X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Naprawd� czu�, �e pow�drowa� by raczej do dziewi�ciuotch�ani u boku swych przyjació�, ni� wróci� i stawi� samotnie czo�a ArtemisowiEntreriemu.Gdy tylko Catti-brie zosta�a wyposa�ona, Bruenor poprowadzi� ca�� grup�.Maszerowa� dumnie w l�ni�cej zbroi swego dziadka, mithrilowy topór ko�ysa� si�u jego boku, w koronie królewskiej pewnie nasadzonej na g�ow�.- Do W�wozu Garumna! - krzykn��, gdy wychodzili z hallu wej�ciowego.- Tamzadecydujemy o dalszej drodze, czy wyjdziemy, czy pójdziemy w dó�.Och, tachwa�a jaka na nas czeka, przyjaciele.Módlcie si�, abym tym razem was do niejdoprowadzi�!Wulfgar szed� obok niego, z Aegis-fangiem w jednej r�ce i pochodni� w drugiej.Mia� ten sam powa�ny, lecz niecierpliwy wyraz twarzy.Za nimi szli Catti-brie iRegis, z mniejszym zapa�em i z wi�ksz� rozwag�, lecz akceptuj�c drog� jakonieuniknion� i zdecydowani zachowa� si� na niej jak najlepiej.Drizzt szed� zboku, czasami wysuwa� si� naprzód, czasami zostawa� z ty�u, rzadko widziany inigdy nie s�yszany, lecz uspokajaj�ca �wiadomo�� jego obecno�ci czyni�a ichkroki �atwiejszymi.Korytarze nie by�y tak g�adkie i p�askie, jak to zwykle bywa�o w budowlachkrasnoludów.Co kilka stóp po obu stronach korytarza znajdowa�y si� nisze,niektóre z nich mia�y tylko kilka cali g��boko�ci, niektóre gin�y wciemno�ciach, aby po��czy� si� z innymi w ca�ej sieci korytarzy.�ciany naca�ej d�ugo�ci by�y po�upane i zniszczone wystaj�cymi kraw�dziami iwg��bieniami, w celu wzmo�enia zacienienia dawanego przez nieustannie p�on�cepochodnie.To by�o miejsce pe�ne tajemniczo�ci i sekretów, w którym krasnoludywykonywa�y najlepsze swoje dzie�a w atmosferze ochronnej izolacji.Ten poziomby� rzeczywist� pl�tanin�.�aden przybysz z zewn�trz nie móg�by rozezna� si� wtym labiryncie niesko�czonych rozwidle�, skrzy�owa� i licznych przej��.NawetBruenor, wspomagany przez rozproszone obrazy ze swego dzieci�stwa i rozumiej�cylogik�, która kierowa�a krasnoludzkimi górnikami, którzy to stworzyli, myli�si� cz�ciej, ni� prowadzi� we w�a�ciwym kierunku i sp�dza� tyle samo czasu nawracaniu si�, co na marszu do przodu.Jednak by�a jedna rzecz, o której Bruenorpami�ta�.- Uwa�ajcie na swoje kroki - ostrzeg� swych przyjació�.- Poziom, po którymidziemy przeznaczony jest do obrony pomieszcze� i wykonane w kamieniu pu�apkimog� szybko wys�a� was na dó�!Po pierwszym odcinku marszu tego dnia, dotarli do szerszych pomieszcze�, o zgrubsza tylko ociosanych �cianach, w wi�kszo�ci pozbawionych umeblowania i nienosz�cych �ladów zamieszkiwania.- Pokoje stra�y i pokoje go�cinne - wyja�ni� Bruenor.- Wi�kszo�� dla Elmora ijego ludzi z Settlestone, gdy przybywali, aby zebra� towary na rynek.Zeszli g��biej.Ogarn�a ich przygniataj�ca cisza, jedynymi d�wi�kami by�y ichkroki i od czasu do czasu parskni�cie pochodni i nawet to wydawa�o si�st�umione w nieruchomym powietrzu.U Drizzta i Bruenora otoczenie to wzmaga�otylko wspomnienia z dni ich m�odo�ci sp�dzonych pod ziemi�, lecz dla pozosta�ejtrójki zamkni�cie i �wiadomo�� ton ska�, wisz�cych nad ich g�owami by�yzupe�nie obcymi do�wiadczeniami, bardziej ni� troch� niepokoj�cymi.Drizzt prze�lizgiwa� si� od niszy do niszy, zwracaj�c dodatkowo uwag� nazbadanie pod�ogi, zanim na ni� wszed�.W jednym z zacienionych obni�e� poczu�co� na swojej nodze i po bli�szym zbadaniu stwierdzi�, �e jest to pr�dpowietrza, p�yn�cy ze szczeliny u podstawy �ciany.Zawo�a� swych przyjació�.Bruenor pochyli� si� i podrapa� w brod�, od razu domy�laj�c si� co to oznacza,gdy� powietrze by�o ciep�e, nie za� ch�odne, jakim powinno by� powietrzenap�ywaj�ce z zewn�trz.Zdj�� r�kawic� i pomaca� kamie�.- Piece - mrukn�� bardziej do siebie, ni� do swych przyjació�.- A wi�c, tam ni�ej kto� jest - stwierdzi� Drizzt.Bruenor nie odpowiedzia�.Pod�oga subtelnie wibrowa�a, lecz dla krasnoluda,zaznajomionego z kamieniem, przes�anie by�o tak wyra�ne, jakby pod�ogaprzemawia�a do niego - by� to chrobot przesuwaj�cych si� gdzie� w dole bloków -maszyneria kopalni.Bruenor odwróci� wzrok i usi�owa� pouk�ada� swe my�li, gdy�by� prawie przekonany, i w co zawsze wierzy�, �e w kopalniach nie ma �adnychzorganizowanych grup i mo�na je b�dzie �atwo zaj��.Lecz je�li piece p�on�y,nadzieje te ulecia�y bezpowrotnie.* * * * *- Id� do nich.Poka� im schody - poleci� Dendybar.Morkai przez d�ug� chwil�przygl�da� si� czarnoksi�nikowi.Wiedzia�, �e móg�by si� wy�ama� ze s�abn�cegochwytu Dendybara i nie pos�ucha� rozkazu.Morkai by� naprawd� zdumiony tym, �eDendybar o�mieli� si� go wezwa� tak szybko ponownie, gdy� si�y czarnoksi�nikanajwidoczniej jeszcze nie powróci�y.C�tkowany mag nie doszed� jeszcze dotakiego punktu s�abo�ci, w którym Morkai móg�by uderzy�, lecz Dendybarniew�tpliwie straci� wiele ze swej mocy na przywo�ywanie widma.Morkaipostanowi� pos�ucha� rozkazu.Chcia� gra� w t� gr� z Dendybarem tak d�ugo, jakto tylko b�dzie mo�liwe.Dendybar opanowany by� obsesj� znalezienia drowa iniew�tpliwie wezwie Morkai nied�ugo po raz kolejny.Mo�e C�tkowanyczarnoksi�nik b�dzie wtedy jeszcze s�abszy?- Jak si� dostaniemy na dó�? - zapyta� Sydney Entreri.Bok przyprowadzi� ich nakraw�d� Doliny Stra�nika, lecz teraz stali na brzegu ogromnego urwiska.Sydney spojrza�a na Boka, poszukuj�c odpowiedzi, a golem bez zw�oki zrobi� krokpoza brzeg.Gdyby go nie zatrzyma�a, spad�by z urwiska.M�oda czarodziejkaspojrza�a na Entreriego bezsilnie wzruszaj�c ramionami.Nagle zobaczylimigoc�c� plam� ognia i widmo Morkai znów stan�o przed nimi.- Chod�cie - rzek� do nich.- Zosta�em zobowi�zany do pokazania wam drogi.Nie mówi�c nic wi�cej, Morkai poprowadzi� ich do tajemnych schodów, a potemznów sta� si� p�omieniem i znikn��.- Twój mistrz zapewnia nam wszelk� pomoc - zauwa�y� Entreri, robi�c pierwszykrok w dó�.Sydney u�miechn�a si�, maskuj�c strach.- Co najmniej czterokrotnie - szepn�a do siebie, przypominaj�c sobie momenty,w których Dendybar wezwa� widmo.Za ka�dym razem Morkai wydawa� si� by�bardziej odpr�ony, wype�niaj�c nakazan� mu misj�.Sydney ruszy�a ku schodom zaEntrerim.Mia�a nadziej�, �e Dendybar nie wezwie widma ponownie - mimowszystko.Gdy zeszli na dno w�wozu, Bok poprowadzi� ich prosto do �ciany itajemnych drzwi.Jakby zdaj�c sobie spraw� z bariery na jak� si� natkn��, sta�cierpliwie z boku, czekaj�c na dalsze instrukcje od maga.Entreri przeci�gn��palcami po g�adkiej skale.Trzymaj�c twarz najbli�ej ska�y, jak tylko móg�,stara� si� odszuka� w niej jak�� szczelin�.- Tracisz czas - zauwa�y�a Sydney.- Drzwi s� wykonane przez krasnoludy i niemo�na ich znale�� takim badaniem.- Je�li tu w ogóle s� drzwi - odpar� morderca.- S� - zapewni�a go Sydney.- Bok pod��y� �ladem drowa do tego miejsca i wie,�e ten przeszed� na drug� stron� �ciany.Nie ma sposobu, aby zmusi� golenia dozboczenia z trasy.- A wi�c otwórz drzwi - zadrwi� Entreri.- Oddalaj� si� od nas z ka�d� chwil�.Sydney odetchn�a g��boko i nerwowo zatar�a r�ce.To by�a pierwsza okazja,odk�d opu�ci�a Wie��, u�ycia magicznych si�; szukaj�c uj�cia t�tni�a w niejenergia zakl�cia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.