X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Jestem pewien, �e cze�kaj� tam jedynie nuda i mo�liwe,�e chrypka.Zwróci� si� do Rincewinda.- Nic nie mów - rozkaza�.- Nie poruszaj r�kami.Nie próbuj �adnych magicznychwyczynów.Chroni� mnie niezwyk�e i pot�ne amulety.- Chwileczk�.� zaprotestowa� Rincewind, ale Conena mu przerwa�a:- Nic nie szkodzi.Zawsze mnie ciekawi�o, jak wygl�da harem.Rincewind otwiera� i zamyka� usta, ale nie wydawa� �adnego d�wi�ku.Wreszciewykrztusi�:- Naprawd�?Poruszy�a brwi�.Zapewne by� to jaki� sygna� i Rincewind czul, �e powinien gozrozumie�.Jednak w najwi�kszych g��biach jego istoty budzi�y si� niezwyk�enami�tno�ci.Co prawda nie mog�y uczy�ni� go odwa�nym, ale uczyni�yrozgniewanym.W du�ym przyspie�szeniu dialog tocz�cy si� za jego oczami brzmia�mniej wi�cej tak:Uch.Kto to?Twoje sumienie.Czuj� si� potwornie.Patrz, zabieraj� j� do haremu.Lepiej j� ni� mnie, pomy�la� Rincewind, ale bez przekonania.Zrób co�!Tu jest pe�no stra�ników! Zabij� mnie!No to zabij�, To jeszcze nie koniec �wiata.Dla mnie tak, stwierdzi� Rincewind ponuro.Ale pomy�l tylko, jak wspaniale b�dziesz si� czu� w przysz�ym �yciu.Daj mi spokój, dobrze? Mam si� serdecznie dosy�.Abrim podszed� do Rincewinda iprzyjrza� mu si� zaciekawiony.- Z kim rozmawia�e�? - zapyta�.- Ostrzegam ci� - wycedzi� Rincewind przez zaci�ni�te z�by.-Mam magiczny kuferna nó�kach, absolutnie bezlitosny dla wro�gów.Wystarczy jedno moje s�owo i.-Jestem pod wra�eniem - zapewni� Abrim.- Czy on jest nie�widzialny?Rincewind zaryzykowa� szybkie zerkni�cie przez rami�.- Przecie� by� ze mn�, kiedy tu wchodzi�em -j�kn�� i zgarbi� si�.Fa�szywe jeststwierdzenie, �e Baga�u nigdzie nie by�o wida�.W pewnych miejscach by� dobrzewidoczny, jednak te miejsca nie znajdowa�y si� blisko Rincewinda.Abrim wolno okr��y� stó�, na którym spoczywa� kapelusz.Pod�kr�ci� w�sa.- Raz jeszcze pytam - rzek�.- Czuj�, �e to obiekt posiadaj�cy moc.Musisz mipowiedzie�, co potrafi.- Dlaczego jego nie zapytasz?- Nie chce mówi�.- A dlaczego w�a�ciwie chcesz wiedzie�?Abrim za�mia� si�.Nie by� to mi�y d�wi�k.Brzmia� tak, jakby kto� t�umaczy�wezyrowi, czym jest �miech - prawdopodobnie po�woli i wielokrotnie, jednak samwezyr nigdy nie s�ysza� nikogo �miej�cego si� naprawd�.-Jeste� magiem - rzek�.- Magia to w�adza.Ja równie� intere�suj� si� magi�.Mam talent.- Wezyr wyprostowa� si� dumnie.-O tak.Ale nie chcieli mnieprzyj�� na ten wasz Uniwersytet.Powie�dzieli, �e jestem psychicznieniezrównowa�ony.Dasz wiar�?- Nie - zapewni� Rincewind szczerze.Wi�kszo�� magów na Niewidocznym zawsze wydawa�a mu si� pozbawiona przynajmniejpi�tej klepki.Abrima uzna�by za ca�kiem typowy materia� na maga.Abrim u�miechn�� si� zach�caj�co.Rincewind zerkn�� z ukosa na kapelusz.Ten milcza�.Potem spojrza� na wezyra.Je�li �miech by� dziwaczny, to wobec tego u�miechu wydawa� si� zwyczajny jakptasia piosenka.U�miech wy�gl�da�, jakby wezyr uczy� si� go z wykresów.- Nawet dzikie konie nie zmusz� mnie, bym w czymkolwiek ci pomóg� - o�wiadczy�Rincewind.- Aha - ucieszy� si� wezyr.- Wyzwanie.Ruchem r�ki wezwa� stra�nika.- Czy mamy w stajniach jakie� dzikie konie?-Jest kilka ca�kiem rozszala�ych, panie.- Rozw�ciecz cztery i wyprowad� je na obrotowy dziedziniec.A.i przynie�par� kawa�ków �a�cucha.- Natychmiast, panie.- Ehm.Chwileczk� - odezwa� si� Rincewind.- S�ucham? - rzuci� Abrim.- Je�li tak stawiasz spraw�.- Chcia�by� co� powiedzie�?- To jest kapelusz nadrektora, skoro ju� musisz wiedzie� -wy�zna� Rincewind.-Symbol magii.- Pot�ny?Rincewind zadr�a�.- Bardzo - potwierdzi�.- A dlaczego nazywa si� kapeluszem nadrektora?- Nadrektor to najstarszy z magów.Przywódca.Ale pos�u�chaj.Abrim wzi�� kapelusz i raz po raz obraca� go w d�oniach.- Jest wi�c, mo�na powiedzie�, oznak� urz�du?- Zgadza si�.Ale je�li chcesz go w�o�y�, to musz� ci� ostrzec.Zamknij si�.Abrim a� podskoczy�, upuszczaj�c kapelusz na pod�og�.Mag nic nie we.Ode�lij go.Musimy negocjowa�.Wezyr wpatrywa� si� w b�yszcz�ce nad rondem oktaryny.-Ja mam negocjowa�? Z elementem odzie�y?Wiele mog� zaoferowa� w�a�ciwej g�owie.Rincewind by� przera�ony.Powiedziano ju�, �e posiada� in�stynkt ostrzegaj�cyprzed niebezpiecze�stwem, spotykany zwykle tylko u niektórych ma�ych gryzoni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.