�li� schemat naburcie.- Co�, co by otworzy�o zawór, kiedy zbierze si� za du�o pary.Chybamóg�bym wykorzysta� dwie wiruj�ce kulki.- Zabawne, �e o tym wspomnia�e� - wtr�ci� Didactylos.- Kie�dy oderwali�my si�od wody i kula wybuch�a, wyra�nie poczu�em w�asne.- Ta piekielna machina prawie nas pozabija�a! - zawo�a� sier�ant.- Wi�c nast�pna b�dzie lepsza - zapewni� go Urn.Spojrza� na daleki brzeg.-Dlaczego gdzie� tam nie wyl�dujemy?- Na brzegu pustyni? Po co? Nie ma nic do jedzenia, nic do picia, �atwo zgubi�drog�.Przy tym wietrze Omnia jest jedynym mo�liwym celem.Mo�emy przybi� dobrzegu po tej stronie miasta.Znam tam ludzi.A oni znaj� innych.W ca�ej Omnis� ludzie, któ�rzy znaj� ludzi.Ludzi, którzy wierz� w �ó�wia.- A wiesz - odezwa� si� sm�tnie Didactylos - nigdy nie chcia�em, �eby ludziewierzyli w �ó�wia.To zwyk�y wielki �ó�w.Po prostu istnie�je.Tak si� u�o�y�o.Nie s�dz�, �eby �ó�w si� tym przejmowa�.My�la�em tylko, �e nie�le b�dzieopisa� to wszystko i troch� wyt�umaczy�.- Ludzie ca�� noc siedzieli na stra�y, kiedy inni ludzie sporz��dzali kopie -mówi� Symonia, nie zwracaj�c uwagi na filozofa.-Przekazywali je sobie z r�k dor�k.Ka�dy z nich robi� kopi� i poda�wa� dalej! Jak ogie� tl�cy si� podziemi�!- Du�o powsta�o tych kopii? - zapyta� czujnie Didactylos.- Setki! Tysi�ce!- Chyba ju� za pó�no, �eby poprosi�, powiedzmy, o pi�� pro�cent tantiem? -Didactylos spojrza� z nadziej�.- Nie.Na pewno nie wchodzi w gr�.Zapomnijcie,�e pyta�em.Kilka lataj�cych ryb, �ciganych przez delfina, wyskoczy�o nad wod�.- Mimo wszystko troch� mi �al m�odego Bruthy - oznajmi� Di�dactylos.- Nie warto �a�owa� kap�anów - uzna� Symonia.-Jest ich tak wielu.- Mia� wszystkie nasze ksi�gi - przypomnia� Urn.- Pewnie unosi si� na wodzie z ca�� t� wiedz� - mrukn�� Di�dactylos.- Poza tym i tak by� ob��kany - oceni� sier�ant.- Widzia�em, jak szepta� co�do tego �ó�wia.- Szkoda, �e go stracili�my - westchn�� filozof.- Mo�na sobie takim nie�lepodje��.***Nie by�a to w�a�ciwie jaskinia, raczej g��boka jama o �cia�nach wyg�adzonychprzez nieprzerwane pustynne wichry, a bardzo dawno temu nawet przez wod�.Alewystarcza�a.Brutha przykl�kn�� na skalistym gruncie i podniós� nad g�ow�kamie�.W uszach mu dzwoni�o i mia� wra�enie, �e ga�ki oczne ma osa�dzone w piasku.Niepi� wody od zachodu s�o�ca, a nie jad� ju� od stu lat.Musia� to zrobi�.- Przykro mi - powiedzia� i opu�ci� kamie�.W�� obserwowa� go czujnie, ale w porannym letargu by� zbyt powolny, by unikn��ciosu.Zabrzmia� cichy trzask i Brutha wie�dzia�, �e odt�d sumienie b�dzie muodtwarza� ten d�wi�k raz za razem.- Dobrze - odezwa� si� z boku Om.� A teraz zedrzyj z niego skór� i nie marnujsoków.Skór� te� zachowaj.- Nie chcia�em tego - szepn�� Brutha.- Spójrz na to z innej strony.Gdyby� wszed� do tej jaskini beze mnie, �ebymmóg� ci� ostrzec, le�a�by� teraz na ziemi ze stop� wiel�ko�ci szafy.Róbdrugiemu, zanim on zrobi tobie,- To nawet nie by� du�y w��.- I wtedy, wij�c si� w nieopisanych cierpieniach, wyobra�a�by� sobie wszystko,co by� zrobi� temu w�owi, gdyby� dorwa� go pierw�szy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.