X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Havilland tam jest?- Prawie pewne.- Prawie?- Biuro naszej referentki prasowej jest obok mojego.Próbowa�a wyci�gn�� odambasadora co� dla siebie do publikacji.Spyta�a konsula generalnego, w którymhotelu jest Havilland, i dowiedzia�a si�, �e nie ma go w �adnym.Wi�c w czyjejrezydencji? Ta sama odpowied�.�Mamy czeka�, a� nas zawiadomi, je�li w ogóle tozrobi", powiedzia� szef.Wyp�aka�a mi si� w kamizelk�, ale rozkaz by�kategoryczny.Nie wolno go poszukiwa�.- Jest tam na Peak - spokojnie o�wiadczy�a Staples.- Kaza� sobie za�o�y�chronion� kwater� i montuje jak�� operacj�.- A to ma zwi�zek z t� Webb, Marie St.Kto�-tam Webb?- St.Jacques.Tak.- Mo�esz mi o tym opowiedzie�?- Nie teraz.Zarówno dla twego dobra, jak mojego.Je�li mam racj�, a ktokolwiekdojdzie do wniosku, �e otrzyma�e� takie informacje, zostaniesz przeniesiony doRejkiawiku natychmiast i bez swetra.- Ale sama powiedzia�a�, �e nie wiesz, jaki to ma zwi�zek, �e chcia�aby�wiedzie�.- W tym znaczeniu, �e je�li taki zwi�zek naprawd� istnieje, to nie wiem zjakich przyczyn.Znam tylko jeden.aspekt sprawy i to z ogromnymi lukami.Mog�si� myli�.- Catherine znów wypi�a male�ki �yczek whisky.- Pos�uchaj, Johnny -kontynuowa�a - tylko ty mo�esz w tej sprawie podj�� decyzj�.Je�li b�dzienegatywna, potrafi� to zrozumie�.Musz� si� dowiedzie�, czy obecno�� Havillandatutaj ma cokolwiek wspólnego z cz�owiekiem o nazwisku Dawid Webb i jego �on�,Marie St.Jacques.Przed wyj�ciem za m�� by�a ekonomis-tk� w Ottawie.- Kanadyjka?- Tak.Pozwól mi wyt�umaczy�, czemu chc� si� tego dowiedzie� nie pakuj�c ci� wtarapaty.Je�li jest tu jaki� zwi�zek, musz� pój�� w pewnym kierunku.Je�linie, mog� zrobi� zwrot o sto osiemdziesi�t stopni i skierowa� si� gdzieindziej.I wtedy mog�abym spraw� ujawni�.Za pomoc� prasy, radia, telewizji,czegokolwiek, co mo�e nada� rzeczy rozg�os i sprowadzi� tu jej m�a.- Co oznacza, �e gdzie� przepad� - przerwa� attache.- A ty wiesz, gdzie onajest, inni nie.- Jak ju� powiedzia�am, szybko my�lisz.- Ale w pierwszym wypadku, je�li to rzeczywi�cie ma zwi�zek z Havillandem, jakprzypuszczasz.- Bez komentarzy.Gdybym ci powiedzia�a, dowiedzia�by� si� wi�cej, ni�powiniene�.- Rozumiem.Ryzykowna sprawa.Pozwolisz, �e si� zastano�wi�.- Wzi�� swojemartini, ale zaraz odstawi�.- A gdybym tak dosta� anonimowy telefon?- To znaczy?- Zaniepokojona Kanadyjka, poszukuj�ca informacji na temat zaginionego m�a.- Czemu mia�aby dzwoni� akurat do ciebie? Jest dobrze zoriento�wana w ko�achrz�dowych.Czemu nie wprost do konsula generalnego?- Nie by�o go w biurze.Ja by�em.- Nie chcia�abym ci� urazi�, Johnny, ale nie jeste� nast�pnym w hierarchii.- Racja.A poza tym ka�dy by�by w stanie sprawdzi� w centralce i ustali�, �enie by�o takiego telefonu.Catherine zmarszczy�a brwi, a potem pochyli�a si� do niego.- Jest pewien sposób, gdyby� si� zdecydowa� na dalej posuni�te k�amstwo.Opartyna realnych faktach.Tak mog�o si� zdarzy� i nikt nie móg�by temu zaprzeczy�.- Mianowicie?- Na Garden Road, gdy wychodzi�e� z konsulatu, podesz�a do ciebie kobieta.Niepowiedzia�a ci wiele, ale wystarczaj�co, aby� si� zaniepokoi�.By�a takprzestraszona, �e nie chcia�a wej�� do �rodka.By�a to bardzo zdenerwowanakobieta, szukaj�ca swego ameryka�skiego m�a.Potrafi�by� j� nawet opisa�.- No, to zacznij opisywa�.Siedz�cy przed biurkiem McAllistera Lin Wenzu czyta� z notesu.Podsekretarzstanu s�ucha�.- Chocia� opis jest nieco inny, zmiany s� drobne i nie wymagaj�wielkiego zachodu.W�osy zaczesane g�adko do ty�u i przykryte kapeluszem, brakmakija�u, pantofle na p�askim obcasie, by wyda� si� ni�sz�, ale nie zabardzo.To ona.- I twierdzi�a, �e nie rozpoznaje �adnego nazwiska w spisie pracowników, któremog�oby odpowiada� jej tak zwanemu ku�zynowi?- Kuzynowi ze strony matki.Naci�gane, ale wystarczaj�co konkretne, bywygl�da�o wiarygodnie.Jak twierdzi recepcjonistka, zachowywa�a si�niezr�cznie, by�a jakby podniecona.Mia�a torebk�, tak ordynarn� imitacj�Gucciego, �e wzi�a j� za babk� z g��bokiej wiochy.Sympatyczn�, ale naiwn�.- Rozpozna�a czyje� nazwisko - o�wiadczy� McAllister.- Je�li tak, to czemu o nie nie zapyta�a? W takich okoliczno�ciach nietraci�aby czasu.- Prawdopodobnie uzna�a, �e og�osili�my alarm, �e nie mo�e ryzykowa�, i�zostanie rozpoznana, a ju� szczególnie nie w budynku.- Nie s�dz�, Edwardzie, by to j� niepokoi�o.Bior�c pod uwag�, co wie i przezco przesz�a, potrafi by� bardzo przekonuj�ca.- To, co jej si� wydaje, �e wie, Lin.Niczego nie mo�e by� pewna.Musipost�powa� bardzo ostro�nie w obawie przed fa�szywym krokiem.Jej m�� jest tam- a mo�esz mi wierzy� na s�owo, bo widzia�em ich, gdy byli razem - ona zrobiwszystko, by go uchroni�.Mój Bo�e, ukrad�a ponad pi�� milionów dolarów z tejprostej przyczyny, �e pomy�la�a, zreszt� ca�kiem s�usznie, i� jego rodacywyrz�dzili mu krzywd�.Wed�ug niej nale�a�y mu si� te pieni�dze.im obojgusi� nale�a�y.i niech ca�y Waszyngton idzie do wszystkich diab�ów.- Ona to zrobi�a?- Havilland zezwoli� na udzielanie ci wszelkich informacji.Zrobi�a to i wdodatku bezkarnie.Kto by si� o�mieli� pisn�� s�owo? Ustawi�a sobie tajnyWaszyngton dok�adnie tak, jak chcia�a: byli przera�eni i zak�opotani, jedno idrugie a� po uszy.- Im wi�cej si� dowiaduj�, tym bardziej j� podziwiam.- Podziwiaj sobie, ile chcesz, alej� odszukaj.- A sam ambasador gdzie si� znajduje?- Na cichym lunchu z wysokim komisarzem Kanady.- Powie mu wszystko?- Nie, poprosi o poufn� wspó�prac�, a w zasi�gu r�ki b�dzie mia� telefon, bymóc w ka�dej chwili porozumie� si� z Londynem.Londyn poinstruuje komisarza,aby zrobi� wszystko, o co poprosi Havilland.To ju� jest za�atwione.- Szybko dzia�a, co?- Nie ma drugiego takiego jak on.Powinien zjawi� si� tu w ka�dej chwili, ju�jest spó�niony.- Telefon zadzwoni� i McAllister podniós� s�uchawk�.-S�ucham?.Nie, nie ma go tutaj.Kto taki?.Tak, oczywi�cie, porozmawiam znim.- Zakry� mikrofon.- To nasz konsul generalny.- Co� si� sta�o - rzek� nerwowo Lin, wstaj�c z fotela.- Tak, panie Lewis, mówi McAllister.Chcia�bym panu powie�dzie�, sir, jakbardzo to wszystko sobie cenimy.Konsulat wykaza� dobre ch�ci w najwy�szymstopniu.Nagle otworzy�y si� drzwi i do pokoju wszed� Havilland.- Panie ambasadorze, to ameryka�ski konsul generalny - powiedzia� Lin.- O ilezrozumia�em, pyta� o pana.- Nie mam czasu na �adne z jego cholernych przyj��.- Chwileczk�, panie Lewis.Ambasador w�a�nie przyszed� [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.